Elana marzy nie tyle o zwycięstwie, ile o pierwszej bramce w sezonie. W tej dziedzinie nie ma konkurencji. Licząc od IV ligi wzwyż (czyli w gronie około 500 ekip) nie innego zespołu w Polsce, który jeszcze nie trafił do siatki.
Granica przyzwoitości to 5 goli. Wśród kilkuset drużyn znaleźliśmy zaledwie kilka z gorszym dorobkiem. Następne w kolejności po Elanie są Orzeł Wałcz z IV ligi wielkopolskiej i Janina Libiąż z grupy małopolsko-świętokrzyskiej III ligi (po 2 gole), po 3 mają Wulkan Zakrzew (mazowieckie), LZS Turbia (podkarpackie) oraz dwie ekipy z Wielkopolski: Noteć Czarnków i Lech Czaplinek.
W Toruniu wszyscy liczą, że zła passa skończy się a nadejściem ery Roberta Kościelaka. Od poniedziałku jest już oficjalnie opiekunem Elany i ostro wziął się do pracy.
Pierwszą dobrą wiadomością dla nowego trenera jest powrót do kadry kontuzjowanego ostatnio obrońcy Adriana Bartkiewicza. Są jednak i straty. Przez około miesiąc będzie pauzował z kolei bramkarz Adrian Bebłowski. Przedłuża się także rehabilitacja Tomasza Rogóża, która złamał obojczyk. Dopiero na początku października okaże się, kiedy pomocnik wznowi treningi.
W sobotę Elana podejmie Ruch Zdzieszowice (godz. 15.00). Rywal specjalną skutecznością też nie grzeszy (7 goli i 2 zwycięstwa w 9 meczach), więc jest okazja, żeby wreszcie dać nieco radości ostatnim wiernym kibicom.
Takich problemów nie ma w Rypinie (18 goli - najwięcej w lidze). O awansie jeszcze się głośno nie mówi, ale Lech twardo walczyć o fotel lidera z faworyzowaną Bytovią. Rywale jadą na trudny teren do Katowic, Lech podejmuje na własnym boisku Chrobrego Głogów (godz. 15.00). Czyżby samotne prowadzenie w tabeli?