Dziurawy dach, popękane ściany, rozpadające się drzwi, szpary pozatykane szmatami i prowizorycznie zalepione tynkiem. W środku ciemno, zimno i wilgotno. Zapach stęchlizny przyprawia o mdłości. Budynek trzeszczy i grozi zawaleniem.
Trzy lata temu zostali zupełnie sami
W takich warunkach żyją Bartek, Kinga, Asia, Ola, Karolinka, Gracjan oraz ich mama. - Dopóki mąż był z nami, jakoś sobie radziliśmy. Ale niestety trzy lata temu zostawił nas zupełnie samych - mówi Katarzyna Wojtowicz, która choć ciężko doświadczona przez los, potrafi się jeszcze zdobyć na delikatny uśmiech: - Kiedy zostaliśmy na lodzie pojawił się pan Leszek, który zaczął nam pomagać, a wraz z nim także inni ludzie.
Leszek Pawlikowski, artysta plastyk z Szembruka, rodzinę Wojtowiczów poznał przez dyrektorkę pobliskiej szkoły, która dla ubogiego rodzeństwa organizowała zbiórki darów.
- Dowiedziałem się, że rodzina potrzebuje większej pomocy - mówi skromnie mężczyzna. - Przywoziłem ubrania, jedzenie.
I tak to się zaczęło... Z pomocą ruszyli też inni: córka pana Leszka, ksiądz z parafii wraz z wiernymi, mieszkańcy gminy i powiatu. Sąsiad przynosi jajka i mleko, ktoś podrzuca proszki i środki czystości, ktoś zawozi do lekarza Gracjana, który urodził się bez rączek i z jedną krótszą nóżką.
Nie będziemy remontować. Zbudujemy nowy dom!
- W końcu wpadliśmy na pomysł, aby wyremontować rodzinie dom - mówi Leszek Pawlikowski, - ale to ruina, więc zmieniliśmy plan: zbudujemy nowy dom!
Jedna z okolicznych firm budowlanych podarowała pierwsze materiały. Nadleśniczy uporządkował teren, znajomy architekt przygotowuje już projekt. Prywatne przedsiębiorstwo użyczyło dźwig, wójt gminy z samorządowej kasy przekazał zasiłek - 10 tys. zł i obiecuje więcej, a przyjazny rodzinie informatyk założył stronę internetową z prośbą o pomoc na budowę domu.
Wszystkich darczyńców nie sposób wyliczyć. Każdy, kto dowiaduje się o wspaniałej inicjatywie, chce coś ofiarować od siebie.
Wielu chce dołożyć cegiełkę
- Dowiedziałem się od znajomych, że tutaj jest taka trudna sytuacja - mówi murarz Stanisław Stefański. - Jestem na emeryturze. Mam sporo czasu i sił.
Ale przede wszystkim wielkie serce. Tak jak wszyscy ludzie pomagający Wojtowiczom. - Wciąż do nas nie dociera, ile osób nas wspiera i że będziemy mieć prawdziwy dom - mówi pani Kasia. W jej oczach coś błyska. Chyba łzy.
Obok rudery Wojtowiczów powoli "rośnie" nowy budynek. Stoi już spory przedsionek, w który jeszcze przed zimą ma być skończony. W przyszłym roku powstanie parter, a później pierwsze piętro.
Pomóc w budowie może każdy. Potrzebne są w szczególności materiały budowlane oraz wsparcie finansowe na ich zakup. Kontakt dla prywatnych firm i darczyńców: 782 947 711.
Przyjaciele rodziny założyli konto, na które można wpłacać pieniądze. 11 9500 0008 0011 6570 4000 0001, Bank Spółdzielczy Łasin, Katarzyna Wojtowicz Szembruk 22, z tytułem "Gracjan - pomoc rodzinie". Więcej informacji można znaleźć na stronie internetowej www.gracjan.c0.pl.