MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pan doktor od "poezji"

Katarzyna Borek
rys. Tomasz Wilczkiewicz
Studentów przesłucha prokurator, ich wykładowca został zawieszony, a rektor oskarżony o protekcję przy naborze na studia…

70 studentów II roku politologii na Uniwersytecie Zielonogórskim prosi w grudniu o zmianę prowadzącego ćwiczenia "Myśl polityczna" dr. Marka Trojanowskiego. Pod listem do dziekana wydziału humanistycznego i władz instytutu podpisują się z imienia i nazwiska. Dziś współredagujący petycję proszą jednak w gazecie o anonimowość. Bo sprawa ich przerosła i przyjęła niespodziewany obrót.

- A chcieliśmy jedynie zmiany wykładowcy - mówią. - Żyliśmy od wtorku do wtorku, do kolejnych zajęć. Dostawaliśmy teksty bez ich objaśnienia. Treść niektórych materiałów, przynoszonych na zajęcia przez pana doktora, obrażała uczucia części studentów. Fakt, to zdarzyło się tylko raz.

Ten raz to miały być zajęcia z myśli politycznej Arystotelesa. - Ale na wejściu pan doktor zapowiedział, że dziś będzie o "ruchaniu". Mówił, że nie zamierza nikogo obrażać i czy wiemy, co oznacza to słowo. Kolega podał potoczną definicję. Usłyszał, że w dzisiejszym języku to słowo jest zwulgaryzowane, ale kiedyś oznaczało coś innego - wspominają studenci. Odbity na ksero wiersz, który dostali, mówi o "Jezusie ruchającym matkę leżącą z rozkraczonymi udami...". To właśnie po lekturze tego tekstu powstaje petycja.

Czytanie między wierszami

Pismo otrzymuje prodziekan ds. studenckich wydziału humanistycznego dr Mirosław Świt, który organizuje spotkanie ze studentami. Po nim dziekan wydziału prof. Wojciech Strzyżewski decyduje, że dr Trojanowski musi odbyć służbową rozmowę - z dyrektor instytutu politologii prof. Bernadettą Nitschke, jej zastępcą dr. Ryszardem Michalakiem i bezpośrednim przełożonym, kierownikiem Zakładu Historii Idei i Ruchów Społecznych prof. Bohdanem Halczakiem.

- Rozmawialiśmy głównie o wierszu. Byłam nim zszokowana. Chciałam wiedzieć, czemu służył - wspomina szefowa instytutu.

Według doktora, autor wiersza posłużył się historycznym, dawnym znaczeniem czasownika "ruchać" - "ruszać, poruszać", które pozbawione są treści uznawanej za wulgarną. Informacja o tym znalazła się też w komentarzu odczytanym studentom po rozdaniu tekstu. Doktor uważa, że sens utworu wyjaśnia teoria ruchu Arystotelesa. Zajęcia, na których wiersz prezentowano, dotyczyły koncepcji polityki Arystotelesa, z którą ściśle powiązany jest problem ruchu.

- Ale wiersz jest o spółkowaniu - mówimy doktorowi.
- Czy pani wie, co to jest poezja? Tego nie odczytuje się dosłownie - stwierdza doktor, zdecydowanie kończąc rozmowę.

Studenci wspominają, że dyskusja o wierszu trwała góra pięć minut. Potem nie odczytywali go ani w kontekście Arystotelesa, ani w żadnym innym.

"Tu nie ma z czym merytorycznie polemizować ani na poziomie technik analityki i wykładni tekstu, ani podstawowej wiedzy z zakresu znajomości Arystotelesa, nie wspominając już o zasadniczych zagadnieniach metafizycznych" - pisze dr Bogdan Trocha (specjalność: genologia, poetyka, teoria literatury), któremu przedstawiliśmy wiersz, jak i jego wykładnię.

Dr. Trochę zdumiewa zastosowanie takiego tekstu, noszącego wszelkie znamiona wulgaryzujących treści religijnych, w miejscu, które ze swej istoty ma służyć wspólnemu odkrywaniu prawdy, przez studentów i ich nauczycieli. Pisze: "Prawda odkrywana w tym przypadku nie daje do myślenia, ale zawstydza".

- Nawet, jak zmieniliśmy w tekście "ruchać" na "ruszać", to i tak została jego druga, bardzo dosłowna część. Ta o spermie - mówią studenci.

Wolność i obraza

Dr Trojanowski - mówiąc o autorze wiersza - słowem nie wspomina, że to on nim jest. Że firmuje swoją twarzą pewną literacką stronę internetową. Zapraszającą do współpracy "szczególnie tych, których wywalają na zbity pysk z innych pism - tych, którzy mają odwagę pisać nie tylko mądrze, ale i odważnie".

Po rozmowie służbowej prof. Halczak - odpowiedzialny za realizację "Myśli politycznej" - w oficjalnej notce stwierdza, że tekst przekazany studentom do analizy nie ma nic wspólnego z tym przedmiotem. Wcześniej go nie widział, wiersza nie ma też w zaakceptowanym wykazie tekstów do analizy.

Dr Trojanowski powołuje się na wolność akademicką, jeden z fundamentów ogólnie pojętej tradycji uniwersyteckiej.

- Na swobodny przekaz myśli może pozwolić sobie profesor. Tekst wykorzystywany na zajęciach przez asystenta musi być uzgodniony z profesorem. Uczelnia wyższa jest korporacją hierarchiczną, czy to się komuś podoba, czy nie - tłumaczy dr Michalak.

Szefowa instytutu nie wyobraża sobie, by dr Trojanowski mógł jeszcze prowadzić zajęcia dydaktyczne. Jej opinia, wraz z petycją i wierszem, trafia 18 stycznia do rektora UZ Czesława Osękowskiego. Ten dzień później zwraca się do uczelnianego rzecznika dyscypliny dla nauczycieli dr. Piotra Gawłowicza o wszczęcie postępowania wyjaśniającego (ma się zakończyć w tym miesiącu).

22 stycznia rektor zawiesza doktora w obowiązkach wykładowcy - na czas od 1 lutego do 31 lipca br. Prof. Osękowski zastrzega, że jego decyzja była przede wszystkim reakcją na wiersz. Przez tyle lat kariery akademickiej nigdy z czymś takim się nie spotkał. Dla niego tekst jest chory, nie do przyjęcia. Obrażający najważniejsze ikony naszego obszaru cywilizacyjnego - matkę i Jezusa.

Tekst z podtekstem

Zdaniem dr. Trojanowskiego sprawa ma drugie dno - rekrutację na studia zaoczne uzupełniające, z 2004 roku. Obecny rektor był wtedy dziekanem wydziału humanistycznego. Dr Trojanowski - podlegającym mu sekretarzem komisji rekrutacyjnej. Z powodów formalnych (kandydat był po akademii rolniczej, a studia były skierowane do absolwentów określonych kierunków niepolitologicznych) odmówił przyjęcia papierów aktualnego szefa SLD w powiecie gorzowskim Hieronima Aleksandrowicza. Ten został jednak studentem, podobno dzięki protekcji prof. Osękowskiego.

- Bez problemu złożyłem papiery i zdałem normalny egzamin - tłumaczy Aleksandrowicz. - Wtedy nawet nie znałem pana profesora. Ubolewam, że moja osoba może mu zaszkodzić.

Zaszkodzić, bo sprawą domniemanych nieprawidłowościami przy naborze (ale i ewentualną obrazą uczuć religijnych przez wiersz) zajęła się zielonogórska prokuratura.

Rektor nie ma nic przeciwko temu. Uważa, że formuła przyjęcia na zaoczne studia była dosyć szeroka, ale zgodna z prawem. W jego przekonaniu wszystkie procedury rekrutacyjne zostały dopełnione, a całość dokumentacji jest na pewno zachowana.

Dokumentację z 2004 roku mógł zachować także dr Trojanowski.
- Przed rozmową służbową dotyczącą wiersza przyszedł do mnie i pokazywał skserowane papiery. Odebrałam to jako próbę szantażu. Do wyjaśnienia pozostaje również to, jakim prawem dysponuje on uczelnianymi dokumentami? - opowiada dyrektor instytutu.

Czy wcześniej doktor zgłaszał nieprawidłowości przy naborze? Czy, skoro sprawa dotyczyła dziekana, był u ówczesnego rektora prof. Michała Kisielewicza?
- Do nas nie trafiła żadna informacja, by złożył jakieś zawiadomienie. Za to na doktora były już wcześniej ustne skargi od studentów - twierdzi dyrektorka. - W ankietach przeprowadzonych przed przyjazdem komisji akredytacyjnej, wypadł fatalnie. Choć przyznam, że byli też studenci zafascynowani jego ekstrawagancją.

Sztuka wyboru

- Był inteligentny i oryginalny. Jak zobaczył naszą petycję, na kolejnych zajęciach skupił się na poprawieniu naszych błędów ortograficznych - opowiadają współredagujący. Docierają do nich opinie starszych roczników, że zażądali zmiany wykładowcy, bo był zbyt wymagający.

- Mamy zajęcia z większymi "kosami" i nikt nie pomyślał, by na nich petycje pisać. Wiersz był tylko jednym z wielu powodów, i to nie najważniejszym. Doktor wyrzucał nas z zajęć. Albo z kolei nie wpuszczał, jeśli stwierdził, że się spóźniliśmy. Jedyną obiektywną miarą czasu był jego zegarek… - wspominają studenci. - Organizował nam konsultacje, na które 30-40 osób musiało przychodzić w czasie innych ćwiczeń i wykładów. Gdy poprosiliśmy o wyznaczenie dogodniejszych godzin, powiedział, że życie jest sztuką wyboru…

Studentom nie było łatwo zdecydować się na wystąpienie przeciwko doktorowi: - Wcale nie chcieliśmy przechodzić do historii tej uczelni. Normalnie, klasyków chcieliśmy czytać.

PRZECZYTAJ ROZMOWĘ Z REKTOREM UNIWERSYTETU ZIELONOGÓRSKIEGO CZESŁAWEM OSĘKOWSKIM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska