Więcej informacji z kraju i świata przeczytasz na stronie www.pomorska.pl/krajswiat
Jurij Łużkow, mer Moskwy ma pomysł, by podczas dnia upamiętniającego zwycięstwo nad nazizmem ulicami stolicy Rosji przejechała nie tylko wojskowa defilada. Widziałby również w Moskwie wielkoformatowe plakaty Józefa Stalina - podaje BBC.
Ten pomysł komentuje w rozmowie z radiowym dziennikarzem analityk polityczny Masha Lipman.
- To nie jest dobry pomysł - mówi Lipman. - Co ważne idea Łużkowa została skrytykowana przez czołowych politków partii Jedna Rosja, do której należy. - Zresztą oficjalne stanowisko samego prezydenta Dmitrija Miedwiediewa jest jasne. Mówił wielokrotnie, że żadne społeczeństwo nie może rozwijać się na gruncie przemocy, dyktatury i krzywdy ludzkiej.
Masha Lipman dodaje: - Pomysł Łużkowa jest powszechnie krytykowany, ale prawdą jest również, że szczególnie dla sporej grupy młodych Rosjan postać Stalina pretenduje do rangi przywódcy formatu cara Piotra I Wielkiego, twórcy nowożytnego imperium Rosji. Ponadto w Rosji unika się używania słowa ludobójstwo na określenie zbrodni, jakiich dopuszczał się Stalin. A to dlatego, że z powodu jego decyzji właściwie zginęło więcej rosyjskich obywateli niż innych nacji.
Politolog uważa jednak, że w końcu Łużkow ulegnie naciskom i odstąpi od swojego pomysłu: - Jest wielce prawdopodobne, że idea, z którą wystąpił w ostatnich dniach, to po prostu manifestacja jego poglądów. Jestem jednak przekonana, że w Dzień Zwycięstwa w Moskwie nie zawisną plakaty Stalina.