Zwolennikom sPiSkowej teorii katastrofy nie trzeba tłumaczyć, że Rosjanie to wyjątkowo przebiegły naród. Zanim wpakowali do prezydenckiego Tu-154M bombę, przygotowali się na wszystko. Nawet na to, że nierozgarnięci Polacy wykryją w końcu materiał wybuchowy na szczątkach samolotu. Co wtedy Kreml mógłby powiedzieć światu?
Przeczytaj również: "Rzeczpospolita" wyssana z palca
Odpowiedzi na to fundamentalne pytanie udzielił właśnie nasz historyk Zbigniew Girzyński. Jeśli był zamach - powiada toruński poseł - to "z całą pewnością Rosjanie oskarżą o to terrorystów czeczeńskich". A jeśli nie ich? Na to podchwytliwe pytanie poseł wypalił z absolutną pewnością:- To oskarżą kogoś innego!
W ten sposób lud smoleński wdrapuje się na wyższe piętro karkołomnych spekulacji (a do ostatniego jeszcze bardzo, bardzo daleko). Choć mimo wszystko na miejscu Putina i Girzyńskiego postawiłbym na Al-Kaidę.
Fundamentaliści w każdym kraju są niebezpieczni.
Zobacz także: Co czwarty ankietowany uważa, że Lech Kaczyński zginął w zamachu
Czytaj e-wydanie »