
W podobnym tonie mówi też Andrzej Pisarczyk z okolic Jeleniej Góry, handlujący na jarmarku serami austriackimi.
- Impreza poza Grudziądzem była słabo reklamowana. Mimo wszystko ruch jest spory. Jestem zadowolony ze sprzedaży, chociaż moje produkty nie sprzedają się najlepiej, gdy mocno przypieka słońce - mówi Andrzej Pisarczyk.

Zadowolenia ze sprzedaży nie kryją też inni handlarze, u których możemy nabyć jedzenie.
- Mimo że obok jest podobne stoisko, handel idzie dobrze. Impreza jest ciekawie zorganizowana. Wszystko odbywa się w dobrej lokalizacji. Niestety, nie wiem jak było na koncertach, bo cały czas zajmuję się sprzedażą - tłumaczy Piotr Głupiński, który do Grudziądza przyjechał z okolic Białegostoku, by handlować wędlinami, chlebem i piwem.
Zadowolona z obrotu jest także pani Halina, która na jarmarku sprzedaje torebki.
- Co prawda to dopiero początek, ale już mogę powiedzieć, że handel idzie dobrze – mówi.

Handlujący nie szczędzą też ciepłych słów o Grudziądzu i mieszkańcach.
- Przyjechałam pierwszy raz do Grudziądza i przyznam, że jestem zaskoczona. To miasto z klimatem. Jestem z Lubelszczyzny, więc czuję się tu jak u siebie. Kupcy są bardzo sympatyczni. Podoba mi się tu. Nawet bardzo - mówi Małgorzata Ziemiańska.

Dobrze o grudziądzkiej imprezie mówi też Piotr Bot, a na niejednym jarmarku już był. - Z katarynką po różnych imprezach jeżdżę już ponad 20 lat. Powiem krótko: na Jarmarku Spichrzowym jest super. Bardzo mi się tu podoba - tłumaczy pan Piotr, jedna z najbardziej charyzmatycznych osób, które można spotkać na jarmarku.