MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Młody chłopak w wypadku złamał kręgosłup. Żyje w złych warunkach: grzyb i szczury

Katarzyna Piojda
Katarzyna Piojda
Mieszkanie, zajmowane przez 55-latkę i jej chorego syna, liczy około 40 metrów, ale to wciąż kawalerka. - Nie nadaje się do zamieszkania, tylko wyburzenia - uważa kobieta.
Mieszkanie, zajmowane przez 55-latkę i jej chorego syna, liczy około 40 metrów, ale to wciąż kawalerka. - Nie nadaje się do zamieszkania, tylko wyburzenia - uważa kobieta. Nadesłane
Mieszkanka podinowrocławskiej miejscowości została wykwalifikowaną opiekunką i zajmowała się niepełnosprawnymi ludźmi. Nie wiedziała, że wkrótce będzie musiała zrezygnować z pracy, bo syn po wypadku nie będzie mógł chodzić.

Była jesienna sobota 2023 roku. Kamila siedziała w domu, gdy usłyszała głośne pukanie do drzwi. W tych drzwiach stał mężczyzna, którego znała z widzenia, z wioski. Kojarzył, gdzie ona mieszka, przybiegł do niej. Zdyszany przekazał, że jej syn miał wypadek i właśnie leci helikopterem do szpitala.

W liczącej trochę ponad 200 mieszkańców miejscowości pod Inowrocławiem stoi dom, dawniej wielorodzinny. - To poniemiecki barak, zaadaptowany na mieszkania - prostuje Kamila. - Jest pięć mieszkań, należących do gminy Dąbrowa Biskupia, w tym nasze, plus świetlica wiejska. Prawie wszyscy sąsiedzi sami znaleźli sobie inne mieszkania albo zostali wykwaterowani. Jedynie my zostaliśmy.

Oni, czyli matka z najmłodszym synem. - Mam troje starszych dzieci, każde już po 30-tce. Jak się wprowadziliśmy, to córka jeszcze z nami mieszkała, ale krótko. Poszła na swoje. Zostaliśmy sami. To było 10 lat temu. Już byłam wdową.

Na początku w miarę im się tutaj mieszkało. - Wystarałam się o to mieszkanie, chociaż luksusów nigdy nie było. Nawet zachowanego standardu, jak to w socjalach. Mamy 40 metrów kwadratowych, ale jeden pokój. Ubikację najpierw mieliśmy na zewnątrz, na podwórku. Kanalizacji w mieszkaniu nie było. Wodę ze zlewu wylewaliśmy wiadrami. Po jakichś pięciu latach gmina zainwestowała w budynek i zafundowała kanalizację. Miejsce na WC także wygospodarowaliśmy. Powstała pseudołazienka. Nie ma sensu odmalowywać pokoju czy łazienki. Kolejne warstwy farby odpadają razem z tynkiem.

Pszczoły i szczury

W kawalerce rośnie grzyb. Czuć wilgoć, nawet ją widać. Przypomina zacieki, sięgające od podłogi do połowy wysokości ścian. Kobieta opowiada o ścianach niczym z siatki. - Są cienkie, nieszczelne. Nie wiem, co w nich jest, ale raczej nie cegła. Może dykta. Pszczoły porobiły dziury i wchodzą przez ściany do domu. W murach gniazda zbudowały. Szczury się tak samo pokazały. Spod podłogi wyłażą. Człowieka się nie boją, ale my ich - tak. Dom nadaje się do rozbiórki.

Od ponad roku najemczyni stara się o zamianę na inne lokum. W 2023 roku złożyła wniosek w urzędzie gminy. Nawet do wojewody kujawsko-pomorskiego pisała. - Wojewoda nie zainterweniował, tylko wójt mi odpowiedział.

Wójt gminy Dąbrowa Biskupia, Marcin Filipiak, odpisał: „Gmina nie posiada w swoich zasobach wolnego lokalu mieszkalnego do wynajęcia oraz zamiany na terenie Inowrocławia, jak również na terenie naszej Gminy. Ponadto informuję, że na podstawie przeprowadzonego w dniu 22 czerwca 2023 roku rocznego przeglądu stanu technicznego budynku (... - tutaj wskazany jest adres, przyp. red.), w którym wynajmuje Pani mieszkanie, stwierdzono, że budynek ten nie stanowi zagrożenia dla zdrowia i życia mieszkańców”.

W ciągu roku sytuacja się nie zmieniła. Wójt dzisiaj przyznaje: - Nie dysponujemy ani jednym wolnym mieszkaniem komunalnym i lokalem socjalnym. Na terenie gminy znajduje się dziewięć mieszkań komunalnych i wszystkie są zamieszkałe, żadnych socjalnych.

Straszne drzwi

Kominiarz niedawno na kontrolę przyszedł. - Stwierdził, że piec kaflowy nie nadaje się do użytku - dodaje czytelniczka. - Z tym kaflakiem nie przetrwamy zimy. W zeszłym roku non stop paliliśmy, a rano w korytarzu podłoga zamarzała. Zimno ciągnie od głównych drzwi. Podczas śnieżycy, gdy wiatr zawieje, patrzymy, jak śnieg dołem drzwi wlatuje. Żartujemy, że ślizgawka, ale do śmiechu nam nie jest.

Matka z 22-letnim synem najlepiej spakowaliby się, wyszli tymi drzwiami i się wyprowadzili. Ale nie mają dokąd. Nie stać ich na wynajem lub zakup. Kamila wspomina o pracy i pieniądzach. - Nasze wypłaty to prawie zawsze były najniższe krajowe. Bartek jest bez zawodu. Zajęcie jednak zawsze potrafił złapać. Na budowach robił, na produkcji, przy utylizacji odpadów, światłowody zakładał. Był zatrudniony w Polsce i za granicą. Na bieżące wydatki sobie zarobił.

Jego mama też. - Wyuczyłam się na krawcową, ale różne roboty chwytałam, łącznie z pracami polowymi i obieraniem cebuli. Ukończyłam też szkolenie dla opiekunów osób starszych i schorowanych. Jako opiekunka pracowałam.
Nie przypuszczała, że wkrótce będzie musiała zrezygnować z posady opiekunki i zająć się najmłodszym synem. Niecały rok temu, jesienią, chłopak uległ wypadkowi samochodowemu.

Ciężarówka na drodze

- Była sobota, wracał z Inowrocławia. Chwilę przedtem małe zakupy zrobił. W weekendy do naszej miejscowości autobus nie kursuje. Bartek zagadał z kolegą, który akurat wracał z miasta. Ten kumpel mieszka w naszej okolicy, jest zmotoryzowany. Obiecał Bartkowi, że podwiezie go do domu. Jak syn wsiadł do auta, oprócz kierowcy siedziało już dwóch mężczyzn. Znał ich. Ruszyli.

Do rodzinnej wsi Bartka nie dojechali. Wypadek się wydarzył. - Kierowca, z którym jechał Bartek, nie dostrzegł tira z naprzeciwka. Osobówką zahaczył o tę ciężarówkę. Ich auto koziołkowało. Kierowcy i dwóm pasażerom nic poważnego się nie stało. Mój Bartek, siedzący za kierowcą, ucierpiał. Był tak poszkodowany, że lotnicze pogotowie ratunkowe przetransportowało go do szpitala w Bydgoszczy.

- Okazało się, że syn złamał kręgosłup - kontynuuje 55-latka. - Półtora miesiąca spędził w szpitalu. Do teraz ma rehabilitacje. Lekarze nie wiedzą jeszcze, czy Bartek znowu stanie na nogi i zacznie chodzić. Za wcześnie o tym mówić. Czucia w nogach nie odzyskał. Od pasa w dół nic nie czuje. Starsze moje dzieci przyjeżdżają pomagać mi w opiece nad Bartkiem, ale mają swoje sprawy na głowach. Ja z nim jestem non stop. Dobrze, że paru kolegów ma. Spośród tych, którzy uczestniczyli w wypadku, jeden do nas zagląda.

Specjalne łóżko

Matka kupiła synowi specjalne łóżko. - 2800 złotych zapłaciłam za nówkę. Pionizator odkupiłam używany, za 2000 zł. Odkąd zwolniłam się z pracy i zajmuję Bartkiem, dostaję świadczenie pielęgnacyjne w wysokości 2988 zł. Dochodzi Bartka 500 plus dla osoby niepełnosprawnej i około 218 zł zasiłku pielęgnacyjnego. Kasa rozchodzi się błyskawicznie. Rehabilitacje, opłacane przez Narodowy Fundusz Zdrowia, synowi się skończyły. Za każdą godzinę płacimy 160 zł. Na środki higieniczne wydaję kilkaset złotych miesięcznie. Jeszcze jedzenie, prąd, dojazdy do lekarzy i sklepu.

Kobieta była w stanie zmienić niektóre meble, aby przystosować pokój do potrzeb 22-latka.- Mieszkania nie dam rady jednak zmienić. Przebudowa wchodziłaby w grę, o ile budynek by się nie zawalił. Niepełnosprawny nie powinien koczować w takich warunkach.

Ostatnio do wdowy i jej syna przyszli urzędnicy. - Sprawdzali, czy uda im się w naszej miniłazience przeprowadzić remont, aby ułatwić poruszanie się po niej Bartkowi na wózku. Nie wypali. Jest zbyt wąska. Gdyby zdarzył się cud i Bartek byłby już w łazience, nie ruszyłby się, taka ciasnota.

Kamila kończy: - Bartek przed wypadkiem ćwiczył na siłowni. Siłacz z niego. Oby miał siłę stanąć na nogi. I obyśmy mieszkanie zmienili.

Na prośbę bohaterki, imiona jej i syna zostały zmienione.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

STUDIO EURO 2024 ODC. 6

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska