https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Martwa od dymu

(pan) Fot. Lech Kamiński
Mimo ulotek pod wiatami wciąż nie brak palaczy
Mimo ulotek pod wiatami wciąż nie brak palaczy
Władze Warszawy, zachęcone przykładem Torunia, postanowiły zabronić, pod karą mandatu, palenia tytoniu na przystankach komunikacji miejskiej. Tymczasem obowiązująca u nas od siedmiu lat uchwała jest nagminnie łamana.

     Uchwałą z września 1997 roku radni wprowadzili w Toruniu "strefy wolne od dymu tytoniowego". Od tego czasu strażnicy miejscy mieli pilnować by nikt nie palił papierosów w placówkach służby zdrowia, oświaty, autobusach, tramwajach oraz "pod wiatami" przystanków komunikacji MZK.
     Palą, sam to widzę
     
W rzeczywistości przepis ten, co przyznają nawet municypalni, okazał się niemożliwy do skutecznego wyegzekwowania. Osoby palące papierosy w oczekiwaniu na przyjazd tramwaju lub autobusu to codzienny widok w Toruniu. Co więcej zdarza się, że palą kierowcy MZK.
     - W ubiegłym roku na podstawie uchwały o strefach wolnych od dymu tytoniowego wylegitymowaliśmy 402 osoby łamiące ten przepis - wyjaśnia Wiesław**Lewandowski, rzecznik prasowy straży miejskiej. - W większości przypadków wystarczyło pouczenie. Jednak 87 osób, które nie chciały przyjąć do wiadomości, że palenie pod wiatą jest zabronione, otrzymało mandaty w wysokości od 50 do 100 zł.
     _Jak przyznaje rzecznik torunianie jednak nadal nie przestrzegają uchwały
. - Palą, sam to widzę _- mówi Lewandowski.
     
Najmniej palaczy
     Mimo to Hanna Miller,** dyrektor magistrackiego Wydziału Zdrowia uważa, że wprowadzenie stref było dobrym pomysłem_. - Wprawdzie w realizacją jest największy problem. Nieskuteczne prawo jest śmieszne. Jednak skutki, zwłaszcza akcji informacyjnej, na wszystkich przystankach wiszą ulotki o zakazie palenia, są moim zdaniem, widoczne. Naukowcy z Łodzi, którzy prowadzili badania porównawcze u nas, w swoim mieście, Chorzowie oraz Ostrowcu Świętokrzyskim stwierdzili, że populacja palaczy w Toruniu jest najmniejsza.
     _Dyrektor Miller podkreśla też, że koszty realizacji uchwały są niskie. Strażnicy miejscy i tak patrolują ulice. Kosztują tylko ulotki, które z powodu wandali trzeba co jakiś czas na nowo nalepiać na przystankach. Na razie jednak w magistracie mają spory zapas antynikotynowych plakatów.
     

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska