Marcin Lewandowski w biegu półfinałowym trzymał się na 3. pozycji, ale na 200 m do mety postanowił przejść do zewnętrznej, aby stworzyć sobie pozycję do ataku. Jak informuje strona związkowa PZLA (www.pzla.pl), nagle to samo zrobił biegnący przed nim Boaz Lalang, przecinając Polakowi tor biegu. Marcin zahaczył o nogi Kenijczyka, zachwiał się, walczył jeszcze kilka metrów, by utrzymać równowagę, ale nie udało się. Upadł i w ten sposób zakończył rywalizację.
- Nie doznał kontuzji, ale to nie zmienia faktu, że zabraknie go w finale - przyznał dla strony związkowej brat i trener Marcina, Tomasz Lewandowski. - Wszystko szło według planu i Marcin był już gotowy na przesunięcie się do przodu. Jednak w decydującym momencie Lalang zabiegł mu drogę i stąd cała ta sytuacja. Oglądaliśmy powtórkę z sędziami, ale wnoszenie protestu niczego by nie zmieniło - dodał.
To wielki pech zawiszanina, który śmiało mógł liczyć na medal halowych MŚ w Turcji. W finale znalazł się jego kolega z kadry i rywal jednocześnie Adam Kszczot (RKS Łódź), który w swoim półfinale był drugi z czasem 1.47.90. Pozwolił się na ostatnich metrach wyprzedzić Czechowi Jakubowi Holusie. W tej formie może w niedzielę sięgnąć po złoto.
W przedpołudniowej serii z HMŚ pożegnał się także inny zawiszanin Dominik Bochenek, który w biegu na 60 m przez płotki odpadł w ćwierćfinale (piąty w swojej serii z czasem 7,85).
Do finału awansowała sztafeta 4x400 m, a do półfinału 60 m ppł Artur Noga (KS Warszawianka). Trzynasta w pchnięciu kulą była Paulina Guba (OKS Start Otwock) - 17,15 m.