Michał Kwiatkowski świetnie rozegrał klasyk na szutrze, który wcześniej wygrywał n.in. Tadej Pogacar. Skład ucieczki tasował się od początku wyścigu. Torunianin w końcu także zaatakował z peletonu i w najważniejszym momencie znalazł się na czele razem z Brandonem McNultym (UAE Team Emirates – XRG) i Ibonem Ruizem (Equipo Kern Pharma).
Hiszpan jako pierwszy stracił siły, a na 12 kilometrów przed metą defekt wyeliminował z walki o zwycięstwo McNulty'ego. Kwiatkowski miał takiego pecha w ubiegłorocznej edycji, a tym razem samotnie już popędził do mety.
– Zawsze trzeba wierzyć, że wszystko jest możliwe. To był naprawdę bardzo ciężki wyścig. Tempo było wysokie i to była duża niespodzianka. Grupka zmniejszała się sukcesywnie, a ja czekałem na moment do ataku. Wytrzymałem do końca i jestem z tego bardzo dumny. To zwycięstwo chcę zadedykować mojej rodzinie, która cały czas mnie wspierała w naprawdę trudnych ostatnich miesiącach - skomentował na mecie torunianin.
Michał Kwiatkowski na zwycięstwo w zawodowym peletonie czekał 1,5 roku. Po raz ostatni świętował je 14 lipca 2023 roku, gdy wygrał prestiżowy etap Tour de France z metą na Grand Colombier.
