Od kilku już lat grupa młodzieży z Publicznego Gimnazjum im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Kamieniu Krajeńskim ze swoimi nauczycielami przekopują się przez historię miasteczka. Gmina leży na pograniczu województwa pomorskiego i kujawsko-pomorskiego, a dzięki poszukiwaniom młodzieży odsłoniła bardzo ciekawą przeszłość.
Na celowniku gimnazjalistów
Nie bez kozery uczniowie nazwali się "Śladowcami". Pokazują ukryte dotąd ślady historii. Dzięki ich staraniom uprzątnięte zostały cmentarze ewangelickie, wydano album starych fotografii Kamienia, upamiętniono przedwojennych Żydów. Z inspiracji młodych odprawiono kilka nabożeństw ekumenicznych z udziałem duchownych katolickich, ewangelickich i żydowskich.
Teraz gimnazjaliści mają na celowniku Franciszka Przytarskiego z Małej Cerkwicy, który zginął w Katyniu. Franciszek właściwie znalazł ich sam. O "Śladowcach" zrobiło się na tyle głośno, że do nauczyciela zadzwonił mieszkaniec Piły i zainteresował ich przeszłością Przytarskiego. - O tej historii dowiedziałem się od Adama Żubki, byłego mieszkańca Małej Cerkwicy, obecnie mieszkającego w Pile - wspomina Aleksander Atamański, nauczyciel informatyki i koordynator projektów grupy "Śladowców". - Poprosił o pomoc w przywróceniu pamięci młodego człowieka z Małej Cerkwicy. Uznałem, że to niezłe wyzwanie dla "Śladowców".
Z Małej Cerkwicy w świat
Nastolatków zaciekawiła historia rówieśnika, który poszedł w świat i zginął tragicznie. Wcześniej poznali pogmatwane losy ludności Kamienia pochodzenia niemieckiego i żydowskiego. Młody podporucznik, który ginie w Katyniu, to kolejny klocek w układance poplątanych losów ich regionu.
Losy Franciszka Przytarskiego przybliżyła młodym ludziom Bernadeta Niemczyk-Dobek z Małej Cerkwicy. - Franciszek był młodszym bratem mojej babci Bronisławy Niemczyk - wspomina - Już jako chłopiec został przeznaczony do zdobywania wiedzy. Najprawdopodobniej wyróżniał się bystrością i inteligencją. Zaczął naukę w Toruniu, kontynuował w Chojnicach i w Kościerzynie. Tam w 1932 r. zdał maturę.
"Śladowcy" dowiedzieli się, że Franciszek Przytarski, choć wcześnie opuścił dom rodzinny, zawsze chętnie wracał do Małej Cerkwicy.
Ze wspomnień rodziny wynika, że był wspaniałym bratem i szwagrem, a także wdzięcznym synem. - Świadczy o tym korespondencja, którą odnaleźliśmy na strychu przy okazji remontu rodzinnego domu Franciszka - wspomina pani Bernadeta. To było w kwietniu 2007 roku. - Z listów wynika, że dla rodzeństwa był wielkim autorytetem. Moi dziadkowie skrupulatnie donoszą mu o zmianach, jakie zachodziły w powiecie i starostwie. Z detalami opisują prace w gospodarstwie. Doradzają się w polityce, piszą o wydarzeniach we wsi. Bracia Jan i Alojzy pytali Franciszka o dalszą naukę, pisali listy z wojska. Franciszek służył im zawsze przemyślaną radą.
Gimnazjalistów z Kamienia ujęło, że choć Franciszek Przytarski poszedł w świat, nigdy nie zadzierał nosa. A mogłoby mu przewrócić się w głowie. Był prezesem elitarnej organizacji studenckiej Związku Polskich Korporacji Akademickich w Poznaniu, redaktorem biuletynu korporacyjnego ZPKA, działaczem Stronnictwa Narodowego i żarliwym katolikiem. Przez kilka lat należał do Koła Prawników i Ekonomistów Uniwersytetu Poznańskiego. Tam już jako prawnik wygłaszał wykłady.
Na koniec Katyń
Ukończył też Szkołę Podchorążych Rezerwy Kawalerii w stopniu podchorążego plutonowego z cenzusem. Natomiast po ćwiczeniach w dowodzeniu plutonem łączności 16 Pułku Ułanów w Bydgoszczy uznano, że Franciszek nadaje się na podporucznika.
- Gdy wyjeżdżał na wojnę w 1939 r. pocieszał płaczących domowników, że wróci - wspomina wnuczka siostry Franciszka Przytarskiego. - Niestety, od tamtej pory słuch po nim zaginął. Babcia Bronisława z dziadkiem Józefem na robotach w Niemczech przypadkowo dowiedzieli się o odkryciu grobów w Katyniu. Tysiące polskich oficerów zostało zamordowanych w Katyniu przez Sowietów . W niemieckim wydaniu "Listy Katyńskiej" znaleźli nazwisko Franciszka. Od tamtej pory, ze względu na okrutne czasy i komunistyczne rządy, jego postać żyła głównie w obolałych sercach najbliższych i historii przekazywanej w domu.
Co z historią Franciszka Przytarskiego zrobią teraz "Śladowcy"? Machina już ruszyła.
- Złożyliśmy wniosek o nadanie tytułu honorowego obywatela Kamienia Krajeńskiego - mówi Aleksander Atamański. - 16 kwietnia w naszym kościele odbędzie się msza święta za ofiary katyńskie i jego duszę.