Toruń jest jednym z jedenastu miast, które Marcin Świetlicki odwiedza w ramach trasy promującej jego najnowszą książkę. "Jedenaście", bo o niej mowa, jest kontynuacją dwóch poprzednich powieści: "Dwanaście" oraz "Trzynaście" i zamyka trylogię o perypetiach mistrza.
Jak wyglądały pierwsze prozatorskie próby Świetlickiego?
Marcin Świetlicki
Poeta, powieściopisarz, dziennikarz, wokalista zespołu Świetliki. Autor kilkunastu tomów poezji, a ostatnio także cyklu kryminałów, w którym ukazały się powieści: "Dwanaście", "Trzynaście", "Jedenaście". Ze grupą Świetliki oraz innymi artystami nagrał łącznie 13 płyt. Toruń odwiedził w ramach cyklu spotkań w Dworze Artusa "Dwór poetów i pisarzy"
- Trzy lata temu opublikowałem opowiadanie "Kotek" w tomie "Trupy polskie" - wspominał Świetlicki. - Rok później wiedziony nie wiadomo jakim kaprysem napisałem "Dwanaście". Wiersze to teraz margines mojej działalności.
Wiemy już na pewno, że autor nie napisze kolejnych odsłon przygód swego bohatera. "Jedenaście" jest więc pożegnaniem z mistrzem i dlatego - jak żartował pisarz - ma żałobny kolor okładki. - Nie lubię wieloksięgów i nie lubię spotykać się z bohaterem zbyt często - wyjaśnił Świetlicki.
O fascynację autora liczbami, a właściwie o jego stosunek do matematyki zapytał prowadzący spotkanie Irek Grin. - Matematyka nie jest moją mocną stroną, ale nadal znam na pamięć numery telefonów wszystkich kolegów i koleżanek z liceum - oznajmił poeta. - Jeśli zaś chodzi o dzielenie, mnożenie, dodawanie i odejmowanie jest już dużo gorzej.
Dlaczego książce "Dwanaście" nadał taki właśnie tytuł? - Bo taki jest numer kierunkowy do Krakowa - zażartował Marcin Świetlicki.
Kraków, poza mistrzem jest głównym bohaterem dwóch pierwszych powieści trylogii - "Jedenaście" dzieje się na jego przedmieściach.
Czy Świetlicki mógłby napisać książkę, której akcja dzieje się w innym miejscu, np. w Toruniu? - Nie mógłbym - odpowiada autor i żartuje. - Nie znam waszego miasta. Wiem, że z dworca PKP trzeba jechać taksówką, bo to daleko, po drugiej stronie rzeki, o której wiem tylko tyle, że jest szersza niż ta, która płynie przez Kraków.
Co Marcin Świetlicki ma wspólnego z mistrzem?
Pytanie, które od czasu publikacji "Dwanaście" pada chyba we wszystkich rozmowach ze Świetlickim, dotyczy cech łączących bohatera z autorem.
Jak się okazuje, obaj nie mają telefonów komórkowych, kont w banku ani samochodu, poza tym mieszkają przy Małym Rynku w Krakowie. Czy jest coś, co ich różni?
- Mistrz pije zdecydowanie więcej niż ja - śmieje się autor. - Ilość alkoholu, którą spożywa w "Jedenaście", z pewnością by mnie zabiła. Poza tym pali mniej niż ja, ale co najważniejsze on nie ma już przyszłości, a ja mam, on nie ma dziecka ani kobiety, a ja owszem. Nie jestem mistrzem i nie stworzyłem tej postaci po to, by mnie z nią utożsamiano.
Marcin Świetlicki zdradził, że w najbliższym czasie nie zamierza wydać kolejnej "książki z wierszami" - jak nazywa swoje tomy poetyckie, choć ma już dużo gotowych wierszy.
- Tylko grafomani się spieszą - stwierdził. - Pracuję za to nad kolejna książką prozatorską. Mogę powiedzieć tylko tyle, że będzie to opowieść, w której ktoś ucieka, a ktoś kogoś goni.