W poprzednim sezonie zespół sprawił wielką niespodziankę, bo doszedł aż do finału rozgrywek, w którym musiał uznać wyższość Wdy Świecie.
- Teraz marzy nam się powtórka tego osiągnięcia, a może nawet coś więcej - mówi Wacław Trawiński, prezes klubu. - W tym roku obchodzimy jubileusz 70-lecia powstania klubu i byłoby to świetne zwieńczenie tej rocznicy. Dla nas regionalny Puchar Polski jest bardzo ważny i traktujemy go bardzo poważnie - zapewnia szef klubu, który jest z nim związany blisko pół wieku.
Na zawsze z klubem
Jak sam mówi zaczynał jako 13-latek i grał w nim jako... senior. - W tamtych czasach to było możliwe. Uczyłem się przy starszych. Potem przeszedłem wszystkie szczeble w klubie, a od około 30 lat jestem prezesem. Można powiedzieć, że jestem z nim związany na zawsze - dodaje.
Mustang powstał w 1948 roku jako Orkan. Jednak ta nazwa nie wszystkim odpowiadała. W połowie lat 60-tych XX wieku Wojciech Grabowski i Zbigniew Frankowski, ówcześni działacze postanowili zmienić nazwę.
Więcej wiadomości sportowych, zdjęcia, wideo, relacje live na www.pomorska.pl/sport
- Wzięli encyklopedię i ją wertowali. Spodobała się im nazwa Mustang, którą potem wszyscy zaakceptowali. Jest naszym wyróżnikiem - podkreśla z dumą prezes Trawiński i dodaje, że na początku lat 90-tych ta nazwa pojawiła się w „Angorze” jako jedna z ciekawszych nazw klubów sportowych.
Mustang przez kilka lat występował w Cklasie. Po awansie bardzo długo grał w B klasie. Potem była A klasa. A przed kilku latu po wygraniu z Victorią Lisewo pojawiła się upragniona V liga.
Dumni ze stadionu
Przed długie lata problemem był stadion.
- Swego czasu włodarze gminy Łysomice obiecywali, że wybudują stadion - opowiada prezes Trawiński. - Długo nie działo się nic. Dopiero trzy lata temu udało się tą inwestycję zrealizować. To głównie zasługa Rady Gminy z Robertem Kożuchowskim i wójta Piotra Kowala. Mamy też orlika. Niedługo ruszy budowa hali sportowej z pełnym zapleczem. To dla nas niezwykle ważne, ponieważ w naszym klubie ćwiczy ponad stu zawodników. Jak na miejscowość mającą około tysiąca mieszkańców to bardzo dobry wynik. Praktycznie każda rodzina jest związana z Mustangiem - podkreśla z dumą prezes klubu.
Mieszko z Japonii
Wizytówką klubu jest Masato Hayashi. To 29-letni Japończyk.
Jak to się stało, że trafił do klubu z małego Ostaszewa?
Hayashi pochodzi z mieszanego małżeństwa. Jego matką jest Polka, która od wielu lat mieszka w Tokio, a ojciec jest Japończykiem. Masato przyjechał do Polski i już został tutaj. W Łysomicach nieopodal Ostaszewa jest specjalna strefa ekonomiczna, w której ma swoją siedzibę kilka japońskich firm i jednej z nich pracuje właśnie Hayashi. Pracę łączy z powodzeniem z grą w piłkę.
Sportowe Podsumowanie Weekendu - odcinek 47.
- Na jednym z naszych sparingów był na trybunach i obserwował mecz - opowiada prezes Trawiński. - Jak się później okazało chciał z nami grać, ale nie miał odwagi, by przyjść i się zapytać. Dopiero po kilku dniach nabrał pewności i zdecydował się zapytać trenera Michała Kożuchowskiego o zgodę. To było trzy lata temu. Od tego momentu stał się podstawowym zawodnikiem naszej drużyny. Od niego wiele zależy w ofensywie. Jest szybki, dobrze wyszkolony technicznie i niezwykle skoczny - wylicza plusy Japończyka szef Mustanga.
Hayashi mający na drugie imie Mieszko związał się z Polską już na dobre. Poślubił Polkę z Gdańska Urszulę, z którą ma syna. I prowadzi do sukcesów zespół z Ostaszewa.
W czerwcu odbędzie pierwsza część obchodów jubileuszu 70-lecia klubu. Wszyscy liczą, że uda się ją połączyć z sukcesem w regionalnym Pucharze Polski. Wypada życzyć powodzenia.
DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU