Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Metropolia z centrum w Bydgoszczy - głos Zarządu Stowarzyszenia Metropolia Bydgoska

Zarząd Stowarzyszenia Metropolia Bydgoska
Zarząd Stowarzyszenia Metropolia Bydgoska odnosząc się do opublikowanego na łamach Gazety Pomorskiej artykułu "Bydgoszcz i Toruń mają być razem"...

zawierającego wywiad z profesorem Tadeuszem Markowskim z Łodzi, chciałby również przedstawić swoje merytoryczne uwagi oraz uzasadnienie powstania koncepcji obszaru metropolii z Bydgoszczą jako jej miastem centralnym.

Bydgoszcz i Toruń mają być razem!

Po pierwsze

Niezrozumiałe są próby odgórnego narzucenia Bydgoszczy, niezgodnie z wolą jej mieszkańców, modelu duopolu, w którym wbrew logice ustanawia się Bydgoszcz i Toruń jako ośrodki równorzędne (dlaczego tak nie postąpiono w modelu trójmiejskim i nie ustanowiono jako równorzędne miasta Gdańsk i Gdynia, co wydaje się bardziej logiczne w zwartym systemie tej aglomeracji). Mieszkańcy grodu nad Brdą coraz bardziej krytycznie patrzą na wszelkie pomysły tzw. współpracy między miastami, gdyż trudno znaleźć wymierne korzyści z niej dla Bydgoszczy płynące.

Czy rzeczywiście jak twierdzi prof. Markowski w ramach dotychczasowej realizacji wizji duopolu stworzone zostały "podstawy dla wyższej konkurencyjności gospodarczej" gdy zapadały decyzje o budowie mostu w Toruniu, podczas gdy budowa drogi S5 przez Bydgoszcz odsuwana była po raz kolejny w czasie?

Czy w ramach tworzenia "podstaw wyższej konkurencyjności gospodarczej" na lotnisku bydgoskim toczą się jedynie wirtualne inwestycje. Czy to w ramach owego budowania konkurencyjności największy dworzec kolejowy w województwie - Bydgoszcz Główna przeżywa regularnie kolejne rewitalizacje jedynie na papierze, najczęściej w okolicach każdej kolejnej kampanii wyborczej?
Czy rzeczywiście podmioty gospodarcze, społeczeństwo Bydgoszczy funkcjonują przez to lepiej?

Być może trudno jest Panu profesorowi Markowskiemu wyobrazić sobie skutki takiej "współpracy" kiedy w tym samym czasie w Łodzi dworzec kolejowy przebudowany jest kosztem ponad 1,5 miliarda PLN na jeden z największych węzłów multimodalnych w kraju, a w okolicach miasta przebiega budowa autostrad A1 i A2. Być może stosunek do duopoli pan profesor miałby nieco inny, gdyby przed 12 laty Urząd Marszałkowski województwa łódzkiego ulokowano np. w Piotrkowie Trybunalskim, czy Sieradzu (brzmi nie dorzecznie - nieprawdaż?), a dzisiaj dofinansowanie na osobę z projektów unijnych w tym mieście kilkakrotnie przewyższałoby poziom dofinansowania na osobę inwestycji łódzkich.
Zapewne gdyby Pan profesor Markowski kreowanie swoich opinii na tematy dotyczące procesu metropolizacji poprzez duopolizację czerpał z kilkuletnich doświadczeń dwuwładzy w swoim województwie, to byłby w tych ocenach bardziej ostrożny.

Po drugie

To właśnie obserwacje jakości tej "współpracy" czynione przez zwykłych obywateli, a nie jak Pan profesor uprzejmy jest twierdzić - polityka, stanowiły inspirację powstania w Bydgoszczy społecznego ruchu jakim jest Stowarzyszenie Metropolia Bydgoska.

Po trzecie

Naprawdę trudno nam zrozumieć dlaczego pan profesor Tadeusz Markowski uważa, że zmuszanie do współpracy gmin wbrew ich interesom przynieść może cokolwiek poza jeszcze większą eskalacją konfliktów. Można to jedynie wytłumaczyć chyba faktem, że jest to głos człowieka z zewnątrz, zupełnie nie znającego lokalnych relacji . To przecież nic innego, jak tylko ciągła rywalizacja Torunia z Bydgoszczą, próby zawłaszczania instytucji regionalnych oraz chęć budowania za wszelką cenę "silnego" Torunia doprowadziły do tego, że Toruń jest najbardziej zadłużonym miastem w Polsce, a województwo kujawsko-pomorskie jednym z najbiedniejszych województw, bez wyraźnego lidera, którym powinna być Bydgoszcz, miasto o jednym z najwyższych w kraju wskaźniku oddziaływania metropolitalnego.

Jak więc mają się słowa Pana profesora, że państwo zainteresowane jest rachunkiem społeczno-ekonomicznym do opublikowanych niedawno przez GUS danych za rok 2009, świadczących o najgorszej dynamice PKB naszego województwa na tle całego kraju? Czy takie dane nie powinny spowodować raczej refleksji rządu III RP, że sprawne zarządzanie województwem przez dwa skonfliktowane ośrodki władzy to nie jest najlepsza droga do przezwyciężania kryzysu czy rozwoju? Czy lokowanie w 190-tysięcznym mieście instytucji mającej tak ogromny wpływ na rozwój, bądź brak rozwoju całego regionu jak Urząd Marszałkowski przynosi korzyści komukolwiek poza tym miastem? Wyniki finansowe województwa temu przeczą.

Po czwarte

Zdziwienie budzą słowa profesora Markowskiego, że nie wskazywanie Bydgoszczy jako miasta centralnego miało być powodowane obawą o generowanie konfliktu. Świadczyć to może jedynie o skrajnym braku zainteresowania sytuacją w naszym regionie, w którym od kilku lat toczy się spór o kształt Metropolii Bydgoskiej. Wskazanie stolicy w Bydgoszczy mogłoby faktycznie podgrzać konflikt w 190 tysięcznym Toruniu. Nie wskazanie centrum metropolii podgrzało konflikt w 350-tysięcznej Bydgoszczy. Czy to jest mniejszy konflikt? Naszym zdaniem nie.

W dalszej części wywiadu Pan profesor jest uprzejmy twierdzić, że nie wskazuje stolicy metropolii, gdyż zakłada partnerską współpracę obu miast. Czy to ma oznaczać, że wskazanie Katowic jako ośrodka centralnego metropolii zaprzecza idei partnerskiej współpracy Katowic z Sosnowcem czy Bytomiem? Czy Gdańsk będąc centralnym ośrodkiem metropolii nie będzie podejmował partnerskiej współpracy z Gdynią? To zaprzeczałoby idei metropolii jako obszaru partnerskiej współpracy. Zdaniem Stowarzyszenia Metropolia Bydgoska istnieje dokładnie odwrotna zależność. Brak wskazania centralnego ośrodka metropolii doprowadzić może do przemienienia obszaru zgodnego wzrostu jakim jest w założeniu obszar metropolitalny w organizm wstrząsany na każdym kroku przez konflikty interesów. Takie zjawisko ma już zresztą miejsce między Bydgoszczą a Toruniem od wielu lat i daje o sobie znać przy każdej okazji lokowania dowolnej instytucji, przy okazji lokowania każdej większej inwestycji będącej w gestii polityków. Oba miasta są od siebie za daleko, żeby w powszechnym odczuciu owe inwestycje miały charakter wspólny, stanowiły podobną korzyść dla mieszkańców obu miast. W Bydgoszczy nie wzbudziła wielkiego entuzjazmu budowa toruńskiego mostu, w Toruniu nie słychać euforii związanej np. z budową bydgoskiego tramwaju do dworca PKP, czy Trasy Uniwersyteckiej. Jest to zjawisko całkowicie naturalne. Rzadko statystyczny bydgoszczanin skorzysta z dobrodziejstwa mostu w Toruniu i vice versa. Nie użytkujemy wspólnie infrastruktury, tak jak to ma miejsce choćby na Śląsku czy w Trójmieście. To powoduje, że trudniej o pola rzeczywistej, zgodnej współpracy, dającej korzyści obu stronom, a łatwiej o twarde konflikty. Naprawdę trudno ignorować dziesiątki czy setki przykładów takich naturalnych konfliktów i zakładać, że zmuszenie Bydgoszczy do współpracy na dotychczasowych zasadach wbrew własnym negatywnym doświadczeniom owej "współpracy" jest możliwe.

Jak już nawet dochodzi do prób podjęcia faktycznej współpracy między miastami, to jej efekty są dla Bydgoszczy zazwyczaj opłakane. Umowa "partnerska" dotycząca wspólnej spalarni przez wszystkich łącznie z obecnym prezydentem miasta Bydgoszczy oceniana jest jako niezapewniająca symetrycznych korzyści. Nie brakuje ocen mówiących w dużym skrócie o ogromnej dysproporcji pomiędzy kosztami, ryzykiem i korzyściami dla obu miast. Najlepszym komentarzem do jakości tego partnerstwa jest stanowisko Rady Miejskiej Bydgoszczy, która 25 stycznia 2012 roku wezwała prezydenta Bydgoszczy do renegocjacji warunków tej umowy. Kolejna wspólna wielka inwestycja Bydgoszczy i Torunia - Bit City została niedawno poddana w procesie konsultacji ogromnej fali krytyki, kiedy okazało się, że ten ogromny i kosztowny infrastrukturalny projekt koncentruje się na poprawieniu warunków dojazdu niewielkiej grupki kilku tysięcy osób dojeżdżających regularnie z Torunia do Bydgoszczy, podczas gdy potrzeby transportowe kilkudziesięciu tysięcy mieszkańców dojeżdżających regularnie do Bydgoszczy z obszarów podbydgoskich gmin nie znajdują się w centrum uwagi autorów projektu. Takich przykładów życie mieszkańcom obu miast dostarcza regularnie. To one są powodem powszechnej dezaprobaty idei duopolu panującej w społeczeństwie Bydgoszczy, a nie wrodzona skłonność do wchodzenia w konflikty.

Jeżeli autorów koncepcji KPZK2030 nie interesuje fizyczne zbliżanie się obu miast, co faktycznie uniemożliwiają obszary leśne, a zbliżenie relacji, to tym bardziej można postawić pytanie, czy drogą do zbliżenia jest narzucanie którejś ze stron nieakceptowanego rozwiązania? Naszym zdaniem to nie jest droga do tworzenia dobrych relacji. Czy autorzy dokumentu uważają, że jeżeli znajdą się faktycznie pola zgodnej współpracy, dającej obu stronom realne korzyści, to nie będzie taka współpraca realizowana? Są nieliczne obszary na których jest ona realizowana i nie potrzeba do tego dodatkowych bodźców w postaci jej narzucania.

Po piąte

Stowarzyszenie Metropolia Bydgoska przedstawiło i merytorycznie uzasadniło swój projekt obszaru metropolitalnego. W opracowaniu opieraliśmy się na definicjach metropolii oraz dyrektywach unijnych, przyjętych przez polski rząd oraz wyznaczonych przez niego kryteriach. Według nich w obszarze województwa kujawsko-pomorskiego jedynie Bydgoszcz spełnia kryteria miasta centralnego przyszłej metropolii. W naszym projekcie to nie granice obszaru metropolii są najistotniejsze, ale próba zdefiniowania przestrzeni, która ma szansę stać się miejscem wspólnego i zgodnego wzrostu. Miejscem, którego społeczeństwo faktycznie korzysta z tej samej infrastruktury, tej samej oferty kulturalnej, które zainteresowane jest rozwojem swojej stolicy, bo z jej potencjału codziennie korzysta i chce być dumne. Z drugiej strony mieszkańcy rdzennej Bydgoszczy zainteresowani są także rozwojem gmin ościennych, bo tam wypoczywają, tam budują domy, tam się przeprowadzają. Naszym zdaniem nie da się tworzyć obszaru zgodnej współpracy na siłę, gdyż istotnym i pożądanym czynnikiem kształtującej się metropolii jest zgodność celów gmin ją tworzących.

W obrębie obszaru aglomeracji bydgoskiej istnieje sporo obszarów naturalnej i partnerskiej współpracy. Najświeższym przykładem może być choćby wspólna inicjatywa Bydgoszczy i gminy Koronowo przywrócenia żeglowności Brdy na odcinku Bydgoszcz - Zalew Koronowski. To, że jedna gmina jest wyraźnie większa od drugiej, to że Bydgoszcz stanowi centrum powiatu bydgoskiego nie zaprzecza możliwości partnerskiej realizacji projektów. Warunkiem zgodnej współpracy jest obopólna i powszechna świadomość korzyści płynących z takiej współpracy.

Właśnie nagminny brak symetrii rozwoju w regionie, często powodowany politycznymi naciskami jest jedną z przyczyn braku zgodnej współpracy między Bydgoszczą a Toruniem. Dlatego zdaniem Zarządu Stowarzyszenia Metropolia Bydgoska wszelkie próby wywierania politycznego wpływu na kształtowanie się obszaru Metropolii Bydgoskiej i relacji pomiędzy zainteresowanymi tym projektem gminami, w myśl idei oddolnego procesu tworzenia metropolii, powinny być bezwzględnie zaniechane.

Czytaj e-wydanie »
od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska