https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Łukowo w ogniu

(kl)
Ochotnicy z czerskiej jednostki - Krzysztof  Szulc i Sebastian Skajewski przy gaszeniu  pierwszej ze stodół
Ochotnicy z czerskiej jednostki - Krzysztof Szulc i Sebastian Skajewski przy gaszeniu pierwszej ze stodół Aleksander Knitter
Wczorajsze wypalanie łąk w Łukowie okazało się tragiczne. Ogień zajął kilkanaście hektarów łąk i nieużytków rolnych oraz hektar zagajnika. Z żywiołem walczyło 17 strażackich zastępów - z Chojnic, Czerska, Brus, Legbąda, Czarnej Wody i Szlachty.

     Koń ocalał
     
Pierwsi strażacy do Łukowa przyjechali po 10.00 rano. Pożar strawił jedną stodołę i nadpalił dach drugiej. - Ogień pojawił się nieoczekiwanie - powiedział Stanisław Rozmarynowicz, właściciel pierwszego z gospodarstw w Łukowie. - Strażacy przyjechali, ale było za późno. Z dymem poszły maszyny i siano. Na szczęście konia udało mi się wyprowadzić.
     **_Ciągła walka
     Po ukończonej akcji Rozmarynowicz sam zabrał się za dogaszanie pogorzeliska. Ale na szczapach drewna ponownie się zatliło. Czerska OSP ponownie musiała przyjechać i polać zgliszcza wodą. Po 15 minutach trzeba było natomiast ruszyć do znajdującego się kilkadziesiąt metrów dalej domostwa.
     
Bo wypalano trawy
     - _Na początku było bardzo niebezpiecznie - _opowiada Andrzej Kuchenbecker**, komendant OSP w Czersku.
- Co tu się wówczas działo! Walczyliśmy, by ogień nie zajął domu. Wszystko przez to, że komuś zachciało się wypalać trawy.
     _Źródło pożaru zlokalizowano w pobliżu zabudowań. Na miejsce pożogi przybyło 17 jednostek. Sprowadzono też cysternę z wodą z Tucholi. - _Cysterna była potrzebna, bo mieliśmy problem z wodą - _mówi Józef Szrama z Państwowej Straży Pożarnej w Chojnicach.
     Leśne pogorzelisko oglądali leśnicy. Dochodzenie wykaże, kto jest odpowiedzialny za rozprzestrzenienie ognia podczas wypalania traw. Straty oszacuje biegły.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska