Prosty i długi odcinek prowadzący z Brześcia Kujawskiego zachęca kierowców do mocniejszego naciśnięcia gazu. Nie zauważają, że trzeba zwolnić, bo wjeżdżają w teren zabudowany. Ponadto jest tam znak ostrzegający przed niebezpiecznym zakrętem. Niewiele to jednak daje. Efekt? Wielu zatrzymuje się w sadzie państwa Skowrońskich mieszkających tuż za łukiem.
- Samochody dość często wypadają z drogi - mówi pani Anna. - Kilka dni temu wjechał samochód dostawczy. Wcześniej, tuż przed naszymi zabudowaniami zatrzymał się TIR, a przecież od jezdni jest ponad trzydzieści metrów. Żeby nie drzewa i leżące obok kamienie, to uderzyłby w ścianę. Samochód został solidnie uszkodzony, bo urwało się jego podwozie. Strach pomyśleć, gdyby na jego drodze znalazł się człowiek.
**Przeczytaj również:
Zderzenie seicento z ciężarówką przy wjeździe na autostradę w Pikutkowie k. Włocławka [wideo]**
Znaki bez znaczenia
Kobieta rozmawiała w tej sprawie z burmistrzem, ale ten rozkłada ręce, bo to jest droga krajowa i jedyne co może zrobić, to interweniować w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. - Kilka razy dzwoniłam do kierownika obwodu włocławskiego - dodaje pani Anna. - Twierdził, że oznakowanie jest prawidłowe i na tym rozmowa się kończyła.
Urszula Pawłowska, sołtys Pikutkowa, wskazuje, że to kierowcy spoza naszego terenu, nie znający specyfiki zakrętów, lekceważą oznakowanie i narażają życie mieszkańców. Z drugiej strony wioski są ustawione tzw. sierżanty i tam, jak wskazuje sołtyska, nie dochodzi tak często do wypadków. - Zarząd dróg powinien tak oznakować te miejsca, aby kierowca zauważył je niczym przeszkodę na swojej drodze - podkreśla mąż pani Anny. - Aby znaki widział znacznie wcześniej niż drzewa w naszym sadzie. Przecież to niewielki koszt, a my wreszcie będziemy mogli czuć się spokojniej. Przy wjeździe od strony Włocławka sytuacja jest znacznie lepsza, samochody nie wypadają z drogi. Czyżby istniały różne przepisy dla podobnych zakrętów w tej samej wiosce?
Jesienią pisaliśmy o uszkodzonym przez ciężarówkę świeżo wyremontowanym chodniku. Nowa kostka została wtedy zniszczona na długości kilkunastu metrów. - Sytuacja jest o tyle groźna, że dzieci chodzą tamtędy na przystanek autobusowy - dodaje Anna Skowrońska. - Czy musi dojść do tragedii, żeby ktoś wreszcie zauważył, że jest tu bardzo niebezpiecznie?
Zainstalują sierżanty
- Oznakowanie w tym miejscu jest prawidłowe - potwierdza Tomasz Olędzki, naczelnik Wydziału Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego i Zarządzania Ruchem w bydgoskim oddziale GDDKiA. - Najwyraźniej kierowcy je lekceważą. W przyszłym tygodniu, wspólnie z kierownikiem obwodu włocławskiego, udamy się na miejsce i przeprowadzimy tam wizję lokalną. Będzie to szczegółowa kontrola bezpieczeństwa ruchu nie tylko na tym zakręcie, ale chcemy to zrobić kompleksowo dla całej wioski. Jest jednak duża szansa, że ustawimy w tym miejscu tablice prowadzące, tak zwane sierżanty.
- Mam nadzieję, że wreszcie zostaniemy potraktowani poważnie i nie skończy się na twierdzeniu, że droga oznakowana jest w prawidłowy sposób - podkreśla Anna Skowrońska. - Nie jestem specjalistką od ruchu na drodze, ale skoro samochody wypadają z drogi, to znaczy, że jednak nie wszystko jest w porządku, nawet, gdy winę za to ponoszą kierowcy. My chcemy czuć się tu bezpiecznie. Tylko o to nam chodzi.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje