Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na Euro 2012 po raz pierwszy od lat nie wywiesiliśmy flag przeciw czemuś!

Jacek Deptuła [email protected]
Natalia Siwiec to 28-letnia modelka pochodząca z Wałbrzycha. Zapalona fanka piłki nożnej została ulubienicą fotoreporterów podczas Euro 2012. Natalia kibicowała na trybunach podczas wszystkich meczów polskiej reprezentacji. Wywiad z Natalią Siwiec na pomorska.pl
Natalia Siwiec to 28-letnia modelka pochodząca z Wałbrzycha. Zapalona fanka piłki nożnej została ulubienicą fotoreporterów podczas Euro 2012. Natalia kibicowała na trybunach podczas wszystkich meczów polskiej reprezentacji. Wywiad z Natalią Siwiec na pomorska.pl Waldemar mazgaj ("nowiny”)
Nie było wizyty papieża. Nie było rocznicy katastrofy ani przegranego powstania. Nie było strajku powszechnego. A na ulicach widać biało-czerwone morze. I uśmiechy!

Na szczęście patriotyzmu nie można nakazać ani tym bardziej kontrolować. W czasie Mistrzostw Europy w piłce nożnej nasi politycy nie mieli odwagi mówić o sługusach obcych mocarstw stojących tam, gdzie stało ZOMO. W strefach kibica też nie wypatrzono zdrajców czy nawet zwykłych kosmopolitów. Pośród setek tysięcy rodaków w koszulkach z orłem na piersiach partyjniactwo nie próbowało nawet szukać prawdziwych i udawanych patriotów, nie mówiąc o zaprzańcach. Chyba dlatego tydzień po wielkiej porażce naszej reprezentacji Polska jest jeszcze oflagowana i uśmiechnięta.

Przeczyta także:Euro nas zjednoczy czy podzieli?

Ryszard Czarnecki i Zbigniew Giżyński, dwaj członkowie Prawa i Sprawiedliwości, są dumni i zadowoleni, że rodacy potrafią w tak fantastyczny sposób bawić się pod biało-czerwoną i z Orłem Białym w tle. - Byłem zachwycony morzem naszych barw narodowych - powiada z satysfakcją europoseł Czarnecki. - Choć to właściwie norma europejska. Bawimy się bez kompleksów, zwłaszcza młodzi ludzie.

Ponadpartyjny patriotyzm?

Ale czy to nie jest tak, że Euro 2012 złamało monopol PiS na prawdziwy patriotyzm? - Skąd! - zaprzecza europoseł. - Żadna partia nie ma monopolu na patriotyzm.

Żadna? Coś tu się chyba nie zgadza, skoro ugrupowania na prawo od Platformy Obywatelskiej od lat wymieniają z imienia i nazwiska patriotów, zdrajców i brukselskich sprzedawczyków.

Zbigniew Giżyński, toruński poseł PiS docenia nawet niezłą organizację tej ogromnej imprezy. - Moim zdaniem w Polsce jest zbyt mało okazji do tak spontanicznego i beztroskiego demonstrowania dumy narodowej. Również nigdy nie utożsamiam patriotyzmu z jakąkolwiek partią.

Jednak wszędzie tam, gdzie w sprawy sportu wtykają nos politycy, można mieć pewność, że zakończy się partyjnymi mądrościami w imię patriotyzmu, oczywiście.

Prezes PiS Jarosław Kaczyński - nie mogąc zbyt wiele zarzucić organizacji Euro 2012 - po klęsce reprezentacji zapowiedział stworzenie... ustawy o piłce nożnej. Według niej futbol powinien mieć status dyscypliny narodowej podlegającej szczególnej trosce państwa. Powołane miałoby być także Narodowe Centrum Rozwoju Futbolu, Wyższej Akademii Futbolu oraz Instytutu Badań nad Futbolem... Wymienił nawet nazwisko człowieka, który miałby się tym zająć. To bydgoszczanin Zbigniew Boniek. Ale ten, na szczęście, dyplomatycznie odmówił twierdząc, że politycy nie są po to, aby zarządzać lub robić politykę, by ustawowo dekretować formy organizacji sportu.

To chyba raczej deklaracja prezesa Jarosława Kaczyńskiego w rodzaju tej, którą ogłosił kardynał Stanisław Dziwisz po udanej obronie rzutu karnego przez Przemysława Tytonia: "W duchu dziękowałem Ojcu Świętemu, bo głęboko wierzę, że pomagał mu w tym momencie".

Gdzie jest prawdziwe dobro?

Więc jak to jest z tym polskim ponadpartyjnym i jedynym patriotyzmem? Toruński historyk, prof. Wojciech Polak, autor książki "Patriotyzm dnia dzisiejszego" w jednym z wywiadów dał na to odpowiedź (profesor w 2010 stał na czele Komitetu Wyborczego Jarosława Kaczyńskiego w Toruniu). Trzeba przyznać, że dość zdumiewającą. Na stwierdzenie dziennikarza, że zapewne nawet w Platformie są porządni ludzie, odparł:

"Nie odmawiam poczucia patriotyzmu nikomu. Z pewnością w obecnej ekipie rządzącej i wśród działaczy partii koalicji rządowej są także ludzie dobrej woli, którzy nie myślą wyłącznie o apanażach i przyszłych etatach w administracji unijnej. Uważają oni, że działają dla dobra Polski, chociaż brakuje im świadomości, na czym owo prawdziwe dobro polega".

Zdawałoby się - definicja jasna i logiczna. Ale nie do końca. Kto bowiem ma patent na świadomość, co jest "prawdziwym dobrem" dla Polski? Wydawałoby się więc, że przymiotnik "prawdziwy" powinien mieć kluczowe znaczenie dla wyjaśnienia istoty polskiego patriotyzmu. Ale nic z tych rzeczy - znów wpadamy w pułapkę jedynej prawdy. Prawdziwy bowiem to: autentyczny, faktyczny, rzeczywisty, realny, oryginalny, niefałszywy... I znów wracamy do dylematu, kto wyjaśni, czy prawdziwym polskim dobrem jest np. pamięć o "spuściźnie śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego" czy może berlińskie wystąpienie szefa dyplomacji Radosława Sikorskiego?

Na pewno wiadomo tyle, że patriotyzm powinien łączyć, a nie dzielić. Że nie może być patriotyzmu świeckiego i religijnego, lewicowego i prawicowego. A takie u nas są.

Leczenie kompleksów dumą?

Wszyscy wokół powtarzają, że za sprawą Euro 2012 leczymy swoje narodowe kompleksy. Tak, wiele w tym prawdy. Jestem jednak pewien, że szybko się z nich wyleczymy. Bo po raz pierwszy od ćwierćwiecza na ulicach miast i wiejskich domach tysiącami powiewały narodowe flagi. A co ważniejsze - po raz pierwszy nie miało to politycznych podtekstów. Nie były to też flagi wieszane przeciw czemuś, lecz symbolizowały dumę Polaków. A duma to pokonane kompleksy. Bo wbrew wielu politykom w Polsce jest z czego być dumnym.

Nie minęło nawet jedno pokolenie, a zachodnie media przestały pokazywać polskich chłopów okutanych w waciaki i w walonkach na nogach. Zamiast konnych furmanek na polnych drogach, zamiast cepeliady i dokumentalnych filmów o Auschwitz i "polskich obozach śmierci" telewizje całego świata pokazują dziś bawiących się rodaków. I kibiców z całego świata spacerujących odrestaurowanymi starówkami, które pół wieku temu leżały w gruzach. Z przymrużeniem oka można powiedzieć, że na pierwsze strony światowych gazet i portali trafiła po meczu Polska-Rosja piękna modelka Natalia Siwiec w koszulce z orłem na piersiach. Zamiast schorowanej babiny przy studni.
Dla ludzi mojego pokolenia, pamiętających paczki z żywnością przysyłane po stanie wojennym z Zachodu (spontanicznie) i z ZSRR oraz NRD (propagandowo), normalność po zaledwie dwudziestu latach wolności nie jest czymś oczywistym. Pokolenie prawicowych polityków i publicystów, którzy nie obejrzeli "Teleranka" 13 grudnia 1981, nie pamięta ówczesnych opinii świata o Polsce. Byliśmy chorym człowiekiem Europy, narodem leni i pijaków. To pokolenie nie ma też pojęcia, czym były upokarzające rewizje fiatów 126p na granicach i konfiskaty czeskich lentilek, NRD-owskich dezodorantów i radzieckich aparatów fotograficznych.

A to było zaledwie 25 lat temu, kiedy studiujących za granicą młodych Polaków można było policzyć na palcach jednej ręki! W tamtych latach na hasło "Poland" obcokrajowcy odpowiadali: "Holland? No? A, yes -Wojtyla, Waleza, Bonek!". I to wszystko, co kojarzyło się z Polską.

Co zostanie z tamtych dni?

- Tak, oczywiście, dziś mamy być z czego dumni - przekonuje dr Michał Cichoracki, bydgoski socjolog. - Natomiast nie przywiązywałbym aż tak wielkiej wagi do masowych, radosnych biało-czerwonych manifestacji. Radosny patriotyzm, bratanie się z kibicami całego świata, narodowa duma? Owszem, to jest nowa jakość w polskiej rzeczywistości. Problem w tym, na ile takie postawy są okazjonalne, i na ile zakorzeniły się w rodakach. Obawiam się, że wiele z tego nie zostanie po mistrzostwach.

Dr Cichoracki podkreśla jednak, że na naszych stadionach nie było całego spektrum społeczeństwa: - Warto pamiętać, że podczas Euro 2012 trybun nie oblegali typowi kibice z meczów ligowych. Ich albo nie było stać na bilet, albo po prostu nie udało się go kupić.

Bydgoski socjolog nie wywiesił biało-czerwonej flagi za oknem - tłumaczy, że nie lubi robić tego, co wszyscy wokół. Natomiast nie sądzi, by niecały miesiąc piłkarskich Mistrzostw Europy był w stanie zmienić polską mentalność: - Euro 2012 to zaledwie niewielki element. Moim zdaniem naszą mentalność zmienia co innego - przystąpienie do Unii Europejskiej w 2004 roku. Myślę, że to najbardziej znacząca data we współczesnej historii naszego państwa.

Dla dr Cichorackiego fenomen Euro 2012 polega na czym innym: - Na naszych ulicach mogę obserwować zjawiska, o których dotąd czytałem w książkach naukowych. Socjolog rzadko kiedy może zobaczyć ludzi tak masowo i spontanicznie demonstrujących przynależność plemienną. To w nas tkwi, człowiek nie potrafi żyć poza grupą. Więc manifestuje się przywiązanie do barw narodowych. W globalizującym się świecie promującym indywidualizm to jakby powrót do tradycji.

Światowe agencje przedstawiają pozytywny, niekiedy nawet entuzjastyczny obraz Polski. To samo mówi większość kibiców i turystów, którzy przyjechali na mistrzostwa. Miasta, w których odbywają się rozgrywki, liczą wizerunkowe i reklamowe korzyści. To ważne, bo nawet gdyby Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało miliony euro na promocję, takiego efektu by nie osiągnęło.

Nowe czasy, stara bieda?

Niemiecki kabareciarz Steffen Möller żyjący od 20 lat w naszym kraju powiada, że Polacy odczuwają patriotyczną schizofrenię. Na stadionach są żarliwymi patriotami, ale kiedy z nich wyjdą, zaczynają narzekać na swój kraj. Ale to nie do końca prawda - narzekamy, owszem, ale na państwo, nie na ojczyznę.

Przed Euro Möller został zaproszony przez trenera niemieckiej reprezentacji, by pozytywnie nastawić piłkarzy do Polski.

W "Suddeutsche Zeitung" wspominał: "Mówiłem o polskim cudzie gospodarczym, o tym, że w Polsce o 75 procent zmalała liczba kradzieży samochodów, ale też o polskim pesymizmie".

Niemieccy zawodnicy dopytywali w czym to się przejawia? Steffen Möller tłumaczył: "Zawołałem do piłkarzy - co u was słychać?! Zadaniem drużyny było odpowiedzieć na to po polsku chórem "Stara bieda!". Czyli w ustach Polaków kiepsko jak zawsze"...

Narzekanie w Polsce jest rzeczywiście powszechne, ale boję się o co innego. Jestem pewien, że po ostatnim gwizdku na Euro 2012 na pytanie, co w Polsce słychać, politycy i dziennikarze krzykną: "Stara bieda, rodacy"! Milionowe długi firm budowlanych, niezapłacone rachunki za stadiony, afery łapówkowe na każdym kilometrze autostrad, fala bankructw w kraju, drogi się sypią.

Bo, jak mówi Steffen Möller, żaden Polak zapytany jak mu się powodzi, nigdy nie odpowie: - Dobrze.
Powie: - Stara bieda!

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska