Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michal Masny z Delecty Bydgoszcz: Czeka nas ciężka wojna

Rozmawiał Dariusz Knopik
Michal Masny w tym sezonie osiągnął życiową formę.
Michal Masny w tym sezonie osiągnął życiową formę. Andrzej Muszyński
Słowacki zawodnik mówi o pochwałach i umniejszaniu wyniku oraz o gadaniu do kolegów. Czy w Delekcie Bydgoszcz jest jak w rodzinie?

Rozmowa z Michałem Masnym , rozgrywającym Delecty.

- Jak odbiera pan te wszystkie pochwały spływające na Delectę i pana?
- Szczerze mówiąc jakoś tym nie zajmowałem sobie głowy. Chociaż oczywiście jest to bardzo miłe. Jednak dopiero teraz okaże się, co to wszystko było warte. Czy będziemy w stanie coś więcej ugrać? Mamy bardzo dobrą pozycję wyjściową, na którą zapracowaliśmy sobie przez cały sezon.

- Jednak część ludzi umniejsza wasze osiągnięcie, podkreślając kłopoty innych. Co by im pan odpowiedział?
- Przyznam, że jeszcze tydzień czy dwa temu wcale to do mnie nie docierało i nie postrzegałem takich opinii. Teraz coś przeczytałem, czy widziałem wideo i jakieś opinie przeciwko nam. Wtedy sobie dopiero uświadomiłem, że coś w tym jest. Niech sobie mówią, co chcą. Każdy ma do tego prawo. Jesteśmy od tego, by pokazać im na boisku, że się mylą i tyle.

Delecta Bydgoszcz - zdjęcia, relacje, materiały wideo, wywiady, newsy

- Patrząc na was z boku uderza świetna atmosfera. Nie chce się wierzyć, że w zespole nie ma tarć i zgrzytów.
- Naprawdę nie ma między nami konfliktów. Powiem tak: jak w każdej "rodzinie" coś tam się zdarzy, ale bardziej na takiej zasadzie, że nam zależy na jak najlepszym wyniku. Spędzamy ze sobą naprawdę dużo czasu i nie zawsze wszystkim musi się wszystko podobać. Jeśli nie ma kłótni czy też głośniejszej wymiany uwag, to może być tak, że nie bardzo zależy na sukcesie.

- Gra pan już szósty sezon w Polsce. Najpierw był rok w Sosnowcu, potem dwa lata w Kędzierzynie-Koźlu i teraz trzy w Bydgoszczy. Czy tutaj się pan odnalazł i czuje się najlepiej?
- Już chyba bardziej jestem Polakiem niż Słowakiem (śmiech). Dobrze się w Polsce czuję. Zresztą oba narody i natura ludzi są do siebie bardzo podobne...

- Ma pan w dorobku mistrzostwa Czech i medal w Austrii. "Chodzi" za panem krążek w Polsce?
- Raz był już bardzo blisko. Dwóch piłek zabrakło do szczęścia. Niestety, nie udało się. Chyba nie był to ten czas. Może teraz z Delectą?

- Często na boisku dużo rozmawia pan z kolegami, dając im uwagi. To sugeruje, że jest pan liderem na parkiecie?
- Nie wiem czy liderem. Zawsze dużo gadałem. Czasami pewnie te moje gadanie chłopaków wkurza (śmiech). Może dlatego, że jestem rozgrywającym i każda piłka przechodzi przez moje ręce, to jestem
"szefem" na boisku i dlatego staram się to jakoś zorganizować.

- Zaczyna się play off, o którym mówi się, że to całkiem inne granie. To prawda?
- Tak jest, bo w lidze jak przegrasz jeden mecz, to nic wielkiego się nie dzieje. W play off każdy mecz, każdy set, każdy punkt jest niesłychanie ważny.

- W 1. rudzie play off gracie z Lotosem Treflem i jesteście faworytami. Czuć większą presję z tego powodu?
- Nie odczuwam większej presji, ale to będą niezwykle ciężkie mecze. Ci, którzy myślą, że już jesteśmy w czwórce, bo gramy z Gdańskiem są w błędzie. Czeka nas ciężka wojna.

- Wszystkie myśli skupione są na Lotosie Treflu czy już gdzieś w głowie pojawia się Skra lub Resovia?
- Nie można tak daleko wybiegać w przód. Teraz liczy się tylko Gdańsk i pierwszy mecz. Potem następny i kolejny. To będzie niczym bitwa pod Stalingradem.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska