Przekonała się o tym starsza pani z Bydgoskiego Przedmieścia, która otrzymała zaproszenie na pokaz organizowany przez naciągaczy. Wraz z nim dostała bony, które miały być zachętą do uczestnictwa w tym spotkaniu.
- Obiecywali przyrządy do masażu dla każdego uczestnika i drobny sprzęt gospodarstwa domowego. Dałam się omamić miłej pani, która do mnie dzwoniła i poprosiłam o przysłanie zaproszenia pocztą - opowiada pani Aniela, 79-letnia mieszkanka ul. Mickiewicza. - Na samym spotkaniu okazało się, że liczba prezentów była ograniczona, a dla mnie zostały tylko kolorowe rękawiczki, do tego o wiele za duże. Byłam bardzo rozczarowana i niestety, nie ukrywałam tego.
Pokaz, na który w jednym z toruńskich hoteli trafiła pani Aniela, dotyczył prozdrowotnych urządzeń masujących oraz materacy. Sprzedawcy zachwalali, że dzięki nim można pozbyć się reumatyzmu, żylaków, alergii, choroby nerek, żołądka, krążenia, serca, itd. A to dlatego, że materac podtrzymuje podczas snu kręgosłup, od którego odchodzą wszystkie nerwy. W pewnym momencie do kobiety podeszła jedna z pań prowadzących pokaz. Zaoferowała jej atrakcyjnie wyglądający czajnik i złotą kartę VIP. Czajnik miał być za darmo, a karta miała uprawniać do otrzymywania prezentów na kolejnych prezentacjach.
ZOBACZ KONIECZNIE: Janusze Tuningu. Te auta szokują... [nowe zdjęcia]
Okazało się, że pani Aniela podpisała zobowiązanie do uczestnictwa we wszystkich następnych prezentacjach. Co więcej - musi na każdą z nich przyprowadzać co najmniej dwie inne osoby. W przeciwnym razie zapłaci 500 zł.
Co na to Bożena Sawicka, miejski rzecznik konsumentów? - Nie wierzmy w to, że ktoś daje nam coś za darmo. Składając swój podpis pod jakimkolwiek dokumentem podejmujemy się pewnego zobowiązania - mówi Bożena Sawicka. - W tym przypadku podpis starszej pani złożony pod umową stał się po prostu formą zapłaty za rzekomy prezent, który dostała.
Pogoda na dzień (10.12.2016) | KUJAWSKO-POMORSKIE
źródło: TVN Meteo Active