- Radnym wojewódzkim jest pan od niedawna, wcześniej nie było widać pana w samorządach. Teraz wszędzie pana pełno: bywa na na sesjach rad miast gmin i powiatu, regularnie spotka się z mieszkańcami podczas dyżurów, reaguje pan na to, co spotkało rolników, którzy oddali swoje zboże Janturowi...
- To prawda, moje doświadczenie samorządowca nie jest zbyt bogate. Do sejmiku wszedłem po odejściu kolegi, który musiał mandat oddać. Startowałem z listy "Samoobrony", teraz reprezentuję Kujawsko-Pomorską Inicjatywę Samorządową. Czy wszędzie mnie pełno? Nie wiem, po prostu chcę należycie sprawować powierzony mi mandat.
-Tak właśnie wyobrażał pan sobie pracę radnego wojewódzkiego?
- Szczerze? Nie. Sądziłerm, że sejmik bardziej pomaga samorządom miejskim i gminnym. Odniosłem wrażenie, że trochę zaniedbane jest byłe województwo włocławskie. Widać to po ilości składanych wniosków o rozmaite dofinansowania. Jest ich mało w porównaniu z ilością z innych rejonów obecnego województwa. Moim zdaniem, samorządowcy, rolnicy, przedsiębiorcy potrzebują wsparcia w postaci szkolenia czy szerszej informacji na temat źródeł, z których można finansować rozmaite przedsięwzięcia.
- Stara się pan jakoś temu zaradzić?
- Próbuję. Zorganizowałem konferencję dla organizacji pozarządowych, żeby je poinformować, jak i gdzie starać się o pieniądze, podobną konferencję zorganizowałem dla przedsiębiorców i tych, którzy chcieliby pracować na własny rachunek. Rozmawiam o tym podczas moich stałych dyżurów w każdy pierwszy wtorek miesiąca w Aleksandrowie Kujawskim, gminie Aleksandrów i Ciechocinku i dyźurów prawie we wszystkich gminach mojego okręgu. Staram się reagować na problemy, które mają poszczególne gminy. Zorganizowałem spotkanie z drogowcami i przedstwicielami Urzędu Marszałkowskiego, gdy w gminie Kikół powstał problem dojazdu do jednej z wsi. Podobne problemy ma gmina Waganiec. Doprowadziłem do spotkania przedstawicieli PKP w samorządowcami z gmin, w których są dworce kolejowe. Próbuję doprowadzić do finału pomysł budowy obwodnicy wokół Aleksandrowa Kujawskiego. Jest wiele spraw, które mam na uwadze.
- Będzie pan startował w kolejnych wyborach?
- Będę próbował. Chciałbym w kolejnej kadencji skoncentrować się na małej retencji na Kujawach, na budowie rowów i zbiorników retencyjnych. Są bardzo potrzebne.
- Jest pan radnym wojewódzkim niewiele ponad rok i już kieruje pan komisją...
- Tak, dość szybko powierzono mi najpierw funkcje wiceprzewodniczacego komisji pracy, polityki społecznej i bezpieczeństwa, a teraz jestem przewodniczacym tego ciała.
- Ostatnio widuję pana na spotkaniach z rolnikami, pokrzywdzonymi przez nieszawską spółkę Jantur..
- Trudno nie reagować, gdy ludziom dzieje się krzywda, zwłaszcza że to nie pierwszy taki przypadek w powiecie, gdy firma skupująca pozbawia rolników płodów rolnych i pieniędzy. Jestem zdania, ze w tej sprawie najistotniejsze jest zabezpieczenie dokumentów i dokładne przyjrzenie się, jak ta firma funkcjonowała od początku, jak powstała i w jaki sposób jej właściciele dochodzili do majątku, jak wykorzystywali do tego mienie miasta, na przykład miejski wodociąg, który dzierżawiono, obracając pieniędzmi pobranymi od mieszkańców i rozliczając się z miastem po miesiącach. Nawiasem mówiąc oddano ten wodociąg miastu, gdy trzeba było w niego zainwestować. To wszystko, moim zdaniem , wymaga wyjaśnienia przez wyspecjalizowane służby, żeby podobne sytuacje już nie miay miejsca.
* * *
Marian Gołębiewski mieszka od 6 lat w Ciechocinku, jest z wykształcenia technikiem, prowadzi firmę elektryczno-budowlaną, żonaty, ma dwóch dorosłych synów po studiach. Jego okręg wyborczy to miasto Włocławek oraz powiaty: aleksandrowski, lipnowski, rypiński i włocławski.