Rząd zlikwidował od tego roku dużą ulgę budowlaną i mamy kryzys w budownictwie mieszkaniowym. Firmy developerskie boją się ryzykować. Lokale przez nich sprzedawane obłożone są 7-procentowym podatkiem VAT. Dziś można odliczyć od dochodu odsetki od kredytów zaciągniętych na cele mieszkaniowe, z wyjątkiem zakupu działki budowlanej. Inwestycja powinna być zakończona w ciągu trzech lat, a pożyczka z banku przeznaczona maksymalnie na 70 metrów kwadratowych powierzchni użytkowej mieszkania. Odliczenie będzie możliwe za rok podatkowy, w którym sfinalizowano budowę. Klienci są ostrożni i z przymrużeniem oka patrzą na nowe rozwiązania podatkowe.
Tymczasem wielu właścicieli, którzy "załapali" się na ulgę, w 2002 r. wystawiło swoje mieszkania na sprzedaż. Lokale, jeśli w ogóle się sprzedają, to tylko na rynku wtórnym.
Płacą, ale wymagają
- Wymagania klientów ciągle rosną - twierdzą jednomyślnie pracownicy bydgoskich biur nieruchomości. Choć telefony do pośredników raczej się nie urywają, tych, którzy decydują się na zakup własnego M, nie można zadowolić byle czym.
Bydgoszczanie nie lubią wieżowców. Wybierają bloki, maksymalnie - czteropiętrowe i jak się uda - najlepiej strzeżone przez całą dobę. Koniecznie z cegły. Musi być balkon, osobno łazienka i WC.
Najchętniej kupują mieszkania dwupokojowe, do 50 metrów kwadratowych. Co ciekawe, znacznie spadła popularność kawalerek. Dlaczego? - Większość osób zaciąga kredyty na zakup własnego M. W takiej sytuacji nie ma znaczenia różnica 10 czy 15 tysięcy złotych - twierdzi Dariusz Warylewski z bydgoskiej agencji nieruchomości "Wiwar".
Klienci zwracają uwagę na wysokość czynszu. Dużo tańsze są lokale, w których jest on wysoki (np. Bydgoska Spółdzielnia Mieszkaniowa, Administracja Domów Miejskich). Więcej trzeba zapłacić za mieszkanie z niskim czynszem (m.in. w Pomorskiej Spółdzielni Mieszkaniowej).
Liczy się lokalizacja bloku. Najlepiej, jeśli stoi blisko centrum i łatwo tam dojść lub dojechać. Według pośredników, te kryteria spełniają osiedla: Górzyskowo, Szwederowo i Leśne. - Mniejszym zainteresowaniem cieszą się natomiast Osowa Góra i Fordon, gdzie mieszkania "tracą" około 100, 150 zł na metrze kwadratowym - słyszymy w agencji "Willa".
Najdroższe są lokale na pierwszym i drugim piętrze. Taki wybór to wydatek większy o 10 -15 tys. zł.
Ile od metra?
Rozbieżność w cenach mieszkań jest znaczna. Średnio za metr kwadratowy lokalu używanego trzeba liczyć około 1.700 złotych, nowego - ok. 2.200 zł, choć kwota może dojść do 2.800 zł (tyle niekiedy żąda największy i najdroższy developer w woj. kujawsko-pomorskim), a nawet do 3.200 zł - cena metra kwadratowego w bloku przy ulicy pod Blankami.
Mniej więcej 1.800 zł kosztuje m kw. w mieszkaniu "z odzysku" na osiedlach: Leśnym (wybudowanym w latach 60.; tam mieszkania zawsze się dobrze sprzedawały), Bielawy, Bartodzieje, Wyżyny. O 200 zł mniej na Błoniu (z lat 50., z małymi pomieszczeniami i łazienką razem z WC). Na tym osiedlu można kupić kawalerkę (do 20 m kw.) już za 32 tys. zł.
- Dwupokojowe mieszkanie, o powierzchni ok. 38 metrów kwadratowych, uda się dostać za 60 tysięcy - informują w biurze nieruchomości "Domus". Np. niespełna czterdziestometrowe M na Szwederowie warte jest 70 tysięcy zł, zaś za 56-metrowe na tym osiedlu właściciele żądają od 80 do 85 tys. zł. Tymczasem za 50-metrowe na Górzyskowie (nowe, ale z "drugiej ręki") płaci się 120 tys. zł. Górzyskowo uchodzi obecnie za jedno z najbardziej atrakcyjnych miejsc w bydgoskim mieszkalnictwie.
Na 1300 zł wyceniany jest metr kwadratowy mieszkania w Fordonie i na Osowej Górze.
Nie należy kupować mieszkania od razu. Nadwyżka mieszkań, które oferuje się do sprzedaży, sprawia, że właściciel często obniża stawkę za metr kwadratowy, byle tylko zachęcić potencjalnego kupca do podjęcia decyzji o kupnie. Warto więc trochę pochodzić i przyjrzeć się różnym ofertom. Można sporo utargować.
