W opublikowanym w środę komentarzu na łamach bawarskiego "Sueddeutsche Zeitung" komentator Josef Kelnberger zwraca uwagę, że podczas trwającego kryzysu energetycznego Niemcy są słabe i zależne od pomocy innych państw.
Kelnberger przypomina, że to zupełnie odmienna sytuacja od tej, która miała miejsce podczas poprzednich kryzysów. Wówczas Niemcy występowali wobec innych państw z pozycji siły, jako "samozwańczy wzorowi Europejczycy". Tak było podczas kryzysu finansowego, waluty euro, migracyjnego oraz pandemii koronawirusa SARS-CoV-2.
Niemcy pouczając w przeszłości inne państwa "grali wielu narodom na nerwach"
Komentator "Sueddeutsche Zeitung" ocenia, że w tamtych kryzysach wspólny wysiłek państw pozwolił na przezwyciężenie trudności. Teraz jednak kryzys energetyczny jest dodatkowo wzmocniony przez rosyjską inwazję na Ukrainę, co sumarycznie niszczy europejski dobrobyt.
"Mówienie o tym, że Grecy, Hiszpanie i Portugalczycy mają marznąć dla Niemców, jest populistycznym chwytem retorycznym, ponieważ inne kraje też są zależne od gazu Putina" - pisze Kelnberger cytowany przez polski portal Deutsche Welle. Jednocześnie dodaje, że "pomimo tego byłoby jak najbardziej zrozumiałe, gdyby południe Europy chciało uregulować dawne rachunku".

Przyznaje, że Niemcy pouczając w przeszłości inne państwa "grali wielu narodom na nerwach". Jednocześnie Berlin dbał o dobre relacje biznesowe i polityczne z Moskwą, zapewniając sobie w ten sposób dostawy tanich surowców, w tym gazu. Taka polityka zrażała inne kraje.
"Rachunek muszą teraz zapłacić wszyscy, nie da się tego uniknąć. Gdy największa gospodarka UE wpada w poślizg, cierpi na tym każdy we wspólnocie" - pisze niemiecki dziennikarz.
Źródło: dw.com
lena