Michał Kwiatkowski był jednym z bohaterów drugiego dnia Tour de France. Poprowadził czołową grupę, która przyjechała na metę z przewagą 1,5 minuty nad peletonem. Na mecie czekała na niego nagroda dla najagresywniejszego kolarza - 2 tys. euro i numer startowy na czerwonym tle na kolejnym odcinku.
- Ta nagroda należy do całego zespołu. Wysiłek był niesamowity, wszyscy zostawiliśmy serca, aby zapewnić etapowe zwycięstwo Markowi Cavendishowi czy żółtą koszulkę lidera dla Tony'ego Martina. Greipel i Cancellara byli jednak bardzo mocni, zwłaszcza w sprincie i należą im się gratulacje. To dla nas rozczarowanie, ale przecież wyścig nie jest skończony. Nadal pozostaje przed nami 19 stopni, na które możemy się wspiąć. Mamy jeszcze wiele rzeczy do osiągnięcia, a zespół jest zawsze zmotywowany do walki
Kolejna szansa na etapowe zwycięstwo już w poniedziałek. Kolarze zakończą 3. etap na Mur de Huy, podjeździe znanym z klasyku Walońska Strzała. Kwiatkowski wymieniany jest w gronie pretendentów do odegrania czołowej roli na tym odcinku.
- Nie udało nam się wygrać w niedzielę, ale koncentruję się na przyszłości. Mamy teraz Mur de Huy, a następnie etap brukowy. Nasz zespół uwielbia ścigać się w takich warunkach i spróbujemy wykorzystać szanse. Kolejny ważny cel to drużynowa jazda na czas pod koniec pierwszego tygodnia - dodaje Kwiatkowski.