Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maturzystka z Grudziądza przekonała się, że SMS może przerwać egzamin dojrzałości

(PA)
Gdy w sali rozległ się dźwięk oznajmiający nadejście "krótkiej wiadomości tekstowej”, uczennica pisała maturę z języka polskiego na poziomie rozszerzonym.
Gdy w sali rozległ się dźwięk oznajmiający nadejście "krótkiej wiadomości tekstowej”, uczennica pisała maturę z języka polskiego na poziomie rozszerzonym. sxc.hu
- Był płacz, ale cóż... takie są zasady - mówi Małgorzata Piłat, wicedyrektora IV Liceum Ogólnokształcącego. - Myślę, że najzwyczajniej w świecie zapomniała wyłączyć telefon.

Gdy w sali rozległ się dźwięk oznajmiający nadejście "krótkiej wiadomości tekstowej", uczennica pisała maturę z języka polskiego na poziomie rozszerzonym.

I to jej "szczęście w nieszczęściu". - Gdyby taka sytuacja wydarzyła się na maturze z obowiązkowego przedmiotu na poziomie podstawowym, uczeń nie mógłby już zdawać pozostałych przedmiotów - wyjaśnia Małgorzata Piłat.

Ponieważ licealistka pisała nieobowiązkowy test rozszerzony, wciąż ma "otwartą furtkę" i może podchodzić do kolejnych testów dojrzałości, a co za tym idzie, jeśli je zaliczy - normalnie ubiegać się o przyjęcie na studia.

Zwyciężył rozsądek

Jak zapewniają dyrektorzy, przed każdym egzaminem, po kilka razy przypominają młodzieży, że na salę nie wolno wnosić żadnych urządzeń telekomunikacyjnych. Mimo to maturzyści niechętnie rozstają się z "komórkami".

Grudziądz wiadomości

Przykładem uczniowie Zespołu Szkół Technicznych. - Przewodniczący komisji trzy razy pytał czy na pewno nikt nie ma przy sobie telefonu - relacjonuje Jadwiga Grądecka, wicedyrektorka ZST. - Dopiero po ostatnim wezwaniu dwoje maturzystów w końcu zdecydowało się oddać "komórki".

Przypadki przerwania egzaminów maturalnych notowano także w poprzednich latach. - Jeden z uczniów miał telefon, który był nawet wyłączony, ale uaktywniło się "przypomnienie" - sięga pamięcią wstecz Jadwiga Grądecka. - To go zdyskwalifikowało.

"Komórkę" miała w torebce

Podobnie było także w II LO. - Dziewczynie zadzwoniła komórka. I choć miała ją w torebce, która leżała przy drzwiach sali, musieliśmy przerwać jej maturę - wspomina Marlena Rogoziewicz, wicedyrektorka "Sobieskiego". - Wydarzyło się to jakieś dwa, może trzy lata temu.

Odpukać!

Każdy taki incydent musi zostać odnotowany w specjalnym protokole, który trafia do Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej. - Nie ma tego dużo. Zwykle kilka przypadków podczas całej sesji egzaminacyjnej - zaznacza Irena Łaguna, dyrektorka OKE w Gdańsku. - Matury są też przerywane również, gdy nauczyciele przyłapią ucznia na ściąganiu.

Szefowie większości grudziądzkich szkół twierdzą, że w ich placówkach do podobnych incydentów nigdy nie doszło. - Boże uchowaj! - mówili dyrektorzy.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska