https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Miasteczko Westernowe "Cansas City" mikrofirmą roku

(Maryla Rzeszut)
"Szeryf" rancza Karol Kolasiński (z prawej) i szef Kujawsko-Pomorskiego Funduszu Pożyczkowego Krzysztof Polesiak
"Szeryf" rancza Karol Kolasiński (z prawej) i szef Kujawsko-Pomorskiego Funduszu Pożyczkowego Krzysztof Polesiak Fot. Maryla Rzeszut
Jedną z ośmiu nagród Fundacji Kronnenberga dla najlepszych mikroprzedsiębiorstw, otrzymało Miasteczko Westernowe "Cansas City" w Rudniku pod Grudziądzem.

Po nagrodę (10 tys zł) ekipa z grudziądzkiego Rudnika stawiła się w sali New Connect Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie - w strojach kowbojskich, robiąc niemałe wrażenie.

Wcześniej ranczo wywarło spore wrażenie (innowacyjnością i oryginalnością) na Kapitule złożonej m.in. z przedsiębiorców, przedstawicieli Akademickiego Inkubatora Przedsiębiorczości, banków i Konfederacji Pracodawców Polskich. Firmę prowadzi Karol Kolasiński, od dziecka zafascynowany światem Dzikiego Zachodu i westernów.

Główną nagrodę otrzymało "Tele Mobile Electronic" z Gdyni, a grudziądzkie ranczo jedno z siedmiu wyróżnień.

W tym roku Karol Kolasiński zainwestował w bazę noclegową i ustawił pierwszych osiem domków. Dzięki kredytowi z Kujawsko-Pomorskiego Funduszu Pożyczkowego, który miasteczko "Kansas City" zgłosił do konkursu. - Uznaliśmy, że nasze ranczo idealnie pasuje do tego konkursu i ma szanse na nagrodę - mówi szef K-PFP w Grudziądzu Krzysztof Polesiak.

Miasteczko westernowe przyciąga latem grupy dzieci i młodzieży, które dobrze się bawią w scenerii Dzikiego Zachodu, obserwują dwugodzinny show, pojedynki rewolwerowców, scenki z Indianami i same rzucają lassem, toporkiem, szukają samorodków złota, a nawet są sędziami w konkurencjach zręcznościowych. Zwiedzają mini zoo i mogą liczyć na przejażdżki konne, tramwajem kołowym lub dyliżansem.

Wyświetl większą mapę

Komentarze 26

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
Monia
W cenie biletu jest wejście, pokazy, zwiedzanie zoo, flinstonów, ścieżka bajek, dinozaury.

Za "lunapark" trzeba płacić, przejażdżkę kucykiem, zdjęcia, płukanie złota. Oprócz wstępu na jedno dziecko wydałam 50 zł.

Wydaje mi się, że na stronie podany jest cennik "lunaparku".

Do tego trzeba wliczyć również koszty posiłku.
E
Ewa
To w cenie biletu co jest? Samo wejście? Za co trzeba w środku płacić? Pytam bo wybieram się niedługo i nie wiem ile $$$ potrzebuję.
M
Monia
Kilka ulepszeń rzeczywiście by się przydało. Gdyby wszystkie atrakcje były w cenie biletu tak jak w innych parkach rozrywki to cenowo dałoby się zaakceptować i myślę, że przciągnęłoby to więcej chętnych.

Dinozaury super, lepsze niż w Solcu, bo jest kilka ruchomych.

Występy ok, jednak pamiętam, że jak byłam kilka lat temu były śmieszniejsze. Mimo to mojemu dziecku się podobało. Również "zoo" bardzo zmizerniało. Nic ciekawego.

Na terenie miasteczka rzeczywiście też nie jest za czysto. Również zwróciłam uwagę na to, że stojący wszędzie sprzęt nie jest zabezpieczony. Bardziej odstrasza niż ciekawi.

Ale mimo wszystko mam wrażenie, że ludzie którzy to tworzą robią to z pasją. Komu (i za ile?!) dzień w dzień, od rana do wieczora, bez względu na pogodę chciałoby się pracować. Wydaje mi się, że wystarczy trochę zadbać o teren miasteczka, żeby było czyściej, wliczyć place zabaw w cenę biletu, uzupełnić zoo w ciekawsze okazy, bo to wszechobecne ptactwo to trochę przesada! I nie tworzyć na siłę "mydła i powidła", bo ta ścieżka bajkowa to też taka trochę tandetna.
Ale brawo za pomysł, brawo za odwagę, brawo za zapał.
G
Gość
bilety wcale nie są tanie.... 3 osobowa rodzina to prawie 50PLN. Za wszystko w środku trzeba płacić. Jedzenie to strach się bać... cokolwiek spróbowaliśmy my albo znajomi to jakaś porażka. Porcje dziecięce to może dla 3 latków wystarczą. Znajomi czekali 30 minut na jedzenie i "zapomniano o nich". Pozostałe jedzenie to jakieś bardzo słabe mrożonki BARDZO SLABE! odgrzewane w mikrofali. Totalna rzeźnia. Popcorn duży.... to może z nazwy (weźcie najmniejsza porcję z kina i podzielcie przez 3 i to jest „duże”). Napój lodowy w szczycie dnia się "robił" więc można było kupić tylko zimną wodę…. "coś" bo nie wiem co to było. Zapiekanki były fajne…. To takie najtańsze z marketu do zrobienia w piekarniku…. Tyle że nie mieli chyba piekarnika i robili w mikrofali. To ani surowe ani upieczone ani nie wiem co to było…
Program artystyczny momentami śmieszny (grabarz był fajny) - ale podupadły strasznie i niektóre dialogi to nie wiem skąd wzięli. Dziecko widziało jeden pokaz i więcej nie chciało. Płukanie złota - po 10 minutach dostałem tekst od obsługi "pora kończyć płukanie zapraszam do ważenia". To tak jakby to na czas było. Całość żenująca, moje dziecko zamiast atrakcji naoglądało się jak rodzice domagają się od obsługi minimum przyzwoitości. W środku totalny miszmasz - farma zwierząt - nie wiem po co , dinozaury, Flinstonowie, baki, i stare samochodziki elektryczne z wizerunkami gwiezdnych wojen. Na dmuchanych zamkach nawet nie skakaliśmy. Po 1.5h nie ma tam co robić.
I cała masa rozczarowanych ludzi… dlaczego….. bo strona ładna…. i zdjęcia ładne…. I wszystkie fora ładnie moderowane i komentarze negatywne usunięte… a reszta sztucznie dodana….
a
a
totalna masakra.
G
Gość
W dniu 15.05.2010 o 21:28, Bagienka napisał:

rzeczywiscie to miasteczko kowbojskie w Grudziądzu to lipa.własciciel to by tylko kasowal za ogladanie zamknietych bram. Na terenie jest brudno i wszedzie leza smieci i butelki po piwie- pozostalosci po "kałbojskiej" libacji... Dodatkowo nie grzeszy on grzecznoscią. Uważa siebie za wielkiego biznesmena (spadł z konia i uderzył się w głowę ).Toż to te dwa konie,ktore ma w stajni, są mądrzejsze od niego. Wiecej moja noga tam wiecej nie stanie. Polecam Western City z prawdziwego zdarzenia-z atrakcjami dla dzieci (i nie tylko) pod Mogilnem.



Ja na poczatkach powstania tego miasteczka (czyli firmy) czesciej wpadalem , a;e w pozniejszym okresie ta firma jak np. czarci Mlyn czy pizeria Ola poupadaly na jakosci obslugi klientow i jakosci towarow.
Tam bywa w grudziadzu gdzie nie ma konkurencji
G
Gość
W dniu 15.05.2010 o 23:30, Gość napisał:

Aż dziw, że jakieś wychylające się przez nią dziecko nie wpadło jeszcze do wody. ................A może, gdybyś popchnął mocniej, to by dziecko wpadło i była by afera


WRESZCIE OCZEKIWANA AFERA!
G
Gość
W dniu 29.11.2008 o 16:00, Gość napisał:

Rancho jest nastawione na maksymalny zysk. Bilety wstępu kosztują 9 i 7zł, 4-osobowa rodzina płaci więc jednorazowo 32zł. Cena nie ulega zmianie nawet gdy nie są dostępne wszystkie atrakcje (np. występy kowbojskie), albo gdy zbliża się godzina zamknięcia obiektu. Efekt jest taki, że gości "Cansas City" można policzyć na palcach. Należą do nich głównie przyjezdni, zwabieni reklamami. Rancho rozrasta się z roku na rok, ciągle przybywa nowych zabudowań, lecz kosztem utrzymania już istniejących obiektów. Wszędzie na zapleczu miasteczka walają się jakieś zniszczone graty. Kryta hala jeździecka służy jako przechowalnia sprzętu. Rozpadające się maszyny rolnicze, rozstawione na rancho jako wątpliwej jakości dekoracja, nie są w żaden sposób zabezpieczone przed dostępem odwiedzających. Sterczą więc tuż przy ścieżkach jakieś druty, ostrza i inne krawędzie stanowiące zagrożenie, szczególnie dla dzieci. Niebezpieczny jest również pomost nad stawem rybnym. Balustrada na jego końcu składa się z jednej próchniejącej deski, połączonej z resztą pomostu dwoma luźnymi wkrętami. Aż dziw, że jakieś wychylające się przez nią dziecko nie wpadło jeszcze do wody. Mini-zoo to ciekawe urozmaicenie City i główna atrakcja dla dzieci. W tym roku pojawiły się wreszcie tabliczki informacyjne przy zagrodach zwierząt. Można dowiedzieć się o różnych gatunkach fauny i ich pochodzeniu.


Aż dziw, że jakieś wychylające się przez nią dziecko nie wpadło jeszcze do wody. ................A może, gdybyś popchnął mocniej, to by dziecko wpadło i była by afera
~magda~
Byłam 2 maja bilet wstępu 22zł i 18 ulgowy.Bilet do zoo 12zł i 6 zł ulgowy.
G
Gość
bardzo zarozumiałe szefostwo jakby wszystkie rozumy pozjadali i jedzenie marne i niemiła obsługa z ich strony !
B
Bagienka
rzeczywiscie to miasteczko kowbojskie w Grudziądzu to lipa.własciciel to by tylko kasowal za ogladanie zamknietych bram. Na terenie jest brudno i wszedzie leza smieci i butelki po piwie- pozostalosci po "kałbojskiej" libacji... Dodatkowo nie grzeszy on grzecznoscią. Uważa siebie za wielkiego biznesmena (spadł z konia i uderzył się w głowę ).Toż to te dwa konie,ktore ma w stajni, są mądrzejsze od niego. Wiecej moja noga tam wiecej nie stanie. Polecam Western City z prawdziwego zdarzenia-z atrakcjami dla dzieci (i nie tylko) pod Mogilnem.
W
Witek
To miasteczko TO lipa Totalna!!! Nie Polecam Pod Mogilnem jest dużo lepsze!
s
szeryf
No niestety na dzikim zachodzie lekko nikomu nie jest
G
Gość
~były kowboj 2~ To po co tam pracowaś tak gługo jak to była tragedia kolejna oferma życiowa.
b
były kowboj 2
Potwierdzam, jestem byłym opiekunem wycieczek i kowboyem. Pracowałem tam przez cały letni okres. Tragedia
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska