Młodzi palą "dodatek do piasku" i miętową "rozpałkę do pieca". Coraz więcej zatruć dopalaczami

Pacjenci, którzy trafiają na SOR z objawami zatrucia dopalaczami - np. "dodatkiem do piasku o kolorze błękitu" lub "rozpałką do pieca o zapachu mięty" - są najczęściej pobudzeni, zwykle agresywni, trudno z nimi nawiązać kontakt. - Oczywiście, nie przyznają się co zażyli - mówi Witkowski.

Większość przypadków z jakimi spotykają się lekarze, to jednorazowe wybryki. - Młodzi eksperymentują - twierdzi szef SOR-u. - Jednak takie "eksperymenty" mogą skończyć się tragicznie. Mieliśmy już w Grudziądzu zgony po dopalaczach. Jeśli nie powstrzyma się dystrybucji tych środków, obawiamy się, że będą kolejne dramaty.

Przeczytaj również: Nie żyje 17-letni Mateusz z Grudziądza. "Coś mu dosypali?"

Informacje o pacjentach zatrutych tzw. "substancjami zastępczymi" ze szpitala otrzymuje sanepid. - Przedział wiekowy jest różny. Od nastolatków po osoby przed "czterdziestką" - mówi Ewa Kamińska, zastępca dyrektora Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Grudziądzu.

To właśnie ta instytucja - razem z policją - kontroluje sklepy, w których znajduje się śmiercionośny "towar". - Podczas każdej wizyty zabezpieczaliśmy podejrzane substancje. Po przebadaniu przez Narodowy Instytut Leków - we wszystkich przypadkach - okazywało się, że zawierają zagrażające zdrowiu i życiu składniki - zaznacza Ewa Kamińska.

W sumie grudziądzki sanepid kilkakrotnie nakazał punktom - w których potwierdziło się, że wprowadzały do obrotu dopalacze - zaprzestania działalności. Inspektorzy z mocy ustawy za każdym razem nakładają też kary pieniężne na sklepy. Łączna kwota urosła do 740 tysięcy zł!

Jednak i to nie jest skuteczną przestrogą dla handlujących trucizną. - Tylko znikoma część tej sumy została uregulowana i to dopiero po oddaniu sprawy do komornika - wyjaśnia Ewa Kamińska.

Problem w tym, że w miejsce zamkniętego punktu, po niedługim czasie otwiera się nowy, tylko pod inną nazwą. - To walka z wiatrakami - przyznaje Ewa Kamińska.

Przeczytaj również: Narkotyki królują w grudziądzkich szkołach. Młodzież: "Jaramy" dla zabawy

Obecnie jednym z popularniejszych źródeł dystrybucji dopalaczy są po prostu prywatne osoby. Z nieoficjalnych informacji, do których udało się dotrzeć "Pomorskiej", wynika że co najmniej w kilku, jeśli nie kilkunastu mieszkaniach na Starówce w Grudziądzu kwitnie handel tym towarem. Aby go kupić wystarczy spełnić jeden warunek: trzeba znać odpowiednie hasło.

Po co najczęściej sięgają młodzi ludzie? - Najbardziej popularny jest susz i pigułki - informuje Izabela Kandyba-Podlecka, dyrektor Centrum Profilaktyki i Terapii w Grudziądzu. Z doświadczenia fachowców CPiT wynika, że powodami sięgania po "tykające bomby" to m.in. brak wsparcia w rodzinie. - Także ciekawość, wpływ rówieśników i brak alternatywy na spędzanie wolnego czasu - twierdzi Izabela Kandyba-Podlecka.

W "Centrum" dla uzależnionych i ich rodzin są prowadzone terapie, grupy wsparcia oraz warsztaty.