Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Molenda wylicytował w WOŚP dwa dni na poligonie! [zdjęcia]

Roman Laudański
40-tonowa "wuzeta", czyli wóz zabezpieczenia technicznego. Za drągami - Marek Molenda z instruktorami: st. szer. Marcinem Wawrzyniakiem i st. szer. Piotrem Zwierzchlewskim
40-tonowa "wuzeta", czyli wóz zabezpieczenia technicznego. Za drągami - Marek Molenda z instruktorami: st. szer. Marcinem Wawrzyniakiem i st. szer. Piotrem Zwierzchlewskim
- To była fantastyczna przygoda - mówi Marek Molenda spod Warszawy, który w finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy wylicytował dwa dni na poligonie z bydgoskimi logistykami. - W cywilu będę ambasadorem polskiej armii!
40-tonowa "wuzeta", czyli wóz zabezpieczenia technicznego. Za drągami - Marek Molenda z instruktorami: st. szer. Marcinem Wawrzyniakiem
40-tonowa "wuzeta", czyli wóz zabezpieczenia technicznego. Za drągami - Marek Molenda z instruktorami: st. szer. Marcinem Wawrzyniakiem i st. szer. Piotrem Zwierzchlewskim

40-tonowa "wuzeta", czyli wóz zabezpieczenia technicznego. Za drągami - Marek Molenda z instruktorami: st. szer. Marcinem Wawrzyniakiem i st. szer. Piotrem Zwierzchlewskim

- Siły powietrzne proponowały w ramach orkiestry lot F-16, marynarze - rejs okrętem podwodnym - opowiada kapitan Paweł Wąsowicz, rzecznik prasowy 1. Pomorskiej Brygady Logistycznej w Bydgoszczy. - Uznaliśmy, że pobyt na poligonie i kurs jazdy 40-tonowym wozem zaopatrzenia technicznego może być atrakcyjny.

- Przypadkiem oglądaliśmy z żoną telewizyjna relację z Wielkiej orkiestry Świątecznej Pomocy - opowiada Marek Molenda spod Warszawy. - Pojawiła się migawka z oficerami. Od lat interesuję się armia i militariami, dlatego od razu usiadłem do komputera, by to wylicytować. Było kilka poligonowych ofert, ale najbardziej spodobała mi się propozycja bydgoskich logistyków. Byłem bardzo zdeterminowany, górna granica licytacji nie grała roli. Żona Małgorzata i córka Dominika nie protestowały.

Marek Molenda przelicytował m.in. rodzinę, która chciała - w ramach pierwszokomunijnego prezentu - wysłać na poligon syna.

Na co dzień Marek Molenda jest menadżerem restauracji przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. (- Właściwie robię to samo, co logistycy. W restauracji wszystko musi grać - tłumaczy). Dzień zaczyna o siódmej rano, kończy o czwartej nad ranem. Po trzech godzinach snu - znowu rusza do pracy.
Jest fanem zespołu Metallica. Należy do amerykańskiego fanklubu zespołu. Jeździ za nimi na koncerty. W Szwajcarii wylosował spotkanie z członkami zespołu. Sam gra na gitarze prowadzącej w heavymetalowym zespole War - Saw, jest kompozytorem większości utworów (w marcu koncertowali m.in. w Bydgoszczy, a w sierpniu nagrywają debiutancką płytę). Od trzech lat trenuje krav-magę, izraelską sztukę walki. Uczy się języka japońskiego, gra w amatorskiej lidze piłkarskiej. No i wylosował bilet na półfinałowy mecz Euro 2012!

- Niedawno skończyłem 40 lat. Chciałem się sprawdzić, czy podołam na poligonie z żołnierzami - uśmiecha się Marek Molenda.

W młodości do wojska się nie pchał. Jako jedyny żywiciel rodziny został przeniesiony do rezerwy. Brat służy w wojsku.

- Gdybym miał 20 lat mniej, to wstąpiłbym do armii - zapewnia. - Na drawskim poligonie poznałem fantastycznych i godnych najwyższego szacunku żołnierzy. "Charakterni" ludzie. Zgrani, z dystansem do siebie i świata, to bardzo mi się podobało.

Szkolenie w Drawsku miało się odbyć wcześniej, ale ze względu na upały i suszę w lesie - leśniczy zabronił wojsku korzystać z poligonu.

W ostatni poniedziałek Marek Molenda stawił się w bydgoskim dowództwie 1. Brygady Logistycznej. Już w mundurze pojechał na poligon w Drawsku, gdzie ćwiczą żołnierze z batalionu ppłk Piotra Lewandowskiego. Noc "na bojowo" z żołnierzami w namiocie, nie skorzystał z miejsca pod dachem. Strzelanie dzienne i nocne z karabinu i pistoletu (najniższa ocena "cztery"). Dostał osobistego opiekuna - st. szer. Adriana "Żabę" Bednarczyka. - Fantastyczny, doświadczony żołnierz. Jego opowieści słuchałem z zapartym tchem - mówi Marek Molenda. - O takich ludziach czytałem tylko w "Polsce Zbrojnej". Poznałem ludzi, którzy doświadczyli bezpośredniego zagrożenia życia. Podobało mi się bieganie w pełnym rynsztunku po poligonie. Lubię duży wysiłek.

Oglądał zasadzkę na konwój, jako górny strzelec jechał terenowym "Skorpionem". W pełnym słońcu "ugotował się" w kombinezonie ochronnym. Posiłki w polu. Z żołnierzami przeżył nieoczekiwaną wizytę dwóch żubrów (w tym roku na drawskim poligonie pojawiło się całe stado). Gdyby zaatakowały, to mogłyby nawet przewrócić samochód terenowy.

Skończyli ćwiczenia o 2.00 w nocy, a o 6.00 wyjeżdżali już do 11 Batalionu Ewakuacji Sprzętu w Czarnem, gdzie czekała na niego "wuzeta" - 40-tonowy wóz zabezpieczenia technicznego na gąsienicach.

St. szer. Marcin Wawrzyniak i st. szer. Piotr Zwierzchlewski przeprowadzili krótkie szkolenie z Markiem Molendą i po chwili to on sięgnął po drągi "wuzety".

- Będziemy musieli wcielić do wojska cały zespół War-Saw, to może wtedy zagrają dla nas koncert - żartuje ppłk Jan Lipiński, dowódca 11. Batalionu Ewakuacji Sprzętu w Czarnem. - Żołnierze chętnie angażują się w podobne akcje. Jeśli nawet zakonnicy organizują pobyt w klasztorach, to i może wojsko powinno szerzej otworzyć się dla chętnych?

- To była największa, najintensywniejsza przygoda życia - uśmiecha się Marek. - Jestem przekonany, że co roku będę licytował poligonowe atrakcje. I to z logistykami!

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska