www.pomorska.pl/torun
Więcej informacji z Torunia znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/torun
195 tys. zł
195 tys. zł
tyle kosztuje roczne utrzymanie miejskich kamer
Pani Krystyna mieszka na Skarpie od kilku lat. Nigdy nie napadnięto jej na osiedlu, ale skutki wandalizmu spotyka na każdym kroku.
- Chciałabym, żeby osiedle było ładniejsze, a tu co rusz widzę, że coś jest dewastowane - mówi Krystyna Wasilewska. - Monitoring mógłby tę sytuację zmienić.
30 kamer wystarczy
Życzenie naszej Czytelniczki się spełni. Już jesienią spółdzielnia zainstaluje system składający się z ok. 30 kamer. Pojawią się one m.in. przy markecie OBI, targowisku i pawilonie Regina. - Teraz rozmawiamy z operatorami telewizyjnymi w kwestii podłączenia kabli przez swoją sieć - informuje Wojciech Piechota, wiceprezes spółdzielni. - Kamery pojawią się tam, gdzie jest największe zagęszczenie ludzi i tam, gdzie obserwujemy największe dewastacje.
Cały system może kosztować spółdzielców 600 tys. zł. Do tego dochodzi jeszcze koszt zatrudnienia operatorów, którzy będą śledzić obrazy rejestrowane przez kamery. Władze spółdzielni informują, że w tej kwestii rozmawiają z policją. Ale ile osób będzie śledzić nagrania, nie wiadomo.
Także magistrat chce zamontować kolejne kamery w mieście. 20 z nich ma pojawić się na Bydgoskim Przedmieściu, a 20 na Starówce. Dotąd udało się zainstalować 56 urządzeń miejskich.
Gmina wspiera też spółdzielnie przy tworzeniu osiedlowych systemów. Zainteresowani mogą otrzymać 20, a nawet 30 proc. dofinansowania inwestycji. Samo funkcjonowanie monitoringu kosztuje nas rocznie 195 tys. zł. Z tego aż 143 tys. zł pochłaniają opłaty za łącza telefoniczne. Co ciekawe, wszystkie miejskie urządzenia są obsługiwane na dwóch stanowiskach (przez policjanta i strażnika miejskiego). To oznacza, że każdy operator musi obserwować aż 28 obrazów z kamer. Teraz, po zamontowaniu kolejnych 40 kamer przybędzie im dodatkowej pracy. Dlaczego? Bo Urząd Miasta nie zamierza tworzyć nowych stanowisk.
Tanio czy dobrze?
- Nie ma takiej możliwości z powodu braku pieniędzy - mówi Tadeusz Wierzba, dyrektor wydziału ochrony ludności. - Jedno stanowisko to pięć etatów.
Duże koszty zatrudniania operatorów potwierdzają agencje ochrony, ale...
- Nie wyobrażam sobie, by postawić jednego człowieka do obsługi 28 kamer, nikt nie jest w stanie aż tylu urządzeń kontrolować - przekonuje właściciel jednej z toruńskich agencji. - Jest to nieefektywne.
Taką opinię podzielają też pracownicy Toruńskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego. - Trzeba jednak przyznać, że operatorzy mają pewne metody pracy, które pozwalają im się skupić na najbardziej newralgicznych miejscach - mówi Krzysztof Podgórski, kierownik TCZK.
Dyrektor Wierzba zapewnia jednak, że tak jak w Toruniu organizowane są też stanowiska na całym świecie. Wygląda to tak, że są kamery, a gdy ktoś zgłasza włamanie, pobicie wówczas z danego rejonu śledzi się sytuację, wysyła służby, a miasto dysponuje nagraniem zaistniałej sytuacji.