Dziesiątki woluntariuszy wyruszyły na ulice Bydgoszczy, aby wspomóc chore dzieci w Polsce i szpital na zniszczonej przez tsunami Sri Lance. Zbierano na sfinansowanie nowoczesnych metod diagnostyki i leczenia w neonatologii i pediatrii.
Wrzucali, zbierali...
Choć aura nie sprzyjała w tym roku wielkiemu graniu, a strugi deszczu lały się na głowę, jednak w mieście zaroiło się od czerwonych serduszek. Najmłodszy dzielny kwestujący miał zaledwie cztery i pół roku. Ponad sześciuset innych było nieco starszych.
- Włączyłam się w szeregi Orkiestry trzy lata temu i od tej pory wiernie jej służę. Przyznam, że w tym roku zbiórka do puszek idzie trochę opornie. Wyszłam kwestować około 9.00, jest 13.00 i nie wygląda to za dobrze. Zobaczymy jak będzie później. Wiem z doświadczenia, że popołudniami zbiórka idzie__znacznie lepiej. Po ciepłym obiedzie ludzie chętniej wychodzą z domu i przyłączają się do wspólnej akcji - twierdzi Magda, wolontariuszka.
Kurtki i płaszcze przechodniów pokryły się czerwonymi symbolami WOŚP.
- Nie umiem odmówić w takiej sytuacji, jestem już cała obklejona sercami, lecz to chyba nie wszystkie dzisiejszego dnia - mówi Maria Płodzień, urzędniczka. - Wracam właśnie z kościoła , tam też wrzuciłam co nieco do skrzynki na pomoc ofiarom kataklizmu w Azji. Wychodzę z założenia, że ja kiedyś też mogę znaleźć się w podobnej sytuacji i chciałabym mieć świadomość, że mogę na kogoś liczyć.
**_Nie odmówili
Pani Aniela Mikołajczyk,** sędziwa kobieta, choć jej emerytura nie jest zbyt wysoka, to jednak chętnie wspomogła finałowe granie. Nie wszyscy jednak równie ciepło witają napotkanych woluntariuszy.
- _Jak tu nie wesprzeć chorych dzieci? Wrzuciłam do skrzynki w kościele i do puszki Orkiestry także. Nie wszyscy pomagają, widziałam, jak przechodzą oburzeni, że ktoś w ogóle śmiał ich zaczepić. "Zawracanie głowy" - mówią.
Na szczęście ludzi dobrej woli nie brakowało.
- Dla mnie to bez różnicy, czy pomagam dzieciom w Polsce, czy za granicą. Wszystkie dzieci są równe i jeżeli uda mi się tym sposobem, choć odrobinę zmniejszyć ich cierpienia, to pomogę. Sama mam małą córeczkę. Razem z nią przemierzyłam miasto i proszę spojrzeć, całą czapeczkę ma już obklejoną serduszkami - z uśmiechem przyznaje Renata Rybicka .
Można było spotkać też takich, którzy nie byli zorientowani, do jakiej puszki bądź skrzynki wrzucają pieniądze.
- Tak, parę złoty dałam, to chyba było na Orkiestrę. Słyszałam, coś o jakiejś pomocy dla Azji, ale to chyba była ta puszka od Owsiaka - niepewnie mówi pani Jadwiga.
Słychać za kulisami
Od samego rana w Sztabie Regionalnym WOŚP przy ulicy Niedźwiedziej drzwi się nie zamykają. Kwestujący wchodzą i wychodzą. Pobierają serduszka, donoszą coraz więcej brzęczących monet.
- Od lat pomagają nam ci sami zaufani ludzie, jednak z każdym rokiem przybywa nowych chętnych do pomocy - zgodnym chórem przyznają tutejsi pracownicy.
Wszyscy z ciekawością i nadzieją wyczekiwali na wyniki. - Jaką kwotę tym razem uda się zebrać?
- Jest trochę zimno i mokro, ale my się chłodu nie boimy. Taki dzień zdarza się w roku tylko raz, co nie znaczy że pomagać nie należy zawsze - śmieje się Kuba , kwestujący w jednej z uliczek dochodzących do Starego Rynku. - Chodzimy sobie we dwóch, można się pośmiać, powygłupiać, to zajęcie przyjemne z pożytecznym.
**_Działo się, działo!
Na Starym Rynku zawrzało. Na bydgoskim lodowisku rozegrany został charytatywny mecz hokejowy, którego głównymi aktorami byli bydgoscy dziennikarze. W finałowym pojedynku na przeciw siebie stanęły "Gazeta Pomorska" i "Gazeta Wyborcza". "Pomorska" okazała w tej rozgrywce bezapelacyjnym zwycięzca.
- To znakomity pomysł. Przyszedłem zobaczyć, jak radzą sobie ci, których czytam. No, no... widzę że całkiem nieźle. Takie widowiska przyciągają gapiów, a przy okazji każdy wrzuci coś do puszki. Oto przecież w tym wszystkim chodzi - śmieje się Krzysztof Twardowski.- Przy okazji zlicytowano już koszulkę z autografami najsilniejszy mężczyzn - Strong Men, a za chwilę znów coś będzie się działo.
Po 15-tej na Rynku pojawiły się dzieci ze szkół. Transparenty, ogromne czerwone serca, łatwo więc było odnaleźć tak wyróżniającą się w tłumie grupę.
- Zorganizowaliśmy akcję w naszej szkole w Strzelewie. To nieduże miasteczko, ale my też możemy pomóc. Z naszego kieszonkowego również coś dorzuciliśmy _- mówią dumnie uczniowie.
Kalkulatory w ruch
Około godziny 17, po dokładnych obliczaniach, okazało się, że Bydgoszcz, do tej pory zebrała 10.460 złotych. Z minuty na minutę suma ta rosła. Cały sztab trzymał kciuki, aby tę kwotę udało się podwoić.
