Oskarżony przeżył, ale to tylko do czasu, bo na dyrektora Zakładu Gospodarki Komunalnej zęby ostrzą sobie nie tylko burmistrz, ale też przewodniczący Rady Miejskiej i część radnych.
Dyskusja o działalności Zakładu Gospodarki Komunalnej była długa, choć najdłużej perorował jak zwykle przewodniczący Józef Kujawiak. - ZGK przechodzi zapaść - stwierdził. - Wiem, że z panem Dueskauem nie nadajemy na jednych falach, ale spółka osiągnęła dno. Trzeba znaleźć lekarstwo.
Prześwietlono sprawozdania finansowe spółki, pytano o zapowiadane zyski, które okazały się stratami. Biadolenie o złej wodzie, braku inwestycji i stratach ZGK nie wniosło nic nowego. Utarczki o brata radnej czy rachunki za wożenie dla "Sokoła" okazały się ważniejsze.
- Mnie interesuje, czy zostanie pobudowana stacja uzdatniania wody, żeby wreszcie byłą dobra woda - najdobitniej wyraził zdanie więcborczan radny Jerzy Urbaniak. - Dyskusje o 50 groszach tu czy tam to duperele. Najważniejsze, że woda jest coraz gorsza, a stacji nie ma.
I raczej nie będzie, bo wątpliwe, żeby gmina znalazła 1,5 mln zł. - ZGK to mała spółka z małymi obrotami i takiego kredytu żaden bank jej nie udzieli - uprzedziła szefowa rady nadzorczej Halina Zimon-Porożyńska.
Taryfy na wodę i ścieki i tak uchwalono, a deklaracji budowy stacji uzdatniania wody nie złożyli ani burmistrz Toczko, ani przewodniczący Kujawiak. - Szedłem tu w strachu, ale sądzę, że to moje ostatnie wystąpienie przed Radą Miejską - powiedział Henryk Dueskau. - 18 grudnia kończę 65 lat i po 49 latach pracy zasłużyłem sobie na emeryturę. Wiem, że już jest kandydat na moje miejsce.
Nie jest takie pewne, że na emeryturę odejdzie jako szef ZGK. Na przełomie marca i kwietnia odbędzie się walne i zarząd oraz rada nadzorcza ZGK musi otrzymać absolutorium od właściciela, czyli burmistrza Toczki.