https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mason Bucholz w Brdzie

(no)
Symbol bydgoskiej loży masońskiej
Symbol bydgoskiej loży masońskiej
W sobotę wieczorem 26 listopada 1938 r. przed willą przy ul. Libelta 8 zjawili się policjanci w granatowych mundurach. Przelotem sprawdzili, czy w środku nie ma nikogo i opieczętowali wejście. W ten sposób ostatni bydgoscy masoni stracili swoją siedzibę.

Loża IOOF (Independent Order of Odd Fellows) mimo angielskiej nazwy i rodowodu z Ameryki, w Bydgoszczy skupiała przede wszystkim Niemców. Jednak działalność masonów nad Brdą już od dłuższego czasu zamierała. Najpopularniejsza loża "Janus", po ponad półtora wieku działalności, rozwiązała się dwa lata przedtem. Rozwiązały się już także tutejsze loże Emanuela Schreitzera i "Schlaraffia Brahomontana". IOOF była ostatnim ogniwem niemieckiego ruchu wolnomularskiego w Bydgoszczy.
Funkcjonowanie podobnych organizacji zamierało od czasu dojścia Hitlera do władzy w 1933 r. W Rzeszy faszyści natychmiast je rozwiązali. Pozbawieni kontaktów ze swoimi centralami w Berlinie masoni z Bydgoszczy także tracili zainteresowanie tajemniczymi spotkaniami. Ostatecznie kres ich działalności położyła uchwała polskiego Sejmu, który także rozwiązał organizacje wolnomularskie.
Bydgoscy policjanci w listopadowy wieczór 1938 r. realizowali właśnie decyzję parlamentu. Mały budynek przy ul. Libelta 8 został przejęty przez państwo. Po wojnie tę willę otrzymali bydgoscy harcerze i dziś mieści się w nim komenda hufca ZHP.
Tymczasem w 1938 r. choć zabrakło w mieście praktykujących masonów, to w świadomości mieszkańców przetrwała wiara w ich nadprzyrodzone zdolności. Krążyły opowieści o masonie Franzu Lehmannie, właścicielu firmy cukierniczej "Lukullus" z ul. Poznańskiej (dziś część "Jutrzenki"), który podobno potrafił znienacka ukazywać się w różnych miejscach, raz we własnej osobie, a czasem pod postacią czarnego psa o roziskrzonych oczach. O tych jego zdolnościach mówiło się jeszcze w czasie wojny, gdy Lehmann wstąpił do NSDAP. Nie mniej od niego potrafił bogacz Ludwig Bucholz, właściciel wielkiej garbarni nad Brdą przy dzisiejszej ul. Garbary, który - jak pisał w "Moście Królowej Jadwigi" Jerzy Sulima-Kamiński - potrafił pokazać się w trzech miejscach równocześnie. Mógł nawet płynąć z nurtem rzeki nie zamoczywszy fraka i zaciągać się przy tym cygarem.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

Z
Znaw
Tylko że wymienione osoby nie były członkami loży masońskiej "Janus" w Bydgoszczy. Budynek, o którym mowa w artykule, należał do zakonu IOOF - to była paramasońska organizacja charytatywna.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska