Zygi: - Na moje, blokersi to tacy goście, co siedzą na ławce i piją piwo, albo stoją pod chatą, bo nie mają co robić. Ja jestem blokersem.
Zygi, Tito, Michu. Jest też Miły i Gruby. Przy powitaniu przybijają piątki, Pan X (tak się kazał nazwać) regularnie pluje na chodnik. Stoimy przed klatką. Michu ma nażelowane włosy, fryzurę, której nie zburzyłaby nawet wichura, Tito - ręce wciśnięte w kieszenie dresowych spodni, Gruby - włosy zrobione na trzy milimetry. Mają problem. Jeśli Zygi powiedział, że jest blokersem, to oczywiste, że oni też. Przyznać się do tego dziennikarce czy nie?
Tito: - Zygi, zwariowałeś? Ja tam nie jestem blokersem. Blokersi są chudzi i ciągle przyćpani.
Michu: - Prawdziwi blokersi to bandy, typy spod ciemnej gwiazdy. Prowadzą podejrzane interesy, po kilka godzin siedzą przed blokiem i zastanawiają się kogo tu obrobić.
Zygi: - A my to nie siedzimy?
Siedzą, a raczej stoją. Ale piwa nie piją przed klatką? - My to nawet herbaty nie pijemy. _Cha, cha, cha. Panowie aż trzymają się za brzuchy ze śmiechu. Sąsiedzi nie dzwonią na policję? Jak by tu powiedzieć - dzwonią, chamy jedne. I to często. A raz to sąsiad z innej klatki strzelał do nich nawet z wiatrówki! - Ale była jazda! - nie mają już zblazowanych min, są ożywieni. I dumni. Uzgodniliśmy: rozmawiam z blokersami. Mają od 17 do 23 lat.
No więc policja. Przyjeżdża, czasami legitymuje (Michu dorobił się nawet kartoteki!), ale częściej... -**Strzałeczka _(czytaj: uciekamy). Michu jest aż czerwony z radości.
- _Bawimy się w ciuciubabkę - _komendant komisariatu policji w Fordonie Zbigniew Nowacki też może być czerwony. Ale tylko ze złości. Bo interwencje najczęściej wyglądają tak: radiowóz podjeżdża, a tu - cisza, młodzież grzecznie stoi. Policjant legitymuje towarzystwo i odjeżdża. Bo każdemu wolno stać przed blokiem. Więc, kiedy radiowóz znika za rogiem, blokersi znowu swoje. I sąsiad znowu dzwoni na policję. - Ale najczęściej towarzystwo ucieka, zanim przyjedziemy. Nieoznakowanymi samochodami nie mamy co podjeżdżać, bo ci skubańcy je rozpoznają - komendant jest załamany.
Jest taka piosenka:
To my niechciani, nielubiani,
To my przez swoich szanowani, wspierani...
Niechciani, nielubiani, nie przejmuję się sk...mi
Fordon. Największe bydgoskie blokowisko. Betonowa sypialnia, jak kto woli. Ale mogłam pojechać na inne osiedle i do innego miasta. Wszędzie są domy z betonu, wszędzie klatki schodowe. Ale wybrałam Fordon, bo tu najciekawiej. Sidemdziesięciotysięczne miasto w mieście.
Spędzam tu kilka wieczorów. Bo, jak powiedzieli mi fordoniacy, blokersi zaczynają życie wieczorem. Około godz. 20 wylegają z domów jak mrówki. Rozłażą się po całym Fordonie. Do klatki schodowa kumpla, na trzepak pod blokiem kumpla, na ławkę przy bloku kumpla. Głowy schowane w ramionach, powolny krok. Tam grupka, tu grupka. Dwie klatki dalej - następna.
Starsza pani z pieskiem, ekspedientka z cukierni przy ul. Kleina, para studentów trzymająca się za ręce, 17-letnia dziewczyna ucząca się w ogólniaku i pan na chwiejnych nogach podparty dla równowagi o huśtawkę na placu zabaw - są zgodni: blokersów należy omijać szerokim łukiem. Są niebezpieczni.
Blokersi zaczepiają i wyzywają porządnych ludzi, blokersi skorzy są do bójki. Nic nie robią całymi dniami, nie pracują, naukę skończyli na podstawówce. Wieczorami zbierają się przed klatkami, palą papierosy i piją. Hałas wtedy taki do późnych godzin wieczornych, że hej. Strach wejść do domu, strach wyjść poprosić o ciszę (Komendant Nowacki: - No właśnie. Ludzie boją się. Interwencji mamy kilka dziennie, ale co z tego, kiedy wszystkie są anonimowe. I co ja mogę zrobić? Za głośne rozmowy nie mogę blokersa ukarać. Chyba że przy tym sika na przechodnia. Tak, to też się zdarza czasami).
Wypisują świństwa na blokach (- Takie tam różne - konspiracyjnym tonem szepce pani z pieskiem. - Wyrazy na "k" i na "ch" na przykład), wybijają szyby. Policja: - I włamują się do sklepów, kradną kołpaki. Fordoniacy znają osiedle doskonale: - Najgorzej jest na Berlinga - mówią. Policja dodaje: - I na Thomee.
Jest taka piosenka:
Co innego w oczy, co innego za plecami...
Nie raz z ziomkami palcami wytykani.
J...ć to. I tak jesteśmy niepokonani...
Blokersi siedzą więc - lub stoją - w klatkach i przed klatkami schodowymi. Julia (18-lat, włosy związane w kucyk, mówi o "swoich" blokersach, tych z ulicy Kleina): - Palą trawę (czytaj: marihuanę). Monika (21 lat, studentka): - Dresiarze. Jarek (20 lat, student): - Mają bluzy z kapturami. Wiek od 18-23 lata, coraz częściej kręcą się przy nich dzieci. _Wojtek (lat 17, licealista): - Myślę, że muzyka nie ma znaczenia. Słuchają wszystkiego: i hip-hopu, i techno, i disco-polo. Za to teksty piosenek hip-hopowych zawsze są o blokersach.
Blokersi narzekają na życie, nudzą się. - A co my mamy tutaj robić? - denerwuje się Blady (19 lat, łysy, spodnie od dresu, bluza z kapturem z Myszką Miki). Blok na bloku. Szaro, nieprzyjemnie. Żadnej rozrywki. - Nie ma już nawet Piramidy, no - dyski (czytaj: dyskoteki). Do baru nie ma co iść, bo w barze trzeba mieć kasę. Jeśli nie masz - wywalą cię. Da się przeżyć, gdy jest komputer w domu. Można wymienić się manieczkami (pliki mp3 do miksowania), można spamować (czytaj: zaśmiecać internet głupimi wiadomościami pocztowymi). A poza domem? Są drabinki na palcu zabaw, ławki i krawężniki.
Zygiego i jego kumpli "znalazłam" przy ul. Berlinga, właśnie.
- Zygi, nudzisz się?
- No.
- A co robisz, jak się nie nudzisz?
- Robię sobie dobrze
- A oprócz tego?
- Gruby robi mi dobrze.
I gadaj tu z takim...
Blokersi trzymają się razem. W grupie - silni. W pojedynkę - kopną czasami butelkę, spojrzą spod byka na przechodnia, jeśli ten popatrzy krzywo. I tyle.
Chudy (19 lat, spodnie dresowe, sweter w prążki, włosy - trzy milimetry): - _E, czasami wyskakuję na solo (czytaj: biję się w pojedynkę). Jak gość mnie mocno wkur... A że stare cioty trzęsą majtami ze strachu? Ich problem. Szacunek musi być.
I jest. Do siebie, do kumpli, niektórzy mówią, że do matki też.
Bo są przecież i takie słowa piosenki:
O bliźnich troszcz się,
Bo rodzina najważniejsza,
Jak moja kobieta najpiękniejsza.
Nowy dzień szansę na wygraną znów powiększa.**
Chudy tych słów co prawda nie słyszał (- Powaliło ich? Co oni, k..., śpiewają?), bo nie słucha hip-hopu (- Tego słuchają tylko skeytowcy). Chudy tłucze techno, ale szacunek do matki ma.
Nie bije jej, nie podbiera pieniędzy. Schodzi z oczu, żadna cienka lala nie przekracza progu jego domu. - I matka powinna być zadowolona, no nie? Jestem synuś na sto dwa.
Ale do policji blokersi szacunku nie mają. - Wyzywają nas, znieważają. Używają słów powszechnie uznanych za obraźliwe - żali się komendant policji w Fordonie. - Ale tylko, kiedy są pijani. Na trzeźwo zachowują się jak baranki.
Mam dość. Wsiadam do samochodu: jak oni mogą tak stać i stać? Tyle godzin... Mnie już bolą nogi. - Przydałaby się ławka. Rozglądam się - nie ma. Włączam kasetę z hip-hopem:
- Ulica, ulica, pełna czystych faktów, desperackich aktów, zerwanych paktów...
