Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Medioznawca UMK: - Zawsze trzeba uważać na to, co się mówi oraz publikuje w sieci

Roman Laudański
Roman Laudański
Dr Łukasz Wojtkowski: - W przestrzeni naszego życia internetowego publikujemy wiele rzeczy zależnych od emocji, które nam w danej chwili towarzyszyły.
Dr Łukasz Wojtkowski: - W przestrzeni naszego życia internetowego publikujemy wiele rzeczy zależnych od emocji, które nam w danej chwili towarzyszyły. Jacek Smarz
Rozmowa z dr. Łukaszem Wojtkowskim, medioznawcą z UMK w Toruniu.

- Jedna trzecia Polaków „usunęłaby się” z internetu, gdyby tylko mogła.
- Rośnie świadomość na temat prywatności w sieci. Z każdym pokoleniem, z każdym nowym użytkownikiem internetu ta świadomość będzie jeszcze większa. Przecież coraz częściej pojawiają się afery związane z najróżniejszymi wyciekami naszych danych, nie tylko z małych baz danych, ale i z baz potężnych graczy elektronicznych. Coraz częściej też Komisja Europejska nakłada kary na duże korporacje technologiczne za niewłaściwe pilnowanie naszych danych czy też obrót tymi danymi. Dlatego w przestrzeni publicznej kwestie prywatności podnoszone są coraz częściej. Nie wynika to z tego, że akurat Polacy mają coś więcej do ukrycia niż inne narody korzystające z internetu. Korporacje mają na nasz temat coraz większą wiedzę, co niepokoi nas, użytkowników.

- Mam nadzieję, że te firmy nie wiedzą o nas jeszcze wszystkiego?
- A co to znaczy wiedzieć wszystko? Jeżeli te firmy są w stanie przewidzieć nasze zachowania konsumenckie, społeczne na podstawie tego, jakie dane umieszczaliśmy do tej pory w sieci, a nawet są w stanie zaprojektować nasze zachowania np. wyborcze, możemy założyć, że wiedzą o nas znacznie więcej niż mogłyby, a nawet powinny wiedzieć. Przy okazji, przecież nie jesteśmy w stanie zrezygnować z naszej obecności w przestrzeni online oraz z jednoczesnego udostępniania naszych danych.

- Z badania zleconego przez firmę NordVPN wynika, że 33 procent z nas, użytkowników internetu, czuje się wykorzystywanych przez te firmy, które nasze dane wykorzystują dla własnych interesów.
- Pamiętajmy jednak, że to my wyrażamy dobrowolną zgodę na umieszczanie danych w przestrzeni internetowej za każdym razem akceptując regulamin danej platformy społecznościowej. Zgadzamy się na to, że nasze dane tam są, a firmą właściwą do zarządzania danymi jest właśnie ta korporacja czy właściciel aplikacji. Z jednej strony chcielibyśmy więcej prywatności, ale jako użytkownicy bardzo mocno przyczyniamy się do nasycenia naszymi danymi przestrzeni internetowej. Czy to świadomie publikując online określone treści, czy nieświadomie przez dostęp do metadanych czy danych ukrytych głęboko przez te korporacje.

- Najchętniej chcielibyśmy usunąć z sieci: niepochlebne zdjęcia lub filmy (42 proc. badanych); 29 proc. wstydliwe zdarzenia, 27 procent badanych chciałoby usunąć stare profile randkowe lub społeczne, a 12 proc. historię swojego zatrudnienia.
- To są zupełnie racjonalne powody. W przestrzeni naszego życia internetowego publikujemy wiele rzeczy zależnych od emocji, które nam w danej chwili towarzyszyły. Na przestrzeni lat nasz sposób zachowania od pierwszego używania przestrzeni online do dziś zmieniał się. Z pewnością rosła również nasza świadomość prywatności i dziś chcielibyśmy, żeby nikt nie miał dostępu do takich starych danych. To nie jest proste. Niestety, musimy liczyć się z tym, że każda aktywność publikowana w przestrzeni online prędzej czy później może być w jakiś sposób wykorzystana lub ktoś może mieć do niej dostęp.

- Bardzo często przekonują się o tym m. in. politycy, którym dziennikarze wyciągają ich wypowiedzi sprzed lat często sprzeczne z obecnymi poglądami.
- Niezależnie od wykonywanej profesji zawsze trzeba uważać na to, co się mówi oraz publikuje w sieci. To, co kiedyś opublikowaliśmy, raczej nie zginie.

- Jest fizyczna możliwość usunięcia naszych danych z sieci?
- Teoretycznie jest to możliwe, na poziomie korporacji mamy mechanizmy, które to regulują, były też interwencje w strukturach unijnych, żeby nasze dane wymazywać. Zdaje się, że są przykłady wymazania takich danych, ale czy jesteśmy w stanie całkowicie zniknąć z internetu? Moim zdaniem – nie. Musielibyśmy całkowicie odciąć się od otaczających nas technologii. Nie tylko od internetu, ale także od naszych telefonów, telewizji, drukarki, z której drukujemy nasze materiały. Przecież te niby trywialne rzeczy mają dostęp do sieci i cały czas mogą zbierać dane na nasz temat. Często takie zanonimizowane dane, nieprzypisane do konkretnego użytkownika, przenoszą jednak dane konkretnych osób.

- Jedno z pytań tego badania brzmiało: czego najbardziej boimy się w sieci? I tak: 64 procent badanych obawia się ujawnienia prywatnych finansów, 48 proc. ujawnienia szczegółów dotyczących randkowania i życia seksualnego, 42 proc. wycieku esemesów oraz maili. 36 proc. obawia się przejęcia konta w mediach społecznościowych, a 32 proc. ujawnienia naszej informacji medycznej.
- Przecież w tych codziennych sprawach mieści się cały zasób danych wrażliwych, czy to ze względów obyczajowych, politycznych, finansowych, czy zdrowotnych, które chcemy uchronić przed ujawnieniem. Można to robić na poziomie zwykłego użytkowania internetu korzystając z dostępnych narzędzi po to, by czuć się bezpieczniej. Można też zaufać dostawcom tych usług, żeby oni na poziomie prawa unijnego, RODO, poprzez jakość wykorzystywanych technologii byli w stanie nas zabezpieczyć, sprawić, że publikowane przez nas dane będą bezpieczne. Natomiast przed świadomym lub nieświadomym umieszczaniem danych w sieci ucieczki nie ma. Skoro działamy w przestrzeni cyfrowej, to tej ucieczki być nie powinno, ale powinno być - jak najbardziej - uczenie społeczeństwa o świadomym używaniu tej przestrzeni, żeby naszą obecność w niej zabezpieczyć na poziomie prywatności.

- W badaniach zapytano również, czy gotowi bylibyśmy zapłacić za anonimowe korzystanie z internetu. I prawie połowa respondentów odpowiedziała, że zapłaciłaby (od 500 zł wzwyż miesięcznie) za możliwość anonimowego korzystania z sieci.
- Można anonimowo korzystać z sieci przez stosowanie m. in. VPN-u. Stąd też pewnie korelacja z twórcą tego badania.

- Dokładnie, zleciła je firma NordVPN, dostawca VPN-ów.
- Dlatego takimi danymi pokazują, że warto się zabezpieczyć. A każdy VPN, nie tylko tej firmy, daje nam bezpieczeństwo na tyle, na ile jesteśmy w stanie zdecentralizować naszą obecność w sieci. Nasze komputerowe IP będzie pokazywane z innego kraju, kiedy my będziemy korzystali z sieci w innym miejscu. Jesteśmy w stanie bezpiecznie serfować po internecie, bezpiecznie korzystać ze skrzynek internetowych czy bezpiecznych komunikatorów internetowych.

- Ale czy to robimy?
- Rzadko, ale rzeczywiście związane jest to z kosztami, ponieważ za korzystanie z VPN trzeba zapłacić. Z drugiej strony w większości bezpieczne komunikatory są całkowicie darmowe. W wymiarze społecznym to ciągle jeszcze rodzące się zjawisko , a nie powszechna praktyka. Dużo częściej przypisana jest do konkretnych grup zawodowych, jak np. dziennikarzy czy pracowników najróżniejszych służb. Wiadomo, że akurat oni o poziom bezpieczeństwa będą jako tako dbali. Społeczna świadomość rośnie, ale nie jest jeszcze na tyle wysoka, aby można było zakładać, że będzie to powszechna praktyka. Czym innym są deklaracje konkretnych zachowań, a czym innym faktyczne kliknięcie, że płacę na przykład 500 złotych na jakiś okres ażeby zabezpieczyć swoją prywatność.

- Zastanawiam się, czy twórcom internetu tak naprawdę chodziło o te problemy, z którymi mamy do czynienia przecież nie od dzisiaj.
- Zdecydowanie internet miał być bardziej zdemokratyzowaną przestrzenią niż jest nią faktycznie. Internet, platformy i media społecznościowe to zaledwie kilka firm, one sprawują kontrolę. Podobnie jest z praktyką demokratyczną. Mamy przecież państwa, w których internet może być całkowicie kontrolowany przez rząd, również na poziomie korporacyjnym. Takim państwem jest Rosja. A twórcom internetu od początku na tym zdecydowanie nie zależało. Jak to z reguły czasami bywa, wszystko poszło w innym kierunku.

- Z naszą prywatnością w sieci będzie jeszcze gorzej?
- Na pewno cały czas będzie to próba zachowania balansu. Korporacje będą chciały pozyskać jeszcze więcej naszych danych, a my świadomie – nieświadomie będziemy je udostępniali, a później będziemy starali się odzyskać nad nimi kontrolę. I ten proces nie skończy się dopóty, dopóki nie nastąpią duże regulacje na poziomie europejskim. A jeśli widać po praktykach RODO, to niewiele się zmieniło w kontekście zachowań użytkowników.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska