Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mietek Szcześniak zrobił furorę w Sępólnie

LUCYNA STANDERA
Mietek Szcześniak wśród swoich fanów
Mietek Szcześniak wśród swoich fanów Lucyna Sztandera
Debiutując 24 lata temu, dał się już poznać jako artysta dojrzały.

- To się nazywa talent i pasja - podsumował Mieczysław Szcześniak na koncercie w Centrum Kultury i Sztuki.

- Bardzo mi miło, że tu jestem, bo to zawsze dla mnie jakieś święto - zaczął spotkanie z miłośnikami jego muzyki - Opowiem, zaśpiewam.

Trudno tylko, jak podkreślił Krzysztof Wilkowski, sklasyfikować go do jakiegoś rodzaju muzyki. Dał temu wyraz podczas wieczoru, śpiewając różne utwory. Zaczął od wspomnienia z Eurowizji, czyli piosenki "Przytul mnie mocno", by dalej zaprezentować się w utworze nawiązującym do tekstu biblijnego "Nie płoszcie miłości", a potem w piosence "Przyszli o zmroku", którą zyskał wielką aprobatę jako debiutant w Opolu i która, jak podkreślił wokalista: - Ta składanka otworzyła mi drogę do Was.

Zaczęło się od prababki

Śpiewał od dziecka. Mieszkał w Kaliszu, w domu, w którym do dzisiaj mieszkają cztery pokolenia rodziny.

- Śpiewałem na przeglądach, na przykład na Dniu Metalowca, w klubie "Ikar". Dziadek dla własnej przyjemności i dumy prowadził mnie do tego właśnie klubu, zamiast posłać mnie do szkoły muzycznej. Obiecał pianino, ale nie dotrzymał słowa - śmieje się już tej historii Mietek Szcześniak.

Ukończył jednak studia w Katowicach. Był jednak czas, kiedy zastanawiał się, czy nie zrezygnować z zawodu.

- Miałem wiele trudności, ale zadałem sobie pytanie, czy mam powołanie. Czy przez to śpiewanie mogę coś ludziom dać? - wspominał.

To śpiewanie zaszczepiła w nim prababcia Konstancja, która zmarła, gdy Mietek miał 12 lat. Jej poświęcił piosenkę "Prababka".

Ciarki, kiedy słucha

Wielką jego fascynacją jest czarna muzyka. Dlatego ma w swoim repertuarze też piosenki zainspirowane soulem. Marzyło mu się, by zaśpiewać jak Aretha Franklin z czarnym chórem.

- Nie wiem, skąd u mnie ta fascynacja czarną muzyką, bo do czwartego pokolenia, tak jak sprawdzałem, nikt u mnie w rodzinie nie był czarny - śmiał się artysta.

Teraz już wie, że nie warto rezygnować z marzeń.

- Nigdy nie myślałem, że w wieku 45 lat pojadę do Stanów Zjednoczonych, będę tam nagrywał płytę i jeszcze...zaśpiewam z 30-osobowym czarnym chórem - wspominał.

Od Amerykanów dostał tyle komplementów aż robi mu się gorzko, że nie usłyszał tego nigdy w Polsce. Ale potrafi już radzić sobie ze stresem, wynikającym z sytuacji w światku muzycznym. Przed koncertami rozmawia z fajnymi ludźmi.

- Życie ma różne smaki. Warto być jednak wspólnie z ludźmi. Należy płakać z nimi, jak płaczą i śmiać się, kiedy oni się śmieją - to jego dewiza.

Ale i publiczność dostała od niego zadanie domowe:

- Patrząc w lustro, powtarzaj sobie, że jesteś wyjątkowy - przypominał co jakiś czas podczas koncertu.
Po wspólnym recitalu z Mietkiem Szcześniakiem, któremu przygrywał zespół w składzie: Arkadiusz Adamiak, Wojciech Madajski, Mariusz Szmidt i Sławomir Stencel, publiczność owacjami na stojąco podziękowała gościowi za szczere emocje i wspaniały koncert.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska