Losy wyścigu praktycznie rozstrzygnęły się w sobotę. Kwiatkowskiemu udało się na pogórkowatym etapie zgubić lidera Alexa Dowsetta, do którego tracił na starcie tego odcinka 24 sekundy. Wydawało się, że żółta koszulka lidera znowu będzie należała do torunianina, ale niespodziewanie zgarnął ją Holender Dylan van Baarle (Garmin), który na metę wraz z dwójką innych uciekinierów wpadł prawie minutę przed faworytami.
W niedzielę Kwiatkowski tracił 19 sekund do Holendra. 9 odrobił na krótkiej (8,8 km) czasówce. Zajął 6. miejsce ze stratą 16 sekund do najszybszego Bradleya Wigginsa. W klasyfikacji generalnej torunianin wciąż jednak tracił 10 sekund do van Baarle. Wszystko miał się więc rozstrzygnąć na ostatnim etapie ulicami Londyniu, gdzie kolarze mieli do pokonania jednak tylko 90 km.
Na miejskich pętlach skuteczna ucieczka okazała się niemożliwa, a finisz należał do sprinterów. Ostatecznie po niesamowicie zaciętym boju Marcel Kittel (Giant-Shimano) o włos wyprzedził Marka Cavendisha (Omega Pharma).
W klasyfikacji generalnej van Baarle wyprzedził dwóch największych faworytów wyścigu: o 10 sekund Kwiatkowskiego i o 22 sekundy Bradleya Wigginsa.
W sumie torunianin dołożył jeszcze zwycięstwo etapowe na jednym z najtrudniejszych odcinków oraz w klasyfikacji punktowej. Torunianin ze spokojem może czekać na mistrzostwa świata, które już w następną sobotę rozpoczynają się w hiszpańskim mieście Ponferrada.
23. był ostatecznie drugi z torunian z Omegi Pharmy Michał Gołaś, a 42. Sylwester Szmyd. Wychowanek Rometu Bydgoszcz na swojej stronie internetowej zasugerował, że to może być jego ostatni zawodowy wyścig w karierze (jego kontrakt z Movistarem dobiega końca)
"Okolice bardzo mi się podobały, pogoda dopisała, ale przyznam, że przez 14 lat jak się ścigam w żadnym kraju nie było tak tragicznych i dziurawych dróg jak tutaj. Jest duża szansa, że jutro Lastras i ja pojedziemy ostatni wyścig w karierze… śmiałem się, że kryterkę pojadę bez kasku, tak jak mój pierwszy wyścig w 2001r." - czytamy we wpisie z soboty.