Kolejna już w tym roku kontrola sklepów z kontrowersyjnymi produktami odbyła się pod koniec ubiegłego tygodnia. Do sklepów z dopalaczami w naszym regionie w asyście policji wkroczyli funkcjonariusze Izby Celnej celnicy i pracownicy Urzędu Kontroli Skarbowej w Bydgoszczy.
W jednym przypadku znaleźli produkty, wobec których zaistniało uzasadnione podejrzenie, że zawierają substancje zabronione. - W trakcie przeszukania jednego ze sklepów we Włocławku pies tropiący wskazał karton, w którym przechowywane były oferowane do sprzedaży produkty - podaje Mariusz Ziarnowski, rzecznik Izby Celnej. - Po poddaniu ich testom na obecność substancji zakazanych uzyskano wynik wskazujący na zawartość marihuany i amfetaminy.
To jednak dopiero wstępna analiza. Podejrzany towar zabezpieczono do badania specjalistom z policyjnego laboratorium. - Spodziewamy się wyników w przyszłym tygodniu - mówi Elżbieta Domagała, rzeczka UKS.
Dystrybutor dopalaczy, a zarazem patron sklepu, w którym wykryto narkotyki spokojnie czeka na wynik tej analizy. - Nasze produkty były wielokrotnie badane na obecność narkotyków i nigdy nie było żadnych problemów - komentuje Kamila Bryła, rzeczniczka sieci SmartSzop.
- Poza tym testery użyte przez celników są niedokładne, do tego próbki sprawdzano tylko raz i stąd wyniki mogą być zakłamane. Kiedy sama poprosiłam celników o ponowne sprawdzenie testerem jednego z produktów wynik był negatywny, mimo że kilka chwil wcześniej wyszło, że substancja zawiera narkotyki - dodaje.
Pani rzecznik nie chce jednak dać gwarancji, że dopalacze oferowane we włocławskim SmartSzopie nie zawierają narkotyków. - My jesteśmy tylko ich dystrybutorem, a nie producentem - asekuruje się Kamila Bryła.
