- Jakość życia mieszkańców starego miasta jest znacznie niższa niż w pozostałych częściach Świecia. Jesteśmy traktowani jak obywatele drugiej kategorii, mimo stanowczego sprzeciwu, zgłaszanego władzom gminy od 17 lat! - podkreśla Justyna Przyłódzka.
Chodzi o to, że przy ul. Mostowej, PKS, Farnej, Zielonej i Zamkowej nie ma kanalizacji.
- Nasze ścieki spływają do przydomowych szamb, które powstały na początku lat 70. Pół biedy, gdyby to były tylko ścieki produkowane przez nas. Sęk w tym, że na starym mieście nie ma też kanalizacji deszczowej, dlatego nasze szamba przyjmują również deszczówkę. W efekcie co miesiąc musimy wzywać beczkowóz, a tego lata, gdy pada prawie bez przerwy, musimy to robić jeszcze częściej.
Według Przyłódzkiej ciężar ten spada na blisko stu mieszkańców Świecia. - Nie rozumiemy, dlaczego władze Świecia są obojętne na problem tylu ludzi. Wszystko wskazuje na to, że - mimo naszych apeli o pomoc - nie robią sobie z niego nic. Bo jak inaczej wyjaśnić fakt, że właśnie kładzione są nawierzchnie dróg w obrębie fary, ale znowu bez kratek ściekowych? Mieszkańcy niżej położonych budynków są przez to regularnie zalewani. Jeden z sąsiadów musiał wyciągać z wody kocioł grzewczy umieszczony w piwnicy!
Nadzieję na przeforsowanie swojej sprawy mieszkańcy dostrzegli w budżecie obywatelskim gminy Świecie.
- Ale nasz wniosek został odrzucony - ubolewają.
Gmina tłumaczy, że budowa kanalizacji w tym miejscu nie jest uzasadniona finansowo (koszt ok. 2,5 mln zł). Wiązałaby się też z wierceniem pod wałem przeciwpowodziowym i Wdą.
„Poza tym wskaźnik koncentracji mieszkańców nie może być mniejszy niż 120 na kilometr sieci kanalizacyjnej, a dla ulic: Mostowej, Farnej, Zamkowej, PCK i Zielonej wynosi on 74 osoby” - czytamy w piśmie podpisanym przez Martę Karolczak, kierownika wydziału gospodarki komunalnej w gminie Świecie.
W sytuacjach, gdy gmina nie widzi zasadności inwestowania w kanalizację, dofinansowuje budowę przydomowych oczyszczalni ścieków.
- Ale na naszych działkach nie ma na nie miejsca - wyjaśnia Przyłódzka.
Zapytaliśmy Tadeusza Pogodę, burmistrza Świecia, czy widzi wyjście z tej sytuacji choćby w dalekiej przyszłości.
- Nie, ponieważ nie zamierzamy inwestować w obszar, z którego Świecie ucieka od lat, przenosząc się na wyżej położone tereny. Mieszkańcy okolic fary muszą sobie radzić sami - odpowiedział.
- Dlaczego więc gmina inwestuje miliony w oczyszczalnię ścieków przy zamku? - dopytuje Przyłódzka.
- Bo to nasz teren i musimy uporządkować na nim sytuację ze ściekami - odparł burmistrz.