Na ul. Mleczarskiej w Czersku są garby. Kierowcy zwolnili

Od lat na zebrania osiedlowe przychodził na przykład Mirosław Przytarski i zabiegał u władz o zamontowanie spowalniaczy. Nie był osamotniony w swoich staraniach, byli i inni mieszkańcy, którym zależało na tym, by w ten sposób wymusić spowolnienie ruchu.

Przy Mleczarskiej znajduje się duży zakład pracy, firma "Asmet" i rano ok. godz. 6 kierowcy, jadąc w pośpiechu do pracy, nie zważają na obowiązujące ograniczenia prędkości. Na ostatnim zebraniu osiedlowym zwolennicy progów znów się pojawili i koniec końców burmistrz obiecała, że trzy progi zostaną zamontowane jeszcze w tym roku. Tak też się stało, choć z wcześniejszych urzędniczych sond wiadomo było, że są i przeciwnicy. - Kierowcy z pewnością jeżdżą już wolniej, więc efekty są - mówi jeden z mieszkańców ulicy. - Więc efekt jest, ale powiem szczerze, że nie byłem za tymi progami i byłem nawet z wizytą u wiceburmistrza Mateusza Rydzkowskiego, żeby przypadkiem tego progu nie montować koło mojego domu.
Powód? Kierowcy zwalniają i jest przeraźliwy pisk.

- No tak, coś za coś - mówi kobieta, której dom jest kilka metrów od progu. - Jestem zadowolona, bo z pewnością jesteśmy bezpieczniejsi. Myślę jednak, że należałoby te progi jakoś oznakować, bo ludzie jeżdżą na pamięć i uszkadzają auta. Wczoraj widać było przy nim oderwane części.

I rzeczywiście, gdy byliśmy na Mleczarskiej, usłyszeliśmy niepokojące odgłosy, najprawdopodobniej tarcia. - Ten pierwszy próg od Wielewskiej jest zdecydowanie za wysoki - mówi jeden z naszych rozmówców. - Te pozostałe są już trochę lepsze.
Wszyscy nasi rozmówcy nie mogli się nadziwić, że urzędnicy nie zadbali dotąd o oznakowanie przed progami. - Wielu ludzi jeździ jeszcze na pamięć, to się zmieni dopiero za jakiś czas - słyszymy.

Przed progiem trzeba zwolnić, by nie uszkodzić zawieszenia. Spowalniacze nie są jeszcze oznakowane. - To błąd - mówią ludzie