https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Na zlecenie wojewody policja tropi przecieki w urzędzie

Dariusz Knapik
fot. Internet
Bydgoska policja prowadzi śledztwo, kto ujawnił "Pomorskiej" tajny protokół pełnomocnika wojewody kujawsko-pomorskiego ds. ochrony informacji niejawnych.

W październiku ub. roku napisaliśmy, jak to nowy pełnomocnik wojewody ds. ochrony informacji niejawnych Artur Spryszyński zrobił po godzinach pracy nalot na urząd. Nazajutrz zapanował totalny chaos, pracownicy szukali kluczy do zamkniętych szaf, pieczątek, dyskietek. Jak się okazało, zostały zarekwirowane przez Spryszyńskiego, który potem rzucał na urzędników gromy za brak czujności. "Dowody" tych karygodnych wykroczeń zaczęto zwracać dopiero po południu.

A gdyby tak kaloryfer...
Większe emocje wzbudził jednak nasz kolejny artykuł "Wszystkie grzechy spisano i... zamknięto na klucz". Wbrew zapowiedziom, protokół z kontroli ukazał się dopiero po miesiącu.

Objęto go jednak klauzulą ścisłej tajemnicy, nawet przed... rzecznikiem wojewody Piotrem Kurkiem. Jak tłumaczył nam, są tam bowiem szczegóły dotyczące m.in. zabezpieczenia pomieszczeń, gdzie przechowuje się informacje niejawne. Przed rzecznikiem utajniono nawet wąską grupę osób, które otrzymały prawo, by zapoznać się z tym dokumentem. Robiły to w strzeżonej przez Spryszyńskiego tajnej kancelarii. O jakichkolwiek notatkach nie było nawet mowy.

I po tych wszystkich środkach ostrożności szefowie urzędu przeczytali w "Pomorskiej", że pełnomocnik straszy w protokole m.in. wizją nagłej awarii kaloryfera. Bo gdyby tak po pracy do pokoju wszedł jakiś hydraulik, zdaniem Spryszyńskiego, miałby przecież, jak na tacy, wszystkie tajemnice urzędu.

Podejrzani, wystąp
I właśnie ta kwestia, jakby żywcem wyjęta z kultowego filmu "Miś", spowodowała alarm w Kujawsko-Pomorskim Urzędzie Wojewódzkim. W dwa tygodnie po tej publikacji wojewoda Rafał Bruski złożył do Prokuratury Bydgoszcz Północ zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

- Jeśli w artykule rzeczywiście ujawniono treść protokołu, byłoby to naruszenie prawa. A skoro zachodzi takie podejrzenie, wojewoda nie może przejść obok tego obojętnie - tłumaczy swego szefa rzecznik Piotr Kurek. Na nasze pytanie wyjaśnia, że w grę wchodzi naruszenie tajemnicy służbowej.

Od dwóch miesięcy policja pod nadzorem prokuratury tropi więc tajemniczych informatorów "Pomorskiej", którzy podobno ujawnili nam sekrety KPUW. Od nas się jednak tego nie dowie, bo zgodnie z prawem prasowym i kodeksem etyki dziennikarskiej chronimy te informacje. Znacznie bardziej surowo niż dane w Urzędzie Wojewódzkim.

Przesłuchano już wielu świadków, podjęto inne czynności, ale wszystko wskazuje, że śledztwo zostanie wkrótce umorzone.

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

j
jozin_z_bazin
Czy bydgoskie organy ścigania to zbrojne ramię ekipy Tuska?
s
sak
to jest jakiś idiotyzm. Polityk Platformy, czyli wojewoda Bruski powinien zapłacić za to durne śledztwo z własnej kieszeni. JEst oczywiste, że tajemnicy dziennikarskiej nikt nie ujawni, więc po co śledztwo? Wojewoda też powinien się wytłumaczyc dlaczego zamiast na ulicach pilnować porządku, policjanci zajmują się jego śmiesznym donosem.
l
lko
Polityk Bruski blisko wspolpracujacy i zawdzieczajacy swoja kariere Pawelkowi Olszewskiemu po prostu dobrze wykonuje zlecone zadania. Jest lojalny. W koncu urzad ma prawo byc polityczny? Nie. A to szkoda. Polityk Bruski przez wczesniejsze lata byl zwyklym inspektorem. Nagle awansowa na wojewode...BMW.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska