Głównym celem tego spotkania było pokazanie społeczeństwu emocji, jakie towarzyszą w tym czasie nauczycielom i uświadomieniu społeczności, dlaczego protestują. Na rynku zebrało się blisko 100 osób. Przemawiali nauczyciele, ale też rodzice.
Potrzebujemy wsparcia
Marek Zienkiewicz, nauczyciel w ZSLiA przypomniał, na czym dziś polega praca nauczyciela i wyjaśnił, dlaczego przystąpili do strajku.
- Nie chodzi tylko o pieniądze, ale o całą nieudaną reformę edukacji - mówił na wiecu. Aleksandra Kamińska podkreśliła, że dla niej praca z młodzieżą to jak wygrana w totolotka. - Teraz czuję się źle, że muszę strajkować. W naszą pracę wkładamy wiele serca. To nie jest tylko 18 godzin przy tablicy. Poświęcamy mnóstwo czasu dla uczniów, który powinniśmy przeznaczyć dla bliskich. Dodała, że rząd skłócił całe społeczeństwo, w tym samych nauczycieli, przekazując fałszywe informacje.
Więcej wiadomości z Tucholi i okolic na: pomorska.pl/wiadomosci/tuchola/
W rozmowie z nami pani Aleksandra przyznała, że spotkała ją nieprzyjemna sytuacja - Na ulicy zaczepił mnie mężczyzna, który pytał czy uczestniczyłam w wiecu. Powiedział, żebyśmy wzięli się do roboty i nie krzywdzili dzieci. To niemiłe, ale zdawaliśmy sobie sprawę, że środowisko może być podzielone. Niektórzy nas nie rozumieją - przyznała Aleksandra Kamińska, prywatnie mama ósmoklasistki i maturzysty.
Beata Szydło: - Strona związkowa odrzuciła nasze propozycje.
