ZOBACZ TAKŻE:
Wypadek na Maratońskiej w Łodzi. Mężczyzna potrącony przez radiowóz
(Źródło: dzienniklodzki.pl)
Mieszkająca nieco dalej sąsiadka wspomina, że w sobotę rano wpadł do niej syn zmarłej kobiety z krzykiem, że matka nie żyje, że została zamordowana.
- Poszłam tam, zobaczyłam ją, miała głowę we krwi. Krew była już nieco zakrzepnięta - wspomina. Mieszkanie nie wyglądało na splądrowane. - Ona była biedna, nie była „biżuteryjna” - zapewnia sąsiadka.
Kobieta opowiada, że 90-letnia ofiara mieszkała z synem w domu przy ulicy Zielonej. - On był spokojny, wypił sobie, ale nie tak, żeby się zataczać. To biedna rodzina. Ona przeszła ciężkie czasy ze swoim świętej pamięci mężem. Trochę jej się ostatnio mieszało w głowie, traciła pamięć. Czasami coś jej ugotowałam - opowiada.
Wezwana policja prowadzi śledztwo, pod nadzorem prokuratury. Kiedy w sobotę pojawiliśmy się przy domu, furtka od ogrodzenia była zamknięta na rowerową linkę. Na zaniedbanym podwórku nikogo nie było. Syn zamordowanej kobiety przebywał na komendzie policji w Nisku, gdzie był przesłuchiwany.