Dlatego usilnie zabiega, by z tzw. "ustawy antyaborcyjnej" został wykreślony zapis dopuszczający zabieg właśnie w wyniku gwałtu.
Ów obrońca nienarodzonych nazywa się Artur Górski i od dwóch kadencji zasiada na Wiejskiej w barwach PiS. Wiedzie dostatnie życie tylko dlatego, że ponad 4 tysiące (!) zwolenników PiS postawiło krzyżyk przy jego nazwisku.
Czytaj też: Zdelegalizować Młodzież Wszechpolską?
Nie wiem, czy na spotkaniach z wyborcami pan Artur też był tak bezkompromisowy jak w ostatnim wywiadzie udzielonym "Super Expressowi. Na pytanie, czy gdyby jego żona została zgwałcona, to każe jej urodzić dziecko, poseł twardo odpowiedział?
- Ale oczywiście, że tak! To jest życie ludzkie!
Nie wiem, czy ten pan ma żonę, jeśli tak, to szczerze jej współczuję. A przy okazji proponuję, by zapytała, czy zmienił swoje poglądy (do przeczytania na stronie internetowej pana posła).
Oto w punkcie drugim (jest ich 12) Górski ujawnia: "Dla człowieka bardzo ważna jest wolność. Dlatego Państwo powinno do minimum ograniczyć swoją ingerencję w życie ludzkie". Z wyjątkiem życia zgwałconych kobiet! Prawda, panie pośle...
Czytaj tez: Rząd pomyślał o zgwałconych kobietach
Czytaj e-wydanie »