https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Na brak kultury nie ma silnych

Adrianna Ośmiałowska
komendant Jerzy Luliński
komendant Jerzy Luliński Adrianna Ośmiałowska
Rozmowa z Jerzym Lulińskim, komendantem Straży Miejskiej w Rypinie.

- Ilu municypalnych jest w Rypinie? Wystarczy na potrzeby miasta?

- Pięć osób, łącznie ze mną. Życzenia zawsze są większe, tym bardziej, że stale przybywa nam zadań. Ustawowo nasze uprawnienia mają zostać rozszerzone m.in. o przeszukanie osoby, bagażu. Ułatwi nam to pracę, bo gdy będziemy zbierać z ulicy pijanego człowieka, możemy sprawdzić czy nie ma przy sobie niebezpiecznych narzędzi. A teraz przeszukać go nie można. Będziemy mogli bardziej aktywne wspomagać policję.

- Nasi Czytelnicy nieustannie narzekają na psie kupy na chodnikach, placach zabaw, skwerach. Zdaje się, że problem nie ma rozwiązania?

- Ma i jest ono proste. Problem skończy się, gdy w mieście pojawi się ekipa, która będzie wyłapywała psy pozostające bez opieki i wywoziła je do schroniska. Niezależnie od tego czy czworonogi mają właściciela, czy nie. To w 90 procentach zlikwidowałoby problem. Wiele patroli poświęcaliśmy tej akcji. Ale co można zrobić, kiedy ktoś wypuszcza pasa rano, on się załatwia byle gdzie, wraca pod klatkę, a właściciel do pupila się nie przyznaje? Nie można mu udowodnić, że pies jest akurat jego. A kiedy ludzie widzą umundurowanego strażnika, bo w cywilu pracować nie możemy, to pilnują psów. Koło się zamyka. O kulturze opiekunów psów szkoda nawet mówić. Gdyby była, wcale nie rozmawialibyśmy na ten temat.

- Zatrudnienie przez samorząd nowych osób i utworzenie schroniska pociąga za sobą znaczne koszty i jest mało realne. Inne miasta zakładają psom chipy. Może pójść w tym kierunku?

- To jest jakieś rozwiązanie, choć w praktyce nie do końca się sprawdza. Pies ma chip, strażnik czytnik. Ale żeby czytnik zadziałał, to trzeba podejść do psa i przyłożyć go do niego. To nie ma sensu. Powinien on działać z pewnej odległości. Temat można podjąć pod warunkiem, że rozwiązania techniczne ulegną zmianie. Trzeba by było też pomyśleć o tym, w jaki sposób zwierzaki będą zaopatrywane w chipy i kto za to zapłaci.

- Radiowęzeł Targowiska i Giełdy Samochodowej w Rypinie apeluje o sprawdzenie czy place zabaw są bezpieczne. Nasza redakcja też przyłącza się do tego głosu. Możemy liczyć, że strażnicy miejscy zajmą się tym tematem?

- To słuszna sugestia. Jeszcze w tym miesiącu, wspólnie ze spółdzielnią mieszkaniową i Rypińskim Towarzystwem Budownictwa Społecznego, sprawdzimy stan techniczny urządzeń służących zabawie na placach między blokami. Wszystkim zależy przecież na bezpieczeństwie dzieci.

- Dlaczego w Rypinie nie ma blokad na kołach źle zaparkowanych samochodów?

- Niektóre straże, na przykład stołeczna, całkowicie się z tego wycofują. Podlegamy samorządowi i nikomu więcej, i to od burmistrza i rady zależy jakie są uwarunkowania ogólne.

- Rozumiem z tego, że ma pan przykaz zakładania blokad?

- Nie, absolutnie nie. Jeżeli jest potrzeba, to je stosujemy. Ale nasza działalność nie ogranicza się do tępienia źle parkujących kierowców. Z blokadą wiąże się ta niedogodność, że po jej założeniu trzeba być dostępnym, by móc ją zdjąć, kiedy kierowca się do nas zgłosi.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska