- Dzięki Tony Martinowi miałem wielką szansę nie tylko wygrać etap, ale może nawet wygrać żółtą koszulkę po tej akcji. Ale do trzeba trzeba było mieć jeszcze mocne nogi - opowiada torunianin (za portalem Omega Pharma). - Jestem bardzo wdzięczny Tony'emu, on był po prostu niesamowity. Jestem natomiast rozczarowany, że nie mogłem dokończyć jego pracy. Dałem z siebie wszystko, ale na finałowym podjeździe nie mogłem nawet utrzymać swojego tempa. Myślę, że to mogłoby wystarczyć do wysokiego miejsca na mecie. Bardzo chciałem wygrać właśnie dla Tony'ego.
- Powiedziałem Michałowi, że ma trzymać się mojego koła i pojechaliśmy. To była dla niego dobra okazja. Ostatecznie nie wyszło, ale to był dobry etap, sprawiliśmy, że nie było nudno na trasie, tego jestem pewny - dodał niemiecki kolarz, jeden z najwierniejszych towarzyszy Kwiatkowskiego w peletonie.
- We wtorek mamy dzień odpoczynku i mogę odzyskać trochę sił i będę gotowy na następny tydzień - mówi Kwiatkowski. - Udowodniliśmy jako grupa, że nigdy nie poddajemy. Brakuje nam Marka Cavendisha, ale nawet po ostatnich dwóch zwycięstwach etapowych nadal; będziemy walczyć o kolejce. Na każdym etapie będziemy aktywni. Na razie jestem rozczarowany końcem etapu w poniedziałek, ale wierzę, że jeszcze mogę coś osiągnąć w tym wyścigu