Toruń Drzwi otwarte w teatrze im.Wilama Horzycy
To już tradycja - od wielu lat na początku sezonu Teatr im. Wilama Horzycy organizuje drzwi otwarte i zaprasza widzów w teatralną podróż pełną tajemnic i niespodzianek. Wczoraj było podobnie - tłumy torunian, które w południe stawiły się przy pl. Teatralnym, miały niecodzienną okazję zwiedzić zwykle niedostępne zakamarki teatru: wejść na scenę, zajrzeć do garderób i charakteryzatorni.
- Za każdym razem, gdy wchodzę na scenę, mam wrażenie, że scena się rozrasta, a ja się kurczę - mówi studentka Paulina Dadańska. - To niesamowite uczucie. Z tej perspektywy widownia wydaje się taka malutka.
Czytaj także: Impresaryjny Teatr Muzyczny nie jest w Toruniu potrzebny
Jednych przyciągnęła wyjątkowa architektura toruńskiego teatru i możliwość poznania technicznych ciekawostek, inni przyszli po autograf swoich ulubionych aktorów. - Uwielbiam pana Tomasza Mycana i jestem tu dziś specjalnie dla niego - przyznaje licealistka Karolina Dunkier. - Liczę na wspólną fotkę. Jak się odważę, powiem mu, że w "Poruczniku z Inishmore" był super.
Możliwość spotkania twarzą w twarz z widzami, którzy na co dzień tworzą w teatrze "czwartą ścianę", jest przeżyciem również dla aktorów. - Na co dzień rampa dzieli nas od publiczności, a takie imprezy skracają dystans i to jest fantastyczne - zachwyca się Anna Romanowicz-Kozanecka, aktorka Teatru Horzycy, a Teresa Stępień-Nowicka, jej koleżanka po fachu, dodaje: - Na początku jest pewna nieśmiałość, ale po chwili zaczynamy rozmawiać i następuje wymiana między naszymi dwoma światami. To duża frajda. A patrząc na to, ile osób przyszło, myślę, że magia teatru działa nie tylko na nas.
Drzwiom otwartym w Teatrze Horzycy towarzyszyła akcja Narodowego Czytania Fredry. Wzięli w nim udział aktorzy, którzy zagrali w "Zemście" w reż. Krystyny Meissner. Spektakl miał premierę w 1994 r. i był pierwszym przestawieniem na Scenie na Zapleczu. Doczekał się 150 pokazów.