Od czego rozpoczęła pani pracę w ministerstwie edukacji?
Przede wszystkim spotkałam się z szefami departamentów: funduszy strukturalnych oraz strategii i współpracy międzynarodowej, które mi podlegają. Poznałam pracowników, z którymi będę współpracować. Określamy zasady i styl pracy, obowiązujące mnie i moich podwładnych.
Nowy rząd i Sejm nie mają komfortu, opozycja atakuje non stop. Taka presja utrudnia pracę?
Robimy swoje. Opozycja nie potrafi sobie poradzić z dotkliwa porażką w wyborach, robi panikę, reaguje wręcz histerycznie. Myślę, że to pierwsza faza, po której nastąpi uspokojenie sytuacji, gdy opozycja oswoi się z faktem, iż już nie rządzi. Społeczeństwo, które wszystko obserwuje, zauważy zmiany w dobrym kierunku. To nam społeczeństwo zaufało i dało mandat do zmian, które wprowadzamy, zaś dotychczasowym rządzącym, po 8 latach podziękowało. Trzeba to zaakceptować.
W pani gestii są m.in. fundusze strukturalne. Czy polskie szkolnictwo nadal będzie korzystać z dotacji unijnych?
Oczywiście. Będziemy zabiegać o każde dofinansowanie z UE, jakie jest możliwe. Już rozpoczęłam analizowanie, jaki mamy stan na dziś, co jest zaproponowane, w jakim kierunku będą wydatkowane unijne fundusze. Mamy 2015 rok i dwa lata perspektywy finansowej poza sobą. Zorientowałam się już, że są znaczne opóźnienia w pozyskiwaniu funduszy. Muszę ustalić przyczynę i obrać sposób działania, bo musimy się spieszyć, by nadrobić zaległości.
Dziś w szkołach "gorącym" tematem są gimnazja, w których nauczyciele są pełni obaw co do szykowanych zmian.
Niepotrzebnie podgrzewa się atmosferę w szkołach. Wracamy do sprawdzonego systemu. Konsultacje społeczne są przydatne, jednak kiedy gimnazja wprowadzono, nie pytano nauczycieli i uczniów, czy chcą takiej reformy szkolnictwa. Wtedy była to droga w nieznane, ale wprowadzono gimnazja i już. Natomiast teraz wiemy, jak funkcjonują 8-klasowe szkoły podstawowe, które chcemy przywrócić, bowiem gimnazja nie okazały się dobrym rozwiązaniem dla nauczania młodzieży. Nasza reforma nie niesie ryzyka. Najważniejsze jest dla nas dobro uczniów, którzy mają być objęci jak najlepszym systemem edukacji i wychowania.
Mówiąc wprost: nauczyciele w gimnazjach są zestresowani, boją się utraty pracy.
Przecież uczniów pozostanie tyle samo. I ta sama liczba nauczycieli będzie ich uczyć, tylko w innej strukturze szkół. Gimnazja będziemy wygaszać stopniowo. Uczniowie, którzy teraz do nich uczęszczają, dokończą w nich naukę. Proces następować będzie spokojnie i płynnie. Przewidziane są konsultacje ze środowiskiem nauczycielskim. Ten niepokój w gimnazjach dziwi, bowiem sondaże wśród Polaków pokazują, że około 68 proc. społeczeństwa jest za przywróceniem 8-klasowych szkół podstawowych. Uczynimy to bez chaosu, bezpiecznie dla uczniów i nauczycieli.
A co jest najpilniejsze we współpracy międzynarodowej?
Mamy punkty konsultacyjne na całym świecie, tam, gdzie żyją Polacy. Będziemy wspierać naszych rodaków wszędzie, gdzie istnieją polskie szkoły lub placówki, w których uczy się języka polskiego i historii naszego kraju. Jak? Programami, pomocami naukowymi, szkoleniami i w każdy inny, możliwy sposób.
