Smaki Kujaw i Pomorza - sezon 4 odcinek 13

Bydgoszczanin kupił grilla. Urządził z żoną biesiadę na balkonie, wszak małżeństwo w bloku mieszkało. Zapachy smażonych dań były nie w smak sąsiadom tuż za ścianą. Od lat strony toczyły spory. Jedna była mocno imprezowa i nie stroniła od alkoholu. Druga zachowywała się spokojnie, ale - jak mawiali niektórzy - była nadwrażliwa na poczynania niektórych. Ta pierwsza nie tylko tej drugiej dawała się we znaki. Innym najemcom tak samo nie podobał się widok niedojedzonych kiełbas oraz pustych flaszek, wyrzuconych na trawnik przy bloku.
Grillowanie balkonowe
Sąsiedzi nie-grillujący upomnieli wesołe towarzystwo. Nie poskutkowało. Hałaśliwe sąsiedztwo siedziało na balkonie do późnej nocy.
Nazajutrz sytuacja się powtórzyła, bo to majówka już była. Nieuciążliwi sąsiedzi upomnieli uciążliwych. Znowu bezskutecznie. Dalej przypadał dzień pracujący. Spokojne małżeństwo pofatygowało się do spółdzielni mieszkaniowej. Mało kto wówczas w jej siedzibie pracował, ale pani, pełniąca dyżur, przyjęła zgłoszenie. To, co następnie się zadziało, trwało parę tygodni. Głośne spotkania przy grillu również trwały.
Procedura administracyjna
Najpierw blokowi organizatorzy grilla w skrzynce pocztowej znaleźli pismo z upomnieniem. To było przypomnienie obowiązującego zakazu urządzania grilla w częściach wspólnych budynku oraz na balkonach. Dołączony był wyciąg z regulaminu korzystania z infrastruktury. Następnie grillowicze odebrali telefon z administracji. Po kolejnej libacji grillowej żona i mąż zostali wezwani przez spółdzielnię celem złożenia wyjaśnień. Nie skorzystali z zaproszenia.
Dopiero po tym, gdy dozorca z kierownikiem administracji zapukali do drzwi właścicieli spornego grilla, dało efekt. Wizytujący zagrozili towarzystwu, że jeśli nie zareaguje (czytaj: nie przestanie grillować na balkonie), zgłoszą sprawę na policji.
W tamtym sezonie letnim hałaśliwi małżonkowie zrezygnowali ze smażenia mięsiwa i innych smakołyków na ruszcie - i takowoż na balkonie. Późniejsze sezony nie nastały, wszak lokatorzy się wyprowadzili. Gdyby sami tego nie zrobili, zostaliby eksmitowani, ponieważ sprawa już toczyła się w sądzie.
Nie ma odrębnych paragrafów, które bezpośrednio zakazywałyby nam grillowania na balkonie. Nie powinniśmy też dostać kary za samo rozpalanie grilla w miejscach ogólnie dostępnych.
- Przepisy nie zabraniają obecnie wprost grillowania na balkonach oraz w miejscach publicznych - zaznacza Arkadiusz Bereszyński, rzecznik Straży Miejskiej w Bydgoszczy. - Należy jednak mieć na uwadze, iż takie czynności mogą naruszać inne uregulowania prawne, wynikające np. z przepisów przeciwpożarowych, porządkowych, regulaminów wspólnot i spółdzielni mieszkaniowych, regulaminów parków, jak również z zasad współżycia społecznego.
Ruszt bez nadzoru
Z mandatem trzeba zatem się liczyć, jeśli stróże prawa udowodnią nam spożywanie alkoholu, zakłócanie porządku czy łamanie ciszy nocnej albo gdy rozpalimy grilla i go pozostawimy. To może przyczynić się do wybuchu pożaru, a za to grozi nawet areszt. Zdaniem prawników, rażącym naruszeniem, uzasadniającym wypowiedzenie umowy najmu, jest grillowanie na balkonie. To wówczas, gdyby właściciel bloku czy kamienicy w regulaminie wskazał, że grillowanie jest zabronione, a najemcy z zakazu nic by sobie nie robili.
Areszt za grilla
Bywa, że nie samo grillowanie, a to, co tej przyjemności towarzyszy, kończy się wyjątkowo nieprzyjemnie. Przykładów w Polsce nie brakuje. 46-letni mieszkaniec gminy Koło (Wielkopolska) trafił na 3 miesiące do aresztu. To po tym, jak podczas grillowania rzucił się na kumpla z nożem i młotkiem. Ofiara napastnika wylądowała w szpitalu.