https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Motylem jestem, czyli piosenka o mnie samej

Renata Kudel [email protected]
Motylem jestem, czyli piosenka o mnie samej.
Motylem jestem, czyli piosenka o mnie samej.
Kiedy z tęsknoty za krajem zaczęła w Ameryce tracić głos, lekarz zalecił jej śpiewanie po polsku.

Delikatna, by nie rzec filigranowa, twierdzi, że potrafi odnaleźć się w każdych warunkach. Wędrując z mężem po górach, śpiewając na plenerowej scenie gdzieś w Polsce, będąc "kobietą domową", matką i żoną oraz gwiazdą piosenki. Co sprawiło, że skromna dziewczynka, urodzona w Kcyni niedaleko Bydgoszczy, pochodząca z ubogiej rodziny, mająca trzech braci i chorującą mamę, stała się nie tylko znaną piosenkarką, ale i kobietą pewną tego, co chce robić? Irena Jarocka przyznaje, że w dużej mierze jest to także zasługa rodziców, którzy robili wszystko, by stworzyć czwórce dzieci normalny, szczęśliwy dom. A potem, w dorosłym już życiu, spotkała na swojej drodze wielu wspaniałych ludzi. Choć nie tylko. - Uczyłam się na błędach, potykałam, byłam zbyt naiwna, pełna wiary w dobre intencje całego świata. Ale te doświadczenia mnie wzmocniły - twierdzi.

Zadebiutowała jako dwudziestolatka w gdańskim klubie "Rudy Kot". Był rok 1966, który otworzył dla Ireny Jarockiej szczęśliwy okres - wkrótce potem miała już na koncie pierwszy sukces. Wystąpiła podczas Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej. Zaśpiewała piosenkę, z którą na zawsze już będzie kojarzona - "Gondolierzy znad Wisły". Ten sukces zaowocował stypendium we Francji.

Mieszkała w Paryżu pięć lat, w tym czasie poznała takie znakomitości francuskiej sceny jak Mireille Mathieu, Charles Aznavour. Michael Legrand. Zetknęła się także z Bruno Coquatrixem, legendarnym dyrektorem "Olimpii".

Większość jej piosenek dla pokolenia dzisiejszych pięćdziesięcio- i czterdziestolatków jest natychmiast rozpoznawalna. Któż nie pamięta bowiem utworów, takich jak "Odpływają kawiarenki", "Wymyśliłam cię", "Nie wrócą te lata" czy "Śpiewam pod gołym niebem"? W czasach największej popularności, gdy wszyscy nucili przebój "Motylem jestem", Jerzy Gruza zaproponował jej główną rolę w filmie "Motylem jestem, czyli romans czterdziestolatka". Jako aktorka bardzo się podobała, choć fani inżyniera Karwowskiego pytali, czy nie ma wyrzutów sumienia z tego powodu, że zostawiła człowieka w lesie, w dodatku bosego...

Od szesnastu lat Irena Jarocka mieszka w USA. Wyjechała tam w raz z mężem, który rozpoczął tam karierę naukową. Z tęsknoty do Polski zaczęła tracić głos, przeżyła załamanie ale w końcu i tam się odnalazła. . - Ubolewam nad tym, że w USA obowiązują stereotypy na temat Polski i Polaków - twierdzi. - Na szczęście to się zmienia na korzyść. Takim zmianom ma służyć między innymi "Discover Poland Festival", który odbył się po raz pierwszy w ubiegłym roku w Santa Monica. To jedyna w Stanach Zjednoczonych impreza promująca współczesną Polskę z jej osiągnięciami w różnych dziedzinach, m. in. w kulturze, sztuce, muzyce, nauce, biznesie, turystyce.

Do kilku nagranych płyt doliczyć też trzeba będzie wkrótce jej autobiograficzną książkę. Zapis rozmowy-rzeki z Ireną Jarocką, którą przeprowadziła Magdalena Walusiak, ukaże się na rynku wydawniczym 15 bm. - Kiedy przygotowywałam się do napisania tej książki, przeżyłam swego rodzaju powrót do przeszłości - przyznaje Irena Jarocka. - Odżyły wspomnienia, rozliczyłam się w moją przeszłością, oczyściłam, przebaczyłam i wzbogaciłam raz jeszcze o piękno dawnych dni.

Piosenkarka przyznaje, że jest optymistką. - Kiedy patrzę wstecz, nie mogę uwierzyć, ze dane mi jest tak ekscytujące życie, pełne miłości i twórczych wyznań. I jak tu nie być szczęśliwą? Irena Jarocka opowiadając w książce o swoim życiu udowadnia że jest szczęśliwa i niczego w życiu nie żałuje.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska