W środę o godz. 2.35, w środku nocy, kierowca z Wielkopolski, jadący scanią z naczepą, zjechał na pobocze. Samochód stoczył się do rowu. Załadowany był piwem z rozmaitych browarów.
Policja nowomiejska przystąpiła do działań. Na szczęście nic poważnego nie stało się kierowcy - drobne obrażenia przedramienia. On to jednak - jak wstępnie ustalono - nie zachował ostrożności. Natomiast co stało się z tak cennym towarem?
Do akcji ochrony ładunku skierowano dwa zastępy strażaków z OSP Brzozie Lubawskie. Oświetlili teren, bo część piwa w puszkach wysypała się na drogę krajową nr 15. Przeładowywali do samochodu sprowadzonego przez właściciela firmy dostawczej z Poznania. Ale...
Było środowe południe gdy akcja trwała w najlepsze. Niestety, znaleźli się "pomocnicy", zwykli złodzieje, którzy zaczęli zbierać czteropaki, kartony, pojedyncze egzemplarze. Przyszli zorganizowani, z plecakami, albo pakowali za pazuchę.
- Opróżnijcie kieszenie! - wołali za nimi strażacy, ale tamci nic sobie z tego nie robili. Nawet nie próbowali stwarzać wrażenia, że im się spieszy. Żaden złodziej nie uciekał. Oddalali się wolnym krokiem, z kradzionym towarem.
Straty oblicza się wstępnie na 35.000 złotych. Za ile ukradli złodzieje?
Na piwo do rowu
pak,bd

Nieszczęście dla jednych staje się okazją do poprawienia samopoczucia innym. Złodzieje nie kryli zupełnie swoich zamiarów.