- Jeśli zacznie brakować mieszkań ceny będą rosły - wyjaśnia Olgierd Dubowik, prezes Budleksu.
Sytuacja w budownictwie jest ściśle związana z kryzysem finansowym. - Kredyty hipoteczne były udzielane na granicy opłacalności. Miały związać klienta z bankiem, a ten zarabiał na innych produktach - mówi Monika Stachura z Pekao Banku Hipotecznego. - Dziś, w obliczu kryzysu i braku płynności finansowej banki zaostrzyły kryteria zdolności kredytowej.
Jednocześnie eksperci podkreślają, że sytuacja na rynku mieszkaniowym naszego regionu jest lepsza niż w dużych miastach. - Instytucje finansowe coraz chętniej kierują się ku mniejszym ośrodkom - mówi Romuald Pruszyński z Pekao Banku Hipotecznego. - Tutejsi deweloperzy nie rozpoczynają inwestycji bez dopięcia źródeł finansowania.
- Nie nabudowaliśmy mieszkań, z którymi nie wiemy co teraz zrobić - wyjaśnia prezes Budleksu. - Dlatego nie mamy teraz tak dużych kłopotów, jak ci z Warszawy, Wrocławia czy Krakowa.
Wciąż nie wiadomo jednak, jaka będzie polityka banków i jakie będą warunki udzielania kredytów. - Trwają prace nad różnymi rozwiązaniami, ale trudno przewidzieć w jakim kierunku pójdą - mówi Romuald Pruszyński. - Dziś banki zabijają się o lokaty. Ale to też nie jest najlepsze narzędzie, bo pozwalają na zebranie pieniędzy z rynku na trzy, cztery miesiące. A przecież my udzielamy kredytów na kilkadziesiąt lat!
Budlex ma obecnie w Toruniu i w Bydgoszczy około 360 mieszkań gotowych do zasiedlenia. Na tysiąc mieszkańców tych dwóch miast przypada 0,6 mieszkania, podczas gdy w Warszawie jest to aż osiem lokali.